O wyniku wyborczym PiS w Gdańsku, o rozłamie wewnątrz partii i kampanii, która była prowadzona dwutorowo – rozmawialiśmy z Tomaszem Rakowskim kandydatem PiS na prezydenta Gdańska
- Jak określić wasz wynik? To sukces, czy porażka?
Tomasz Rakowski: Zacznijmy od Polski. To jest wynik bardzo satysfakcjonujący dla Prawa i Sprawiedliwości, bo wygraliśmy kolejne wybory. Dodatkowo widać wyraźnie, druga strona osłabła, więc to też jest sygnał, jak ludzie oceniają sytuację w Polsce. Ja osobiście jestem zadowolony z mojego wyniku w wyborach na prezydenta Gdańska. Żałuję oczywiście, że nie mamy drugiej tury, bo szacowaliśmy, że trzecia droga uzyska lepszy wynik. I o nich się to wszystko rozbijało.
- No dobrze, a wybory do Rady Miasta Gdańska?
Tomasz Rakowski: To jest trudny temat. Bo mieliśmy w Gdańsku dwie drużyny. PiS i równolegle drużynę Płażyńskiego. Generalnie jest tak, że gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta - to jest jasne. Ten podział był i jest niezwykle groźny dla Prawa i Sprawiedliwości. Takie działanie to jest wręcz sabotaż. Czy była w jakichkolwiek wyborach drużyna Czarnka, on nie startował, ale w Lublinie jest postacią znaczącą, czy była drużyna Pomaski, czy była gdzieś drużyna Jakiego, lub jakiekolwiek inne drużyny? Nigdy, bo polityka to gra zespołowa.
- Czyli tak jak pisze redaktor Pyza z wPolityce.pl? Interes małżeństwa Płażyńskich ponad interesem partii?
Tomasz Rakowski: No niestety tak. Tutaj w Gdańsku ta sytuacja była dosyć mocno widoczna. To był ewenement, po prostu ewenement. Czegoś takiego jeszcze nie było. Sama identyfikacja graficzna tych banerów była, zupełnie inna od banerów Prawa i Sprawiedliwości. Inne było działanie, to była kampania w kampanii, obok Prawa i Sprawiedliwości, bez żadnych konsultacji, bez żadnej synchronizacji.
- A dlaczego tak się stało?
Tomasz Rakowski: Wydaje mi się, że to poczucie bezkarności. W związku z tym, że na wiele różnych poprzednich działań nie było właściwie żadnej reakcji. I to powoduje takie jakby rozzuchwalenie. I niestety to było widoczne w tej kampanii. Mimo tego, że jesteśmy w bardzo trudnym czasie, bo jesteśmy partią opozycyjną, mocno atakowaną przez władze centralne. Mimo tego, że jest łamane prawo w Polsce, odcięte są media publiczne. W takim momencie zagrożenia wypadałoby stanąć razem ramię w ramię, a nie mieć poczucia, że na tej wojnie, muszę się przez ramię oglądać, zastanawiając się, czy zaraz nie dostanę jakiegoś noża w plecy.
- Czyli jak to na chwilę obecną wygląda? Jest jeden klub, dwie drużyny?
Tomasz Rakowski: Mam nadzieję, że to się wszystko uda poukładać i że jesteśmy cały czas Prawem i Sprawiedliwością. Liczę na to, że będziemy w jednym klubie współpracowali, natomiast mogę mówić jedynie o swoich intencjach. Jak to wyjdzie w praniu - czas pokaże. Bardzo bym chciał, żeby było ośmiu członków klubu Prawa i Sprawiedliwości w Radzie Miasta Gdańska i mam nadzieję, że tylu będzie. Natomiast jeżeli coś miało by się zmienić, to nie takie rzeczy polityka widziała.
- W takim razie, czy zmiana władzy w Gdańsku w ogóle jest możliwa?
Tomasz Rakowski: Tak, bardzo w to wierzę, ale wydaje mi się, że niestety nie w najbliższych latach.
- 19/04/2024 18:01 - Rozprawa w trybie wyborczym w Tczewie
- 19/04/2024 14:34 - Kalkowski milczy o pracy w PORD, Gołuńskiego zaprosi prokurator - przedwyborczy finisz z zagadkami
- 18/04/2024 16:32 - Barwy pomorskiego sejmiku: Od Struka do Ścigały
- 15/04/2024 07:49 - Ryszard Czarnecki w tygodniku „Sieci”: Polacy, idźmy z Trumpem!
- 13/04/2024 14:50 - O pożytku głupoty i jeszcze raz o budowie CPK
- 12/04/2024 15:13 - Gdańska rada: liderzy i outsiderzy
- 10/04/2024 09:38 - Zmiana jednak jest możliwa
- 09/04/2024 14:55 - Nowa Rada Miasta Gdańska 2024-2028
- 09/04/2024 14:24 - KO zyskuje dwa mandaty, PiS traci trzy w sejmiku pomorskim
- 08/04/2024 13:16 - Magdalena Czarzyńska-Jachim wygrała wybory na prezydenta Sopotu