Z prof. Joanną Senyszyn – ekonomistką, dziennikarką, kandydatką na urząd Prezydenta RP, rozmawia Marek Formela
- Pani profesor, przyznam, że byłem, a nawet ciągle jestem zaskoczony Pani decyzją o starcie w wyścigu o prezydenturę…
Joanna Senyszyn: Ale dlaczego?
- Bo na przykład nie ma Pani zaplecza politycznego i – przepraszam za szczerość – szanse na wygraną oceniam miernie.
Joanna Senyszyn: No to po kolei. Zapomnijmy na chwilę o bieżącej polityce, o partiach, podziałach itd., a pomyślmy jakie cechy powinna mieć głowa państwa. Myślę, że zgodzi się pan z tymi które wymienię: solidne wykształcenie, doświadczenie polityczne, znajomość funkcjonowania państwa, wiedza o mechanizmach tworzenia prawa, znajomość zasad funkcjonowania Unii Europejskiej, niezależność; osoba taka powinna być otwarta na problemy i potrzeby wszystkich mniejszości i umieć udowodnić, że to co mówi to nie „poza wyborcza”, ale realny dorobek wielu lat aktywności społecznej. Powinna być otwarta na dialog i umieć jednoczyć, a nie dzielić.
- Ale brak zaplecza politycznego jest w tych wyborach pewną… niedogodnością.
Joanna Senyszyn: Oczywiście jest, jeśli myślimy o rozbudowanych strukturach partyjnych i kilku tysiącach ludzi, którzy pracując na rzecz mojej wygranej liczyliby na pomoc w zdobyciu atrakcyjnych posad. Ale z drugiej strony, jest to atutem bo pokazuje moją niezależność. To świadomość wyborców, że jako Prezydent nie będę zależna od „zaplecza” politycznego,od nacisków ze strony Kaczyńskiego, Tuska lub pomniejszych graczy naszej sceny politycznej. Wybory prezydenckie są wyborami powszechnymi – to suweren decyduje o tym kto ma stać na czele państwa. Prawo głosu mają ludzie wszystkich orientacji politycznych. Jeśli zrozumieją, że czas skończyć z kolejną odsłoną trwającej już ponad 20 lat wojny polsko-polskiej, której istota sprowadza się do personalnego sporu liderów partii, moje szanse rosną.
- Brzmi to atrakcyjnie, ale i polemicznie, bo patrząc na niektóre punkty Pani programu…
Joanna Senyszyn: … przepraszam, aleÂÂÂ przerwę, choć wiem, że to niegrzeczne. Pytać kandydata na urząd Prezydenta RP o „program” to tak jak prosić redaktora naczelnego portalu wybrzeże24.pl o „ramówkę”, która – co doskonale Pan wie jako były dyrektor TVP Gdańsk – odnosi się do przekazów telewizyjnych i radiowych. Konstytucja reguluje prawa i obowiązki Prezydenta. Może więc mówić o moich poglądach, stosunku do niektórych problemów itp., ale gdybym obiecywała, że w pierwszych 100 dniach swojej prezydentury obniżę cenę jajek, benzyny, albo wybuduję coś wielkiego – obrażałabym wyborców. Ale chętnie odniosę się do tych moich poglądów, które postrzegane są jako polemiczne...
- To zacznijmy od Pani walki z wiarą i Kościołem Katolickim.
Joanna Senyszyn: Ehhhh…. To mit. Jestem ateistką i dobrze mi z tym. Czy mam prawo do swojego światopoglądu? Nigdy nie walczyłam z wiarą. To nie moja sprawa czy ktoś wierzy, czy nie wierzy, a jeśli wierzy to w co. Jeśli jednak mówimy o walce, to walczę nie tyle z „kimś” lub „czymś”, lecz „o coś”. O państwo świeckie otóż. Takie, jakie gwarantuje nam Konstytucja. Ta sama na straży której stać będę jako Prezydent. Państwo musi być świeckie, co absolutnie nie znaczy, że obywatele muszą być ateistami! Ale nie widzę powodów, by funkcjonujące w Polsce Kościoły były traktowane w sposób szczególnie uprzywilejowany. Jako że hegemonem wśród polskich Kościołów jest Kościół Katolicki, utarł się pogląd, że z nim walczę. Nie – walczę z jego wpływami. Z tym, że co roku państwo dotuje tę strukturę kilkunastoma miliardami złotych; z tym, że jego pracownicy prowadzą regularną działalność gospodarczą, ale w praktyce zwolnieni są obowiązku płacenia podatków. Z tym, że propagują swoją ideologię już na poziomie edukacji przedszkolnej, a my – obywatele, za to płacimy. Moja walka często przeradza się w spory mające charakter osobistych polemik i przykleiło się do mnie określenie „antyklerykałka”. Jeśli w potocznym znaczeniu odnosi się ono do walki o świeckość państwa, OK – niech tak będzie. Ale nie mieszajmy do tego wiary, bo to, że czegoś nie pojmuję nie znaczy, że z klucza z tym walczę.
- Idźmy więc dalej. Propaguje Pani swoiste przesłanie społeczne LGBT…Joanna Senyszyn: Przesłanie społeczne? Zna Pan takie, potrafi mi je wyłożyć? Jestem osobą heteroseksualną, ale naprawdę nie obchodzi mnie jaką formę seksu preferują państwo w redakcji. Po prostu mnie to nie interesuje i nie chcę tego wiedzieć. Jeśli ktoś jest heteroseksualny, to jakoś nie przychodzi mi do głowy pytać go jak lubi uprawiać seks, jakie pozycje preferuje, itd. Po prostu nie zaglądam innym pod kołdrę i czuję obrzydzenie gdy robią to inni. Dlaczego więc mamy oceniać innych i za ich upodobania karać ograniczaniem praw obywatelskich, jak na przykład prawem do zawierania związków małżeńskich? Przecież to jawna dyskryminacja mniejszości! Temat jest zresztą znacznie szerszy…
- … a teraz ja Pani przerwę. Słychać zarzuty, że jest Pani prorosyjska…
Joanna Senyszyn: …jakie zarzuty???!
- Podobno dąży Pani do ograniczenia polskich wydatków na obronę.
Joanna Senyszyn: To, że profesor ekonomii proponuje puknięcie się w czoło i zastanowienie się nad wielkością wydatków na armię ma być dowodem na „prorosyjskość”? Przeraża mnie stan naszej debaty publicznej… Uważam, że straszenie Polaków wojną jest manipulację polityczną władzy. Tego obozu i poprzedniego też. W sytuacji zagrożenia – niekoniecznie prawdziwego – ludzie konsolidują się wokół władzy. Dlatego też na bardzo doraźne potrzeby polityczne wmawia się im, że są zagrożeni i tylko rząd może ich ocalić. Potępiam imperialistyczną politykę Rosji. Ale też dostrzegam powody dla których podjęła wojnę z Ukrainą. Żebyśmy mieli jasność: nie usprawiedliwiam Rosjan, ale dostrzegam ich cele. Nie widzę jednak żadnych celów, które miałby do osiągnięcia Kreml atakując Polską. Przeciwnie, byłoby to wbrew jego interesom. Jestem za dalszym rozwojem polskiej armii. Powinna być zawodowa, świetnie wyposażona, a żołnierze doskonale wyszkoleni. Twierdzę tylko, że deklaracja przeznaczania co roku 5 proc. PKB na armię jest deklaracją polityczną, wziętą z „politycznego sufitu”. W zupełności wystarczą wydatki na poziomie 3,5 proc. PKB. Ta różnica, to ok. 90 mld zł. rocznie. Chyba lepiej byłoby, gdyby została przeznaczona na wsparcie niewydolnej opieki medycznej, ratowanie padającego systemu emerytalnego, rozwój budownictwa, na naukę. Lepiej tworzyć kolejnym pokoleniom solidny fundament na którym będą mogły budować swoje szczęście, niż zostawić je z długami, które będą musiały spłacać z powodu aktualnego doraźnego interesu politycznego rządzących.
- Czasami, podobnie jak D.Tusk, przedstawia się Pani jako „dziennikarka”. Rozumiem, że to forma umizgów pod adresem mediów, ale czy to Panią deprymuje?
Joanna Senyszyn: No ale co mam począć z tym, że jestem dziennikarką? Moje publikacje trzeba liczyć w tysiącach. Owszem część z nich to prace naukowe, ale nie większość. Piszę, na stałe, od ok. 25 lat. Ostatnie 4,5 roku publikuję w znakomitym tygodniku „Fakty po Mitach”, którego jestem współwłaścicielką. To pismo, które powstało z marzeń o normalności. Przed naszą rozmową wysłałem do tygodnika kolejny tekst. Dostał ich już ode mnie tak ok. 400. Od półtora roku współpracuję też z tygodnikiem „NIE”. Dlaczego miałabym ukrywać to, że jestem dziennikarką?
- Czy to nie dziwne, że choć wywodzi się Pani z lewicy walczy z... aktualną lewicą?
Joanna Senyszyn: Z jaką „aktualną lewicą”? Ma Pan na myśli sprywatyzowaną przez Czarzastego i Biedronia „Lewicę”? Przecież ten twór to zaprzeczenie lewicowych wartości; przeciwieństwo postaw z jakim lewicowość się kojarzy. Nikt nie wyrządził polskiej lewicy tyle zła co „Czarzaści”. Nie tracę sił na walkę z nimi, ale nie ukrywam, że kiedy mam możliwość wbicia im szpilki w pośladek, to robię to. Zresztą z przyjemnością.
- Jak ocenia Pani swoje szanse na prezydenturę?
Joanna Senyszyn: Gdybym nie liczyła na wygraną, nie ubiegałabym się o ten urząd. Ale też jestem realistką. Powiedzmy tak: jestem absolutnie pewna, że jeśli zakwalifikuję się do „dogrywki”, czyli wejdę do drugiej tury, wygram ją z każdym innym kandydatem. Nieważne kto nim będzie, bo głosy oddane na mnie świadczyłyby, że obywatele marzą o normalności. O polityce bez histerii, życiu w spokoju i poszanowaniu praw wszystkich obywateli, bez względu na ich pochodzenie, wiarę lub niewiarę czy preferencje seksualne. Czy wejdę do drugiej tury? Mam nadzieję, że tak, bo przecież wszystko jest w rękach wyborców.
- Dziękuję za rozmowę.
- 24/05/2025 07:51 - Gdańszczanie za Nawrockim. Grzegorz Berendt: Polegać jak na Zawiszy
- 23/05/2025 07:26 - Gdański park roz(g)rywki - samo(PO)moc miejska
- 20/05/2025 17:08 - "Wywiadówka" programowa gdańskiej tvp: komentowanie... komentatorów i jesienna ramówka
- 19/05/2025 21:28 - Trzaskowski i Nawrocki w II rundzie - upadek Hołowni, klęska "Czarzastych"
- 16/05/2025 19:31 - Nowy sondaż Atlas Intel - Nawrocki 30,3 proc., Trzaskowski 29,5 proc.
- 16/05/2025 16:45 - Zaryglowali Gdańsk, zaryglują Polskę
- 15/05/2025 17:20 - Daniel Obajtek w hali BHP
- 15/05/2025 17:02 - "Tony" Mytnik w peletonie Nawrockiego - Nitras po kaszubskich górkach
- 15/05/2025 16:58 - Pomorzanie za Karolem Nawrockim
- 13/05/2025 10:51 - "Tak ta historia wyglądała naprawdę". To trzeba zobaczyć - Nawrocki całkowicie wywraca narrację służb i PO