Rozmowa z Ewą Sikorską-Trelą, działaczką Solidarności, pełnomocniczką rektora Uniwersytetu Gdańskiego ds. kontaktów z pracodawcami, rozmawia Dariusz Olejniczak
- W ostatnich, tragicznych dniach, odżyło pojęcie wspólnoty narodowej, solidarności i jedności ponad podziałami. Na tle tych haseł pojęcie solidarnego państwa nabiera aktualności, co ono oznacza?
Ewa Sikorska-Trela: Najpełniej wyjaśnił nam to Ojciec Swięty Jan Paweł II, który powiedział przecież, że "Solidarność – to znaczy: jeden i drugi, a skoro brzemię, to brzemię niesione razem, we wspólnocie. A więc nigdy: jeden przeciw drugiemu. Jedni przeciw drugim . I nigdy brzemię dźwigane przez człowieka samotnie. Bez pomocy drugich. Nie może być walka silniejsza od solidarności." Moim zdaniem to najlepiej oddaje ducha solidaryzmu społecznego i solidarnego państwa.
- A gdyby rozwinąć tę papieską definicję?
Ewa Sikorska-Trela: Chodzi o to, by Polska była krajem nas wszystkich, a nie tylko stworzonym i przyjaznym dal elit. Każdy ma prawo żyć i czuć się we własnej ojczyźnie jak obywatel równorzędny z innymi. Każdy ma tyle samo zadań i przywilejów, a owo brzemię wspomniane przez Jana Pawła II musi być niesione wspólnie, przy czym ci, którzy mają więcej, którym w życiu jest lżej muszą brać na swoje barki więcej odpowiedzialności za tych słabszych.
- Czy solidarne państwo w dzisiejszej rzeczywistości to nie jest jedynie mit? Wszak demokracja w polskim wydaniu jest dość drapieżna w sferze polityki i ekonomii...
Ewa Sikorska-Trela: Demokracja jest jedynym dobrym rozwiązaniem, ale muszą zostać stworzone równe warunki dla wszystkich. Demokracja zakłada warunki do konkurencji, a w sytuacji, gdy ktoś ma wszystko i brak mu konkurentów, bardzo łatwo o wypaczenia i nadużycia. I tu jest miejsce dla związku zawodowego, czy ruchu społecznego jakim była i jest "Solidarność", żeby pracować nad zachowaniem standardów demokracji w naszym życiu codziennym.
- Czy po dniach żałoby owa nadzieja na ponowne zjednoczenie i solidarność nie okażą się płonne?
Ewa Sikorska-Trela: Moim zdaniem nie. W środę odbnędzie się pogrzeb Anny Walentynowicz, symbolu Solidarności – tej przez duże "S", jak i tej zwykłej, ludzkiej, codziennej. Na tę uroczystość przyjadą delegacje związkowców i działaczy społecznych z całego kraju. Mam nadzieję, że będzie to manifestacja odradzającej się wspólnoty. Poza tym królewski pogrzeb na Wawelu i reakcje ludzi pokazały, że coś się w narodzie odradza. Do tego mieliśmy jeszcze wspaniałe przemówienie przewodniczącego Śniadka. Skierowane wporst do ludzi, a nie wypowiedziane ponad ich głowami. Jego słowa trafiły do serc i wierzę, że tam pozostały.
< Poprzednia | Następna > |
---|
- 06/05/2010 12:15 - Czy przyjdą kibice „Lechii”?
- 05/05/2010 17:36 - Andrzeja Leppera można uznać za większego liberała od członków Platformy
- 29/04/2010 09:32 - Kampania prezydencka będzie miała swoją specyfikę
- 27/04/2010 19:50 - Na majówkę do Szymbarka!
- 22/04/2010 23:24 - Wszechstronna i precyzyjna diagnoza
- 28/03/2010 15:24 - Trzeba być pozytywnie nastwionym
- 24/03/2010 09:25 - Jestem kandydatem porozumienia społecznego
- 11/03/2010 09:35 - Blaski i cienie gdańskich przedszkoli
- 10/03/2010 19:05 - Ludzie zrozumieli znaczenie podnoszenia kwalifikacji
- 09/03/2010 08:36 - Nie działać dla elit