Na temat gazu z łupków i planowanych pracach poszukiwawczych na terenie Gminy Przywidz, rozmawiano 29 września (sobota) z mieszkańcami gminy podczas spotkania, jakie odbyło się w miejscowym Zespole Szkół. Pracownicy PGNIG SA i eksperci Instytutu Nafty i Gazu, podzielili się swoją wiedzą na ten temat, poinformowali o prowadzonych działaniach oraz odpowiedzieli na wiele pytań.
Przekonywano zebranych, że Polska rocznie zużywa 14,5 mld m3 gazu, z czego tylko 4,5 mld pochodzi z własnych odwiertów, a większość kupujemy od Rosji. Zawarta z Rosją umowa w 1996 roku na dostawę gazu obowiązuje do 2022 roku. Nasz rząd, dążąc do uniezależnienia się i zmniejszenia kosztów zużycia, podjął decyzję o poszukiwaniu krajowych zasobów. Aby w miarę dokładnie zorientować się o tych zasobach, w Polsce należy wykonać co najmniej sto odwiertów badawczych.
W Gminie Przywidz, która w 61 proc. ma tereny chronione, planuje się wykonać dwa takie odwierty badawcze. Ma to wykonać PGNIG w oparciu o otrzymaną koncesję. Jeśli badania potwierdzą występowanie gazu łupkowego, planuje się wywiercić kolejne odwierty.
Szczegółowych wyjaśnień w tej kwestii udzielili przedstawiciele PGNIG Grzegorz Sojski, Andrzej Długosz oraz Marek Czupski, reprezentujący Instytut Nafty i Gazu.
Zapewnili mieszkańców, że przy kontynuacji prac badawczych jedna wiertnia będzie generowała od 10 do 15 dodatkowych pracowników, osób pochodzących z miejscowej gminy. Wiercenia w gruncie będą też związane z wydatkowaniem w gminie na różne zakupy, średnio do 50 tys. zł miesięcznie.
Jeśli próbne badania pozwolą wykryć występowanie gazu, to dla gminy będą oczywiście większe korzyści, zapewniał Grzegorz Sojski z PGNIG. Można się o tym przekonać zwiedzając tereny gminy Krokowa, miejscowość Dębki, gdzie w odległości zaledwie 300 m od kempingu znajduje się stacja poboru ziemnego gazu. Wycieczkę w tamte okolice PGNIG jest w stanie zorganizować dla osób, które chcą naocznie się przekonać, że tak jest w istocie.
Grzegorz Sojski zapewniał, że firma PGNIG jest otwarta na społeczną kontrolę wszelkich jej działań. W tym celu w gminie Przywidz zostanie zamontowana kamera i poprzez Internet będzie możliwość na bieżąco śledzenia postępu i przebiegu prac wiertniczych.
Tutaj jesienią 2011 roku przeprowadzono badania geofizyczne. Dokonano tego na podstawie koncesji otrzymanej przed rokiem. To umożliwiło uzyskać monitoring m.in. miejscowych gleb, wód naziemnych i gruntowych, powietrza glebowego. Wyniki geofizyczne dają przypuszczenie, że mogą tu występować pokłady gazu.
W Polsce – jak wyjaśniał Andrzej Długosz z PGNIG - po weryfikacji amerykańskich zbyt optymistycznych doniesień, zasoby gazu łupkowego szacowane są od 346 do 768 mld m3. Przy obecnym rocznym zużyciu gazu wystarczyło by to nam na najbliższe 65 lat. Jest więc o co zabiegać!
Aby zwiększyć ilość wiertniczych otworów i aby poszerzyć je o poziome otwory, PGNIG wystąpiło o zmianę koncesji. Prace badawcze PGNIG zleca m.in. specjalistom z Uniwersytetu Warszawskiego.
W ramach dokładnego rozeznania, w głąb ziemi wysyła się fale sejsmiczne. Nie są one szkodliwe dla zdrowia ludzi i zwierząt. Nie mają też wpływu na wody gruntowe. Wiertnia zajmuje powierzchnię 1,5 ha, czyli mniej niż niejedno centrum handlowe. Zasięg oddziaływania takiej wiertni obejmuje do 20 ha. W Przywidzu jeszcze nie zakupiono żadnej działki w celu zamontowania wiertni. W marcu 2012 przeprowadzono terenowe prace sejsmiczne pozwalające ustalić różne źródła wody. Będzie ona potrzebna w ilości 20-30 m3 na dobę w okresie wierceń, które będą trwały do 120 dni. W przyszłości - jak się szacuje - do szczelinowania będzie potrzeba od 66 do 123 tys. m3 wody. Być może pobierze się ją z rzeki Cisy, ale na pewno nie z jeziora Przywidzkiego, bo on stanowi rezerwat przyrody. Przywidz ma 12 ujęć wody i w każdym z nich jest spora rezerwa wody. Tylko pięć ujęć nie wymaga uzdatniania wody. Za pobraną wodę, PGNIG będzie ponosił stosowne opłaty. Wodę po użyciu będzie się oczyszczało.
Marek Czupski, reprezentujący Instytut Nafty i Gazu z Krakowa, mówił o szczegółach szczelinowania. Jakiej używa się do tego celu wody, z czym zmieszanej. Tłumaczył, że taka ciecz składa się w 95 proc. z wody i w 5 proc. ze środków chemicznych, głównie guaru i alkoholi. Jest nad tymi chemikaliami ścisła kontrola. Co istotne – jak zaznaczył - że szczelinowanie nie powoduje trzęsień ziemi.
Reprezentujący mieszkańców Włodzimierz Zgoda ze Stowarzyszenia na rzecz ochrony środowiska Wietcisa, zarzucił pracownikom PGNIG, że są nieuczciwi. Że nie mówią całej prawdy. Stwierdził, że temat gazu łupkowego został upolityczniony. Firma otrzymała 500 mln zł dotacji na badania, a te pieniądze są z naszych podatków. Mieszkańcy domagają się całościowej analizy wpływów i strat. Oceny oddziaływania na środowisko, a tym samym na turystykę. Zarzucił, że przepisy prawa na które firma się powołuje, nie są spójne. Porównał polskie prawo geologiczne i górnicze obowiązujące od 1 września 2012 r., do prawa amerykańskiego. Tamto określa, że zasoby zalegające w ziemi na prywatnej działce należą do jej właściciela, a u nas do skarbu państwa. Jest to ogromna różnica. W USA ścieki poszczelinowe wylewa się na pustyni, a u nas nie potrafimy ich oczyścić. Można nimi zatruć wody podziemne. Co będzie za 20 lat, po zakończeniu eksploatacji? Stwierdził też, że raport jaki przedstawił polski rząd w Brukseli z badań poszukiwawczych złóż gazu łupkowego jest nieczytelny. Nie wykonano analizy związków organicznych, poziomu promieniotwórczości w ściekach. Odpady nie były kwalifikowane jako niebezpieczne. Nic nie mówi się o ewentualności zagrożenia katastrofami.
Prowadzący spotkanie moderator Tomasz Sidewicz, kilkakrotnie musiał stanowczo, ale ze spokojem interweniować, ponieważ głos zabierało naraz kilka osób i robił się harmider.
Bożena Galikowska, sołtys miejscowości Miłowo w gminie Przywidz, zarzuciła PGNIG że nie oferuje żadnej pracy i nie traktuje mieszkańców poważnie. Nie zapewnia też odszkodowań.
Od Andrzeja Długosza z PGNIG usłyszała odpowiedź, że aby mówić o odszkodowaniach, najpierw muszą powstać szkody. Zapewnił też, że na pewno będzie zachodziła potrzeba zatrudnienia miejscowej ludności do pomocniczych prac, bo do szczelinowania muszą być zatrudnieni specjaliści. Działka która została poddana wstępnym badaniom ma obszar 11 tys. ha, przy czym wiercenia obejmą obszar 3,5 tys. ha. Instytut Nafty i Gazu analizuje, jaka będzie rozchodzić się fala i jakiego natężenia będzie hałas. Szkoda, że nie ma przedstawiciela skarbu państwa, któremu podlega ta działka, bo on mógłby wiarygodnie odpowiedzieć na temat odszkodowań. PGNIG otrzymał koncesję, a ona jest niczym innym jak licencją i wymusza na firmie przeprowadzenie takich badań. Firma działa w oparciu o zezwolenia i przepisy. I dlatego, aby móc wykonać dodatkowe pionowe i poziome odwierty, PGNIG wystąpił o zmianę koncesji. W założeniu ma być 36 odwiertów pionowych i 2 poziome.
Długosz powiedział też, że przy działalności przemysłowej zawsze istnieje jakieś ryzyko. Chcemy tego uniknąć. Szukamy terenów najmniej uciążliwych dla okolicznej ludności. Niektóre zarzuty dr. Włodzimierza Zgody powinny być skierowane do rządu i Instytutu Geologii, a nie do PGNIG. Firmy, która została zobligowana do przeprowadzenia do 2019 roku badań poszukiwawczych gazu łupkowego. Polska musi zwiększyć własne wydobycia gazu z dotychczasowych jedynie 30 proc. tj. 4,5 mld m3 w stosunku do rocznego zużycia 14,5 mld m3 gazu. Dzięki tym własnym 30 procentom, gaz w Polsce jest tańszy niż w krajach sąsiadujących z nami, bo one gaz głównie importują z Rosji.
Grzegorz Sojski przeprosił zebranych, że takie spotkanie zrobiono dopiero teraz. Ono - jak przyznał – powinno się odbyć rok temu. Wówczas byłoby z pewnością znacznie mniej wątpliwości. Wyjaśniono też zebranym, że rok temu zostały rozwieszone komunikaty w 5 sołectwach i 19 gminach o przyznanej koncesji na badania poszukiwawcze, z możliwością przedstawienia swego stanowiska. Nikt jednak tego nie uczynił.
Zebranym pokazano film szczegółowo obrazujący istotę poszukiwania i wydobywania gazu łupkowego. Można było też otrzymać książkę wydaną niedawno przez Instytut Kościuszki w Krakowie, zawierającą 13 opracować naukowych o wpływie wydobycia gazu łupkowego na rozwój społeczno-ekonomiczny regionów – amerykańskie success story i potencjalne szanse Polski.
Uczestniczący w spotkaniu Marek Zimakowski, wójt gminy Przywidz pozytywnie ocenił ponad czterogodzinne spotkanie, twierdząc, że nic nie mówiono o szkodliwości gazu łupkowego, a jedynie o aspektach ekonomicznych, odszkodowaniach i ewentualnych szkodach ekologicznych. A ryzyko ich powstania zawsze istnieje przy tego rodzaju inwestycyjnych przedsięwzięciach.
Wła-49
Fot. Włodzimierz Amerski
Inne artykuły związane z:
- 10/10/2012 20:17 - Nietypowa rewitalizacja Nowego Portu
- 10/10/2012 20:10 - Prezydentowa w interpretacji Krystyny Jandy
- 10/10/2012 20:05 - Święto Straży Miejskiej
- 09/10/2012 17:22 - Światowy Dzień Poczty
- 08/10/2012 18:14 - Inwestycje Robyg otwarte dla rodzin - GALERIE
- 08/10/2012 17:44 - 67 inauguracja roku akademickiego GUM
- 08/10/2012 17:30 - 60-lecie Centrum Edukacji Nauczycieli w Gdańsku
- 08/10/2012 13:43 - Komunalne Eldorado – nie dla każdego cz. 2: SAUR Neptun - 2 158 016 zł dla członków zarządu
- 08/10/2012 13:29 - Rząd PO-PSL trzeszczy?
- 08/10/2012 08:25 - Dni Chryzantem w Rënk