Trójmiasto przeciw umowie ACTA: Protestowało około 200 osób w Gdańsku i 1000 w Gdyni

Trójmiasto przyłączyło się do ogólnopolskiej akcji protestacyjnej przeciwko podpisaniu przez polski rząd umowy ACTA. Umowy, która ma pomóc w światowej walce z internetowymi kradzieżami własności intelektualnej, czyli komputerowym piractwem.

Protestujący, głównie młodzież, może ma rację, bo według niej ACTA jest zagrożeniem wolności w Internecie. Jest to o tyle podejrzane, że jeszcze na kilka dni przed podpisaniem umowy, nic o niej nie mówiono w mediach. Tak, jakby celowo ukrywano ten fakt przed opinią publiczną.
I to chyba najbardziej przyczyniło się do sprzeciwu. Po ujawnieniu tego faktu, natychmiast nastąpiły masowe protesty w Internecie, czy ataki na rządowe strony. Odezwały się tysiące głosów o zagrożeniu wolności. Tym bardziej, gdyż umowę napisano w sposób bardzo ogólny, pozostawiając dużą możliwość do jej interpretacji.

W Gdańsku za pośrednictwem Facebooka organizatorzy kilkakrotnie zmieniali miejsce, termin i charakter protestu. Ostatecznie uzyskali oficjalną zgodę gdańskiego magistratu i ochronę pikiety ze strony policji. Około 200 osób zebrało się w środę 25 stycznia przed Urzędem Wojewódzkim, przy pomocy Straży Miejskiej ulica została zamknięta, skandowano hasła: "Nie dla ACTA, wolność słowa". Po czym wspólnie chodnikiem udano się na dworzec PKP w Gdańsku, aby na godz. 18 dotrzeć do Gdyni na legalną manifestację przed tamtejszym Urzędem Miejskim.

Uczestniczyło w niej wraz z przyjezdnymi około tysiąc osób. I tu również przeważali młodzi ludzie. Ale nie brakowało też i starszych ze znaczkami Klubu Gazety Polskiej oraz Młodych Socjalistów, przedstawicieli Obozu Narodowo Radykalnego (ONR) i... kibiców piłkarskich. Jedni wznosili okrzyki "Precz z komuną", drudzy "Precz z cenzurą", jeszcze inni „Donald Tusk, dymisja!”. Skandującym nie przeszkadzał padający śnieg. Można było dostrzec, iż wielu manifestantów miało na sobie maski Guya Fawkesa, spopularyzowanego przez film "V jak vendetta", symbolu ruchu hakerów Anonymous.

Około godziny 19 na balkonie Urzędu Miejskiego w Gdyni ukazał się prezydent miasta Wojciech Szczurek, który pozdrowił zgromadzonych. Ci odpowiedzieli mu gromkimi okrzykami "Dziękujemy, dziękujemy!". Prezydent opowiedział się za protestującymi, którzy są przeciwko ograniczenia tak ważnej rzeczy, jak wolność i swobody obywatelskie. Jako prawnik z wykształcenia uznał, że potrzebna jest debata publiczna przed wprowadzaniem tego typu uregulowań, mających realny wpływ na polskie prawo.

Tego samego dnia podobna manifestacja, według wcześniejszych zapowiedzi, miała się rozpocząć o godz. 19 u zbiegu ulic Jana z Kolna i skweru Andrzeja Grubby w Sopocie, przed domem premiera RP Donalda Tuska. Przybyło tam tylko kilka, chyba bardziej ciekawskich osób. Niewykluczone, że mimo późnej pory gdyńscy manifestanci udadzą się w kierunku Sopotu.

Tak jak przypuszczaliśmy, część trójmiejskich manifestantów, w liczbie prawie 400 osób, około godziny 20, udało się spod Urzędu Miejskiego w Gdyni, w dół ulicami Świętojańską, następnie 10 Lutego i Władysława IV, w kierunku Sopotu. Zajmowali dwa pasy jezdni maszerując przez Sopot aleją Niepodległości, a tym samym spowalniając jazdę samochodów. Choć ich zachowanie nie wymagało interwencji, szli w asyście policjantów. Po prawie dwóch godzinach manifestanci dotarli przed dom Donalda Tuska, gdzie skandowali i wznosili protestujące hasła, po czym spokojnie rozeszli się do swoich domów. Do większych zakłóceń porządku publicznego nie doszło.

Wła-49