Rozmowa z Michałem Szymańskim, członkiem stowarzyszenia Forum Rozwoju Aglomeracji Gdańskiej, pasjonatem urbanistyki
- Czym jest Forum Rozwoju Aglomeracji Gdańskiej? Jesteście stowarzyszeniem architektów i urbanistów?
Michał Szymański: Prawda jest taka, że jest wśród nas jeden architekt. Jesteśmy pasjonatami. Interesujemy się miastem, czyli rzeczywistością, w której żyjemy, ale większość z nas zawodowo nie zajmuje się rozwojem miast. Spotkaliśmy się na internetowym Forum Polskich Wieżowców (skyscrapercity), które, mimo mylącej nazwy, nie jest tak naprawdę poświęcone tylko wieżowcom, ale także komunikacji, kolei, budownictwu…
- Jesteście gdańszczanami?
Michał Szymański: Różnie. Ja jestem gdynianinem, w Gdańsku mieszkam od roku.
- Czyli krótko.
Michał Szymański: Tak, ale cechą naszego stowarzyszenia jest, że wszelkie animozje gdyńsko-gdańskie u nas się nie pojawiają. Patrzymy na to miasto, jak na jeden organizm, ponieważ generalnie aglomeracja jest jednym organizmem, a podziały istnieją głównie w głowach.
- Zauważacie to lepiej niż władze…
Michał Szymański: Myślę, że tak. Dawniej myślałem, że to jest kwestia społeczeństwa, ale moje doświadczenia pokazują, że „ryba psuje się od głowy”. Jeżeli nie potrafi się dogadać władza, która tak naprawdę pochodzi z jednego środowiska, z jednego pnia, trudno się dziwić, że przenosi się to na ulice.
- Powiedz, o co chodziło w piątkowej akcji „Park(ing) Day” (stworzenie „miniparku” na dwóch miejscach parkingowych za hotelem Scandic - dop. JW)?
Michał Szymański: Nie jesteśmy oszołomami, wielu z nas jest kierowcami, ale uważamy, że śródmieścia powinny być w miarę możliwości wolne od samochodów. Taka jest sytuacja w wielu miastach zachodnich. Także nasze miasto powinno dążyć do ograniczenia liczby aut w śródmieściu. Naszą akcją chcieliśmy zwrócić uwagę na ten problem i przekonywać mieszkańców. Myślę, że nieźle nam to wyszło.
Michał Szymański z lewej, obok Macieja Suchanka
Fot. Maciej Bućko
- Co planujecie na najbliższy czas?
Michał Szymański: W piątek o godzinie 17.00, w klubie Buffet, w Stoczni Gdańskiej (ul. Doki 1/145 B - dop. JW) odbędzie się dyskusja na temat przestrzeni miejskiej gdańska. Wezmą w niej udział między innymi Dyrektor Wydziału Urbanistyki, Architektury i Ochrony Zabytków, Andrzej Duch, plastyk miejski Jacek Jelnicki i gość specjalny - specjalista w rewitalizacji miast pracujący w Lubece i Frankfurcie nad Odrą, doktor Andreas Billert.
- Chodzi wam tylko o Gdańsk?
Michał Szymański: Ta dyskusja będzie dotyczyła Gdańska. To miasto, w którym ciągle jest bardzo wiele do zrobienia, miasto najbardziej w Trójmieście niedokończone. Wątek rozpoczął się moim artykułem, który trafił do mediów w lipcu tego roku, na temat przestrzeni publicznej i tego, jak wpływa ona na postrzeganie miasta. Odpowiedział mi Andrzej Duch, który, gdy my mówiliśmy o przestrzeni otwartej „uciekł do przodu”, pisząc o Stadionie, Muzeum II Wojny Światowej i Teatrze Szekspirowskim. To też ważne rzeczy, ale porównując Gdańsk z Wrocławiem czy Krakowem zauważyć można, że jesteśmy o dekadę spóźnieni w dziedzinie renowacji.
- Na czym polega to spóźnienie?
Michał Szymański: Nie chodzi nawet o ilość remontów, ale koncepcje na to, jak je realizować. Naszym ulubionym przykładem jest remont ulicy Grobla I, gdzie umieszczono ciekawą fontannę, ale sam plac zmieniono w coś zupełnie nie przystającego do historycznego śródmieścia: nawierzchnia z kostki przypominającej asfalt, betonowe kosze na śmieci, betonowe ławki wyglądające jak za głębokiego PRL-u, a to niestety standard remontów na Głównym Mieście. Gdy dyrektor Duch tłumaczy, że przywraca się ulicom historyczne walory, to nie wiem czy tymi walorami są betonowa kostka brukowa i kosze na śmieci – element tak zwanych „mebli miejskich”, przez pryzmat których postrzegamy miasto.
- W czym tkwi problem Gdańska i co można by zmienić?
Michał Szymański: Różnych wątków jest na prawdę wiele. Tłumacząc sytuację, często mówi się o małym zakorzenieniu ludności spowodowanym napływowym charakterem mieszkańców, ale przecież połowa Polski doświadczyła tego problemu: Szczecin, Wrocław, cała ściana zachodnia. Myślę, że sześćdziesiąt lat po wojnie należy wreszcie przestać o tym dyskutować. Jasne, różnice nie zatrą się po 2 pokoleniach, ale nie tu tkwi problem. Trzeba włączać mieszkańców w rozwój miasta. Posiadanie władzy powinno polegać na umiejętności słuchania ludzi i wyławiania najlepszych pomysłów. Zawsze dyskusja prowadzi do powstawania lepszych pomysłów niż jedna koncepcja.
- A jakie błędy popełnia Gdańsk?
Michał Szymański: W najbliższym czasie planowany jest remont Targu Rybnego i już wiemy, że miasto zamówiło projekt w jednej z firm projektowych. Z doświadczenia wiemy, że nie należy spodziewać się rewelacji, a wydaje się, że gdańskie place i prestiżowy Targ Rybny warto zaaranżować w sposób interesujący i kreatywny. Najlepszym rozwiązaniem są konkursy, które poprzez udział wielu profesjonalistów pozwalają wyłonić najciekawsze koncepcje.
Rozmawiał Jacek Wierciński
- 29/09/2010 21:37 - Wielka dyskusja: Młodzi o Solidarności
- 28/09/2010 12:51 - Woda wygrała z wałami w Matemblewie
- 26/09/2010 18:20 - Andruszkiewicz kandydatem SLD na prezydenta Gdańska
- 23/09/2010 17:58 - Powiatowy Urząd Pracy świętował swoje 20-lecie
- 22/09/2010 18:04 - „Kazus Prusia”, czyli nepotyzm w pomorskim PO
- 20/09/2010 09:53 - Alternatywny atlas samochodowy Gdańska
- 19/09/2010 19:01 - Konwencja SLD pełna niespodzianek
- 17/09/2010 14:22 - Zaginiona, której szukała cała Polska
- 16/09/2010 17:04 - Drastyczne zdjęcia na ścianie kościoła
- 15/09/2010 17:54 - PGE przejęło Energę za 7,5 mld złotych