Z Januszem Szewczakiem, ekonomistą i byłym posłem, analitykiem gospodarczym specjalizującym się w finansach, prawie finansowym i makroekonomii, znanym z przenikliwych i krytycznych sądów, rozmawia Artur S. Górski
- Rozmawiamy w czasie zmagań wielkich potęg o uzyskanie przewagi politycznej i gospodarczej na obszarze bogatym w surowce strategiczne. Czy napięcia między mocarstwami i konflikt na Bliskim Wschodzie, wokół Persji, w który angażują się, oprócz USA, Izraela i Iranu, także Turcja, Rosja i Chiny, będzie miał wpływ na naszą gospodarkę i portfele Polaków?
Janusz Szewczak: Patrząc na wyczyny na polskiej scenie politycznej, szczególnie w wydaniu opozycji, wydaje się, że trwa zabawa w piaskownicy. Nie ma chyba drugiego państwa w Europie, w którym przedstawiciele opozycji tak bardzo atakowaliby własne państwo i rząd. Tymczasem, warto dostrzec fundamentalne rzeczy dziejące się na świecie i zachodzące zmiany geostrategiczne, ze zmianami sojuszy włącznie. Kształtuję się nowe potęgi, te dawne starają si wrócić w miejsca, w których miały niegdyś znaczenie…
- Rosja na przykład do Syrii, ale nie tylko, bo dobre stosunki Moskwa ma z Izraelem, z Turcją. Czy będzie gra na „wyciszenie”?
Janusz Szewczak: Są symptomy uspokojenia. Dobrze, że nastąpiła deeskalacja. Pojednawcze wystąpienie Donalda Trumpa zawierało deklarację o gotowości do przyjęcia opcji pokojowej. Na Bliskim Wschodzie nie brak punktów zapalnych. Mamy tam obecność wszystkich wielkich graczy. Pojawiły się ambitne potęgi, Turcja, czy Chiny, które zaznaczają swoją rolę, odbudowują lub budują silną pozycję.
- Dla Chin ważne są szlaki handlowe, głównie morskie…
Janusz Szewczak: Owszem. Turcja zaś ma tradycję imperialną, że przywołam, istniejące jeszcze przed stu laty, Imperium Osmańskie. To są procesy istotne nie tylko dla państw Unii Europejskiej, ale dla całego świata. Chiny, Włochy, Niemcy importują ropę z Iranu. Zatoka Perska i kraje nad nią położone mają strategiczne znaczenie geopolityczne. Cieśnina Ormuz, której część wybrzeża należy do Iranu, ma fundamentalne, strategiczne, znaczenie dla transportu międzynarodowego.
- Od lat 80 XX wieku bywa tam gorąco, a przepływa przez nią piętnaście tankowców dziennie, jedna trzecia transportu ropy naftowej na świecie…
Janusz Szewczak: Nie tylko ropy naftowej, ale przede wszystkim ona. Dobrze więc, że mamy chwilowe uspokojenie. Ceny paliw znacząco przecież skoczyły. Cena za baryłkę ropy sięgnęła 70 USD. Poszła w górę cena złota do prawie 1600 USD za uncję. Nastąpiły ruchy na rynku walut. Duże kapitały i gorący pieniądz w sytuacji konfliktu szukają bezpiecznych przystani. Te zjawiska mogą negatywnie wpłynąć na wzrost gospodarczy, powodować straty w transporcie, w usługach, działać recesyjnie. Oprócz negatywów, akurat my wyróżniamy się pozytywnie.
- Czyżby? Nadchodzi spowolnienie…
Janusz Szewczak: Jesteśmy dość odlegli geograficznie od konfliktu. Mamy, to prawda, w ramach kontyngentu swoich żołnierzy. Podobnie, jak Duńczycy, Szwedzi, Norwegowie. Przede wszystkim zaś gospodarczo rośniemy. Co prawda w 2020 roku wzrost PKB będzie niższy niż w ubiegłym roku. Mówi się o 3,6 procentach. Ale to jest i tak świetna wiadomość, której nam zazdroszczą Francuzi, Włosi i Niemcy. Wiele gospodarek ten wzrost ma na poziomie 0,4, czy 0,6 procenta, czyli na poziomach recesyjnych. Mamy duży rynek, dobre relacje z USA i perspektywę dużych inwestycji infrastrukturalnych, jak na przykład perspektywę budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego…
- Ekipa Tuska „budowała” elektrownię jądrową, a ekipa Morawieckiego ma budować CPK. To sfera projektu. Patrząc na perypetie portu lotniczego Berlin-Brandenburg w Schönefeld nie obawia się pan zadyszki inwestycyjnej?
Janusz Szewczak: To nie są inwestycje, które da się zrobić w dwa lata. Przed wojną z sukcesem spróbowaliśmy wielkich inwestycji rozpisanych na kilka lat. To musi ruszyć. Ważna jest też kontynuacja zwiększania nakładów na koleje, kontynuacja budowy dróg, obwodnic, mostów. Poprawiła się znacząco sytuacja w portfelach Polaków. 40 miliardów złotych z programu 500+ jest w budżecie na ten rok, w sumie 70 miliardów w rozmaitych pakietach socjalnych. To nie są bagatelne pieniądze. Nakłady zwiększone zostały w innych dziedzinach. Do tego ulgi w podatkach. Jest to budżet na poziomie 440 miliardów złotych.
- Czy nie wydajemy zbyt dużo na pakiety socjalne, zamiast chomikować i wydać na inwestycje i na zabezpieczenie lat chudych?
Janusz Szewczak: Jest to koncepcja liberalna, taka, nie obrażając pana, balcerowiczowska…
- Uczęszczałem na wykłady Stefana Kurowskiego, nie Leszka Balcerowicza…
Janusz Szewczak: Szkoda, że Kurowski nie był na miejscu Balcerowicza. Bylibyśmy w innym punkcie, a była wielka strata dla Polski. Wszelkie teorie ekonomiczne, zabarwione liberalizmem, odeszły do lamusa. Żadna nie funkcjonuje i nie jest realizowana w żadnym, najbardziej liberalnym miejscu na świecie. Balcerowicz rozgłasza, że trzeba schładzać, ciąć, nie wydawać. Można to skwitować wzruszeniem ramion. Niech on to wytłumaczy bankom w Wielkiej Brytanii, w USA, Europejskiemu Bankowi Centralnemu. Jest akurat odwrotnie. Mamy dzisiaj na światowym rynku obligacji ujemnie oprocentowanych, czyli umownych „śmieci”, na astronomiczną kwotę 17 bilionów dolarów. Mamy setki firm „zombi”, które mają ujemnie oprocentowany kredyt, czyli za darmo pożyczają pieniądze. W wielu krajach obowiązują zerowe, a nawet ujemne, stopy procentowe. Teorie, że trzeba na kupkę odłożyć oszczędności, nie budują inwestycji.
- Oszczędzajmy, a jak uzbieramy, to za jakiś czas zainwestujemy?
Janusz Szewczak: Tak to nie wygląda. Dzisiaj najwięcej inwestują ci, którzy mają łatwy dostęp do pieniądza, mają nisko lub ujemnie oprocentowane kredyty, korzystając z kredytów w Europejskim Banku Centralnym, czy w Japonii. Za rządów PiS przyjęliśmy koncepcję rozwojową opartą o popytową stronę gospodarki. Ona dała nam znaczący wzrost sięgający 5 procent PKB. Nie da się, ma pan rację, wyłącznie bazować na konsumpcji, ale my musimy odbudowywać nasz własny przemysł i tworzyć przemysł, budować silne koncerny rodzime, zdolne do rywalizacji, do konkurowania, do prowadzenia inwestycji.
- Jak PKN Orlen, mający takie ambicje?
Janusz Szewczak: Chociażby. Potrzebujemy nowej polityki przemysłowej. Skoro poprzednicy, chłopcy w krótkich spodenkach, wyprzedali wartościowy majątek. Banki, firmy ubezpieczeniowe, nasz przemysł, cementowanie, cukrownie, zakłady przetwórstwa, zakłady papiernicze. Trzeba więc myśleć o rekonstrukcji przemysłu i go na nowo zbudować. Warto postawić na rodzime firmy, których nieco zostało, jak wspomniany koncern. Raczej nie odkupować drogo tego, co zostało tanio sprzedane. Mamy nisze rozwojowe, jak na przykład przemysł farmaceutyczny i przemysł rolno-spożywczy. To jest sprawa pilna, bo rośnie nam na Ukrainie poważna konkurencja w produkcji rolno-spożywczej, roślin oleistych, mięsa.
- Ukraina wyzbywa się czarnoziemów, które wykupują zagraniczne firmy, w tym głównie kapitał niemiecki…
Janusz Szewczak: Oni szybko zarzucą Europę swymi produktami. Polska nie będzie konkurencyjna. Trzeba mieć alternatywę w przetwórstwie, w magazynowaniu. I tak trzeba szerzej patrzyć szukając synergii.
- Za mało jest polskiego kapitału. Zadłużenie zagraniczne Polski przekroczyło 330 miliardów dolarów. Przez trzy dekady spłacaliśmy blisko 30 mld dolarów, które pożyczył Edward Gierek, za te pieniądze zbudowano sporo bardzo nowoczesnych fabryk, które zostały dawno wyprzedane. 40 miliardów złotych to jest koszt obsługi długu zagranicznego...
Janusz Szewczak: Nieco mniej. Za rządów PO-PSL to było około 40 miliardów złotych, teraz to około 29 miliardów, ale cały czas to są kwoty poważne. Obniżamy też państwowy dług publiczny, który spadnie z 44,4 procenta za ubiegły rok do około 43,8 procent w relacji do PKB za ten rok. Ale co mają powiedzieć Włosi, którzy mają 140 procent długu publicznego w relacji do swego PKB? Japończycy - z ponad 220 procentami? Amerykanie mają ponad 100 procent. Do 100 procent zbliża się relacja długu do PKB Francji, Hiszpanii. Nie jesteśmy czarną owcą, wręcz przeciwnie. Mamy przyzwoitą sytuację. Nie da się bez gwałtownych wyrzeczeń społecznych zniwelować radykalnie owego długu. Mielibyśmy zabrać ludziom pieniądze, nie rozwijać się?
- To są wszystko tematy, które nie są powszechnie obecne w debacie publicznej, w codziennym werbalnym boksowaniu się…
Janusz Szewczak: Niestety, nie są. Skala wyzwań jest ogromna. Zamiast godzinami toczyć spór na kanwie tego, co powiedział jakiś kabotyn do egzaltowanej panny, lub na odwrót, trzeba i warto skupić się nad wielkimi wyzwaniami, które niesie sytuacja na świecie i na sprostaniu wyzwaniom rozwojowym, które są przed nami.
Fot. ASG
- 14/01/2020 18:01 - Poseł i radny próbowali złożyć wniosek o odwołanie prezesa SM Ujeścisko
- 14/01/2020 15:14 - „Środa z profilaktyką” w NFZ: walka z otyłością
- 14/01/2020 08:07 - W tygodniku „Sieci”: Potężny mafijny atak na Ziobrę
- 13/01/2020 19:27 - Otwarcie Alei Pawła Adamowicza
- 12/01/2020 00:06 - Sąd o przekopie Mierzei Wiślanej. "Działania Struka (PO) zbieżne ze stanowiskiem Federacji Rosyjskiej"
- 01/01/2020 19:04 - Wasze Historie Po Oruńsku: podróż w czasie do roku 1901
- 31/12/2019 09:15 - W tygodniku „Sieci”: Kto stoi za Hołownią
- 28/12/2019 21:51 - Kartki świąteczne podopiecznych Powiatowego Ogniska Plastycznego w Malborku
- 28/12/2019 21:28 - Marszałek i władze Gdańska wskazują Szczurkowi i Karnowskiemu, gdzie ich miejsce
- 23/12/2019 22:02 - Jadłodzielnia w gdańskim magistracie