Dziwna będzie nadchodząca Wielkanoc. Jeszcze miesiąc temu nie uwierzylibyśmy gdyby ktoś nam powiedział, że nie będziemy mogli podczas Świąt Wielkanocnych spotykać się z rodzinami i przyjaciółmi, czy podróżować do innego miasta lub zagranicę, żeby cieszyć się spotkaniem z najbliższymi, których nie widzieliśmy przez wiele tygodni czy nawet miesięcy.
Może niektórym z nas obecna sytuacja przypomina sceny z filmów katastroficznych, innym z opowiadań naszych rodziców i dziadków o wojnie. Nie wiadomo do czego porównać to, co rozgrywa się właśnie przed naszymi oczami. Świat wokół nas zmienił się bardzo szybko. Zbyt szybko, żebyśmy mogli nadążyć za konsekwencjami tej zmiany dla naszych spraw codziennych, a co dopiero aby zrozumieć jak i w jakim stopniu zmieni się w przyszłości nasze życie. Nie wiemy nawet jak długo potrwa jeszcze zagrożenie zachorowaniem na tak zwanego koronawirusa (SARS-COVID-19).
Z pewnością trudno mówić o dobrych stronach sytuacji w jakiej się znaleźliśmy. Jednak warto się zastanowić, czy można z niej wyciągnąć jakieś lekcje na przyszłość i docenić to, co pojawiło się co prawda wbrew naszej woli, ale czego nam często brakowało, czyli dystans i namysł w stosunku do sposobu życia, które prowadziliśmy zanim wkroczył do niego koronawirus. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.
Wbrew własnej woli wielu z nas utknęło w domach pomiędzy kolejnymi podróżami różnymi wizzairami czy innymi tanimi liniami lotniczymi, tak zwanymi city breakami (weekendowymi wypadami) czy wyprawami do galerii handlowych po kolejne modele telewizorów, które kupowaliśmy na kredyt. Od kilku tygodni, siedząc w zamknięciu w naszych mieszkaniach, tęsknimy już nie za lotem samolotem na drugi koniec świata, ale po prostu za świeżym powietrzem, spacerem po sopockiej plaży i widokiem trójmiejskich lasów. W naszym życiu przed koronawirusem zazwyczaj popieraliśmy co prawda działania na rzecz ratowania klimatu, ale od latania samolotem (loty samolotem stanowią jedną z głównych przyczyn globalnego ocieplenia) do Tajlandii albo Egiptu na wczasy all-inclusive powstrzymał nas (przynajmniej na chwilę) dopiero on - koronawirus.
Dzięki zafundowanej nam przez koronawirusa chwili wytchnienia od kompulsywnej presji konsumpcjonizmu możemy się zatrzymać i spokojnie zastanowić czy podróż na drugi koniec świata żeby posiedzieć nad basenem i przez cały dzień za darmo upijać się drinkami to jest właśnie to czego najbardziej pragniemy. Może atrakcyjniejszy jest sopocki ogródek, co prawda chwilowo zalany betonem (żeby można było reklamować apartamenty na wynajem z miejscem postojowym obok domu) ale można przecież znowu posadzić w nim drzewo.
Wiele osób w Sopocie wzdycha teraz za ogródkami przydomowymi, w których mogliby posiedzieć w czasie gdy nie wolno polecieć do Hurgady czy Haldikików, ani nawet pójść na spacer alejką nadmorską.
W obliczu zagrożenia wróciliśmy do miejsca gdzie czujemy się bezpiecznie. Okazało się, ze Sopot jest jeszcze czyimś domem, że są tu jeszcze sąsiedzi, którym chętnie pomagamy jako wolontariusze. Nie jest to anonimowe miejsce z osiedlami apartamentów na wynajem i knajpami, ale jeszcze istnieje tu normalne życie, którego komercja nie zdołała do końca zniszczyć.
Wraz z nadchodzącymi Świętami życzę wszystkim czytelnikom i sobie abyśmy przetrwali w zdrowiu ten trudny czas pandemii i podnieśli się po nim z nowymi przemyśleniami i pomysłami. Wesołych Świąt!
Małgorzata Tarasiewicz
- 27/04/2020 15:21 - Czarnobyl 1986-2020: Gwiazda Piołun
- 24/04/2020 13:32 - Widziane z Sopotu: Apartament marszałkowski
- 23/04/2020 16:55 - Akapit wydawcy: Stan gdańskiej infekcji - miasto faweli
- 17/04/2020 16:10 - Widziane z Sopotu: Lepiej późno niż wcale
- 16/04/2020 17:21 - Akapit wydawcy: Ob(struk)cja marszałka
- 09/04/2020 15:56 - Akapit wydawcy: Jajka z pomorskim wirusem
- 03/04/2020 15:34 - Widziane z Sopotu: Budżet w czasach zarazy
- 03/04/2020 15:26 - Katyń 1940. Zdrada i zbrodnia wobec prawdy
- 02/04/2020 15:24 - Akapit wydawcy: Gazety Gdańskiej lat 129 cierniem zasłane
- 27/03/2020 17:00 - Widziane z Sopotu: Czy Sopot będzie polskim Bergamo?