Klub gdańskiego "kokosa" - liderzy w klubie "400"

Ponad 270 tys. zł netto zarobiła w ub. roku prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz. Raptem 120 tys. zł z dwóch rad nadzorczych pokwitował jej zastępca i polityczny sojusznik Piotr Grzelak. Odpowiadający za Gdańskie Wodociągi prezes Jacek Kieloch zainkasował 450 tys. zł. Tomasz Kloskowski, prezes gdańskiego lotniska, krytyczny recenzent poprzedniego rządu w 2022 zarobił 412 tys. zł, dodatkowo ok. 40 tys. zł w nadzorze nad Halą Gdańsk-Sopot, wydał też 377 tys. zł na koszty reprezentacji. I to wszystko wydarzyło się pod rządami konserwatywnego gabinetu Mateusza Morawieckiego. Zgroza, nie dostatek...

Prezydent Gdańska, Aleksandra Dulkiewicz, inaczej niż w poprzednich sezonach, zaznaczyła w oświadczeniu majątkowym za 2023 rok, że jej 270 tys. zł to dochód netto, co wzrusza swoją troską, by samopoczucia podatników kwota rzędu 350 tys. zł nadto nie irytować. Tym bardziej, że z podróży do Brukseli pobrała prezydent należne jej diety -ponad 11 000 euro. Udzielała się też na uczelniach, za słynne wykłady na UG otrzymała 540 zł brutto. Z giełdy, m.in. akcje KGHM i Energi, otrzymała 34 zł dywidendy. Ma w sumie przyzwoite oszczędności, ok. 150 tys. zł, wielokrotnie więcej niż przed wstąpieniem na ścieżkę kariery administracyjnej. Mieszka raczej skromnie, ma w dyspozycji prawo do połowy z 63 m.kw. mieszkania darowanego przez rodzicielkę. Pouczona onegdaj przez "Gazetę Gdańska" już nie zapomina, że prywatnie leasinguje fiata 500.

Jej pierwszy zastępca, prezes politycznego stowarzyszenia "Wszystko dla Gdańska" Piotr Grzelak też przebrnął miniony sezon bez finansowego uszczerbku. Zarobił w magistracie brutto 274 tys. złotych, a nadzorując jednoosobowe zarządy portu lotniczego i stadionu - Tomasza Kloskowskiego i Rafała Mańkusa - dołożył odpowiednio 85,2 tys. zł i 26,06 tys. zł. Mieszka godnie na 90 metrach kwadratowych, ma do dyspozycji samochód służbowy i dwa prywatne, co legitymizuje jego ekologiczne uniesienia.

Dwóm radom nadzorczym swój czas poświęca też Piotr Borawski, lider PO w Gdańsku, wiceprezydent były i przyszły. Jego pracę w urzędzie wyceniono w 2023 roku na 240 tys. złotych, a zajęcia dodatkowe w Innobaltice - delegacja Gdańska - i szpitalu dziecięcym w Oliwie - delegacja marszałka, szefa wszystkich szefów PO na Pomorzu - odpowiednio 26 i 31,8 tys. złotych. Zauważyć wypada, że P. Borawski nie wykazuje ani mieszkania, ani domu, ale bezdomny raczej nie jest. Własnego dachu nad głową nie sprawozdają też Monika Chabior i Piotr Kryszewski - pozostali zastępcy A. Dulkiewicz. M. Chabior zarobiła w urzędzie 232 tys. złotych, a dodatkowo, jako specjalistka miejska od polityk społecznych, nadzorowała zarząd Gdańskiej Fundacji Kształcenia Menedżerów za 25 tys. zł. Wiceprezydent P. Kryszewski zarobił z kolei w magistracie 235 tys. złotych, ale w radzie Gdańskich Wodociągów jego dochód wyniósł 84,1 tys. zł.

Przewodnicząca rady Gdańskich Wodociągów, skarbnik miejski, Izabela Kuś poinformowała w oświadczeniu za 2023 rok, że jej dochód za ten trud też wyniósł 84 tys. zł, choć rok wcześniej z tego samego tytułu, na tym samym stanowisku zarobiła ponad 110 tys zł. Wygląda na to, że wstydząc się swojego dostatku - regulamin wynagradzania definiuje te kwoty na poziomie 11 tys. zł dla członka i prawo do 10 proc. ekstra dla funkcyjnych członków rady - w tym roku uczestnicy tego gremium podają kwoty netto, są one mniej jaskrawe, bo beneficjenci są płatnikami wyższej stawki podatkowej. I. Kuś ma jeszcze w portfolio prace w radzie Portu Czystej Energii - 36 tys. zł, no i wynagrodzenie w urzędzie - 240 tys. z tytułu umowy o pracę.

Dwie rady nadzorcze absorbują też czas sekretarz miasta Danuty Janczarek. Odkryta ongiś do pracy w magistracie przez prezydenta Franciszka Jamroża nie wykazuje żadnych oznak zmęczenia, choć tylko z uprawnień emerytalnych otrzymuje z ZUS ponad 110 tys. zł., a z pensji w urzędzie - 241 tys. zł. Uczestnictwo w kierownictwie organów korporacyjnych Gdańskich Autobusów i Tramwajów oraz Gdańskich Wodociągów to odpowiednio dochód netto 55,1 tys. zł i 76,2 tys. zł.

Odnotować wypada, że nadzorowany za nielichą kwotę Jacek Kieloch, prezes Gdańskich Wodociągów, też, mimo przejęcia sprzedaży wody i ścieków przez gminę Gdańsk, nie zaznał niedoboru gotówki - jego pracę rada wyceniła na łącznie 450 tys. złotych. Z kolei Tomasz Kloskowski, prezes gdańskiego portu lotniczego, wedle sprawozdania za roku 2022, zarobił 412 000 zł, dodatkowo 40 tys. zł nadzorując zarząd Hali Gdańsk-Sopot. 7.osobowy organ nadzoru nad prezesem lotniska - m.in. Piotr Ciechowicz, Piotr Grzelak, Sławomir Kosakowski, Szymon Gajda - zainkasował łącznie 577 776 złotych, mniej więcej 82 tys. zł dla każdego członka. A liderem środowiska gospodarczego aprobowanego w strefie pomorskiej kultury politycznej PO wydaje się być b. wiceminister i wicemarszałek, dziś wiceprezes MTG SA Paweł Orłowski. Za pracę w spółce, w radzie wodociągów, radzie GUMed i na rzecz urzędu miasta uzyskał blisko 480 tys. zł. A najlepiej w radzie nadzorczej płacą w lipskim GPEC-u, Rafał Mańkus, prezes Areny Gdańsk miał tam w ub. roku pracę za 140 tys. złotych!

Gdańsk był szczodry za prezydenta Pawła Adamowicza i jest szczodry za rządów jego następczyni. Jest to szczodrość zgodna z prawem i starannie wykalkulowana. Umacnia władze, która nieustannie na brak władzy przez minione lata narzekały. Rzekomo wobec samorządu opresyjne rządy Zjednoczonej Prawicy w niczym dobrostanu organów samorządu i jego interesariuszy nie naruszyły. Istotne powiązania polityczno-gospodarcze, które Donald Tusk zamierzał wypalać gorącym żelazem, kwitły w jego mateczniku w najlepsze. Nawet szef jego koło partyjnego, Marcin Skwierawski, nie wziął sobie do serca uniesień kierownika PO w Radomiu. Władze ma się po to - zasada Korola sfomatowana w Tczewie obok zasady Neumana - żeby brać posady. Twierdza Gdańsk ma się dobrze i mieć będzie.
(gst)