Za niecały tydzień będziemy głosować w wyborach nowego prezydenta Polski, być może w najważniejszych wyborach po 1989 roku. Nadeszła bowiem era konwulsji świata, w którym przyszło nam żyć. Stare umiera, nowe się rodzi, choć nikt jeszcze nie wie jak będzie ono wyglądać. Nietrafiona przepowiednia, Francisa Fukuyamy, amerykańskiego politologa z lat 90-tych o końcu historii brzmi obecnie jak ponury chichot dziejów. Dlatego należy zadać sobie pytanie jakiego prezydenta nasz kraj potrzebuje na dzisiejsze, bardzo trudne czasy.
Wybitny polski informatyk i intelektualista mieszkający i pracujący w Szwajcarii, Jan Śliwa dokonał ostatnio porównania JD Vance’a i Karola Nawrockiego: nie tylko obaj z nich są praktycznie równolatkami oraz konserwatystami, ale co najważniejsze, przedstawicielami, tzw. obozu zdrowego rozsądku. Obaj też są znienawidzeni przez liberalne elity i nie boją się byle czego, co wielokrotnie dowiedli. Nawrocki i Vance są przykładami mężczyzn, którzy doszli do czegoś własną ciężką pracą. Niejednokrotnie podejmowali w swoim życiu trudne decyzje, choćby taką, aby związać się z panną z dzieckiem w przypadku Karola. Obaj politycy są znienawidzeni, bo naruszają świętą, od dawna ustaloną hierarchię i wdzierają się na miejsce, które zdaniem elit im nie przysługuje. Elity te od lat bezpodstawnie uważają, że moralna racja i wiatr historii są po ich stronie. Zarówno JD Vance, jak i Karol Nawrocki, są postaciami z krwi i kości; są ludźmi, którzy musieli o coś zawalczyć. Czyżby byli zapowiedzią nowych czasów? Dlatego rozśmieszyła mnie okładka ostatniej weekendowej „Gazety Wyborczej”, która sugeruje, że Nawrocki to człowiek przeszłości, a wybór Trzaskowskiego oznacza wybór przyszłości. Jest raczej dokładnie odwrotnie pomijając już kwestie wieku obu postaci. To właśnie kandydat Koalicji Obywatelskiej, będący politycznym kameleonem i człowiekiem bez właściwości, jest klasycznym przedstawicielem odchodzących w przeszłość międzynarodowych biznesowo-politycznych elit. Na szczęście Prezydenta RP wybierają zwykli ludzie a nie elity.
A o co idzie gra? Politolog i historyk prof. David Engels, tak, tak potomek słynnego Fryderyka Engelsa, zauważa, że powszechny w naszych elitach „europeizm”, a więc bezkrytyczne popieranie, wbrew oczywistym narodowym interesom Polski, obecnej polityki Unii Europejskiej (łącznie z jej ideologią poprawności politycznej), skutkuje zagrożeniem, że wolność, demokracja, równość i praworządność staną się w najlepszym razie pustymi frazesami, w najgorszym zaś - środkami ucisku. Sumą tej gry jest przyszły kształt nie tylko Polski, ale także Europy i całego zachodniego świata. Coraz więcej ludzi rozumie, że dotychczasowa władza polityczna przestała im służyć, przestała niejako reprezentować ich interesy. To właśnie spowodowało wybór Donalda Trumpa na Prezydenta USA, czy też przyniosło sukcesy AFD w Niemczech i ruchu Marii Le Pen we Francji. Sukcesy te są również efektem nowego prądu politycznego opartego na fundamentach, które dotąd z obszaru publicznego za wszelką cenę wykluczano, a więc powrotu do zdrowego rozsądku oraz odrzucenia ideologicznych i klimatycznych szaleństw, a także zwrotu w kierunku tradycyjnych wartości.
Mimo, iż w dzisiejszej Polsce żyje się znacznie lepiej niż w latach 90-tych, to jednak to, co się dzieje obecnie w naszym życiu politycznym, woła o pomstę do nieba. Polityka została podporządkowana paradygmatowi skuteczności, co wymaga bezwzględności, brutalności, manipulacji przykrywanej grą na emocjach i posługiwania się piramidą kolejnych, nie kończących się kłamstw. Tocząca się właśnie kampania prezydencka jest tego świetną ilustracją. Suflowane są w niej tematy zastępcze, w których, jak pisze wspomniany już Jan Śliwa, logika oraz istotne dla Polski problemy nie grają roli, a sprawa 29-metrowej kawalerki stała się w pewnym momencie głównym elementem kampanii: „Należy zagospodarować uwagę wyborców. Najlepiej nadają się do tego informacje silnie działające na emocje, dotyczące konkretnych osób. Nie muszą być one spójne. […] Jak to się ma [sprawa kawalerki] do warszawskiej afery reprywatyzacyjnej, w której poszkodowanych było około 50 tys. osób, a szkody wyrządzone spadkobiercom i Skarbowi Państwa wyniosły ponad 90 mln zł?”. Podobnie rzecz ma się ze sprawą kibicowskich ustawek sprzed kilkunastu lat.
Innymi dobrymi tego przykładami są: stosowanie do nielegalnych podsłuchów systemu Pegasus oraz, tzw. afera wizowa. Jak wykazało dochodzenie prowadzone przez obecne Ministerstwo Sprawiedliwości, każdorazowo zastosowanie Pegasusa poprzedzone było decyzją sądu, a decyzje takie wydawał między innymi sędzia, Igor Tuleya, znany z braku sympatii do poprzedniej władzy. Z kolei, mimo że z naruszeniem prawa wydano mniej niż 300 wiz, to do opinii publicznej przebiła się imponująca liczba ponad 300 tysięcy wiz dla obywateli krajów muzułmańskich i afrykańskich. Zupełnie umknęło natomiast to, że każda procedura wizowa wymaga sprawdzenia kandydata. Jest to więc sytuacja całkowicie nieporównywalna z napływem nielegalnych imigrantów, z których znaczna część, jeśli nie większość, zagubiła celowo dokumenty tożsamości. Na dodatek część takich osób ma przeszłość kryminalną we własnych krajach, co trudno zweryfikować. Nie jest też prawdą, że Polska wydawała najwięcej wiz z wszystkich krajów UE: pod tym względem liczby wiz wydanych na 1000 obywateli byliśmy na 15-tym miejscu, a w liczbach bezwzględnych na czternastym. Podobnie prorosyjskość przypisuje się nie tym, którzy akceptowali Rosję taką jaka on jest, ale Karolowi Nawrockiemu, na którego Federacja Rosyjska ściga za demontaż pomników upamiętniających obecność Armii CzerwonejÂÂ w Polsce i któremu grozi kara 5 lat łagru.
Niestety taki sposób uprawiania polityki został milcząco zaakceptowany przez większość polskiego społeczeństwa. Dlatego można bezczelnie i z otwartą przyłbicą głosić nieprawdę w myśl starej zasady Josepha Goebbelsa, iż kłamstwo powtórzoneÂÂ tysiąc razy staje się prawdą: „Śpij spokojnie, Polsko, ministerstwo prawdy czuwa”.
Wybieramy nie tylko nowego prezydenta Polski, ale przede wszystkim wybieramy pomiędzy dwiema wizjami Polski. Tej pozornie uśmiechniętej, która pozbawia posłów opozycji immunitetów oraz zamyka do aresztów wydobywczych swoich przeciwników, a nawet zwykłe urzędniczki, za domniemane przestępstwa urzędnicze i kontrowersyjne decyzje polityczne, co nigdy wcześniej nie miało miejsca (owszem PiS także stosował instytucję aresztu śledczego, ale dotyczyło to jednak przypadków osobistej korupcji ze strony wysokich urzędników państwowych, co czyni fundamentalną różnicę). Tej Polski, która żyje iluzją, że zagraniczne elity się z nią liczą, a jej rzeczywiste miejsce w międzynarodowej polityce brutalnie odsłoniły kulisy ostatniej podróży Donalda Tuska do Kijowa i władcze gesty przywódców Francji i Niemiec skierowane pod jego adresem. Drugą alternatywą jest Polska, która porywa się na wielkość i która czasami błądzi; która widzi Unię Europejską jako federację ojczyzn, a nie superpaństwo; która nie godzi się na odrzucenie tego, co narodowe, co nas buduje i konstytuuje jako Polaków; która przeciwstawia się skazaniu naszej gospodarki na peryferyjność i jej imitacyjny charakter i która chce tworzyć własne wielkie rozwojowe projekty.
Zadajmy sobie kilka podstawowych pytań. Czy naprawdę wierzymy, że Unia Europejska ma jeden wspólny cel polityczny, na dodatek zbieżny z dobrem Polski, a nie jest zbitką przeciwstawnych narodowych interesów? Czy naprawdę uważamy, że w interesie największych unijnych mocarstw, Niemiec i Francji, jest podążanie w tym samym kierunku co Polska? Czy wierzymy, że Francuzi będą w razie potrzeby bić się za nasz Gdańsk? Czy naprawdę sądzimy,ÂÂ że Niemcy potrzebują silnej gospodarczo Polski, czy też raczej postrzegają nas jako coraz groźniejszą ekonomiczną konkurencję, którą trzeba na wszelkie sposoby zablokować? Czy dostrzegamy, że choroba, która toczy polskie sądownictwo i system prawny, od ostatnich wyborów parlamentarnych tylko się nasiliła? Czy naprawdę akceptujemy, że cel uświęca środki, wbrew zasadom etyki? Czy akceptujemy zaangażowanie policji i tajnych służb w kampanię wyborczą? Czy zadaliśmy sobie pytanie jaki rzeczywisty wpływ na wolność słowa w Polsce będzie miała dopiero co uchwalona ustawa o mowie nienawiści i jaki pogląd mają na nią kandydaci na urząd Prezydenta RP? Czy widzimy, po której stronie jest więcej, tzw. hejtu pod adresem wyborców, np. w postaci, rzekomo profrekwencyjnych, filmików? Czy widzimy kto organizuje, tzw. farmy trolli, które potrafią być opłacane ze środków samorządowych, a nadzorowane przez niektórych prominentnych polityków?
Wróćmy do wyjściowego pytania: jakiego Prezydenta i z jakimi przymiotami i cechami charakteru Polska potrzebuje na dzisiejsze, niezwykle trudne i niestabilne, czasy wielkiej zmiany? Czy twardego, doświadczonego przez życie, przywódcy o silnym charakterze i duszy wojownika, twardego polityka, który będzie umiał walczyć o polski interes tak na forum krajowym, jak i międzynarodowym? Czy też osoby, której życie już od dzieciństwa usłane było różami i której brakuje woli walki, odporności psychicznej i, jak się okazało w kampanii wyborczej, sama niejednokrotnie wymaga wsparcia psychologicznego? Dobrze pamiętam jak aktualny Prezydent Polski, Andrzej Duda mówił mi w naszej rozmowie jak wielkim ciężarem jest podejmowanie decyzji na tym urzędzie oraz z jakim stresem i poczuciem odpowiedzialności się ono wiąże.
Jeśli ktoś chciałby poznać prawdziwego Karola Nawrockiego, namawiam do obejrzenia w internecie wywiadu przeprowadzonego z nim w ramach cyklu „Wywiad z chuliganem” w Radiu Poznań w roku 2017 (a więc na grubo przed tym zanim wszedł do polityki). Wywiad kończy się, być może proroczymi, słowami: „Karol Nawrocki - największy postrach jaki może istnieć dla elit III RP – kibol, bokser, dyrektor, doktor, nic gorszego już się wydarzyć nie może, no chyba że prezydent?”.
W najbliższych wyborach prezydenckich nie ma idealnych kandydatów. Każdy z nich ma swoje słabości; nie jest to jednak plebiscyt na księcia z bajki, rycerza niezłomnego czy najpiękniejszego modela. Jakkolwiek zagłosujemy, wybierzmy mądrze, wybierzmy prezydenta na trudne czasy!
Piotr Czauderna
- 27/05/2025 18:55 - Apel do rodaków przed drugą turą wyborów prezydenckich
- 27/05/2025 11:39 - Janusz Szewczak: Nawrocki szansą Konfederacji - albo szparagi u kanclerza
- 27/05/2025 11:32 - Odezwa Obywatelskiego Komitetu Poparcia dr. Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich – przed II turą
- 24/05/2025 07:51 - Gdańszczanie za Nawrockim. Grzegorz Berendt: Polegać jak na Zawiszy
- 23/05/2025 07:26 - Gdański park roz(g)rywki - samo(PO)moc miejska
- 20/05/2025 17:08 - "Wywiadówka" programowa gdańskiej tvp: komentowanie... komentatorów i jesienna ramówka
- 19/05/2025 21:28 - Trzaskowski i Nawrocki w II rundzie - upadek Hołowni, klęska "Czarzastych"
- 16/05/2025 19:31 - Nowy sondaż Atlas Intel - Nawrocki 30,3 proc., Trzaskowski 29,5 proc.