Już za moment zasiądziemy przy wigilijnym stole. Warto zastanowić się nad tym, co tak naprawdę nas przy nim gromadzi. Wszechobecny materializm odziera Święta Bożego Narodzenia z tego, co najważniejsze, sprawia, że zapominamy o tym, z jakiego powodu spotykamy się wtedy w gronie najbliższych, obdarowujemy się nawzajem prezentami oraz składamy sobie życzenia.
Chrystus przychodzi na świat w ubóstwie i prostocie. Rodzi się tam, gdzie są obecne: prawda, autentyczność, szczerość.
Swoje wspomnienia, dotyczące obchodzenia Świąt Bożego Narodzenia na Białorusi, opisuje ksiądz Andrzej Bulczak – obecny wikariusz parafii Świętego Polikarpa Biskupa i Męczennika w Gdańsku Osowej. Przez 14 lat kapłan był proboszczem parafii rzymskokatolickiej pod wezwaniem Jezusa Miłosiernego w Postawach. Podczas swojej posługi wybudował dwa kościoły - w Czasznikach i Postawach. Ostatecznie został zmuszony do wyjazdu z Białorusi, ponieważ tamtejsze władze oskarżyły go o działalność ekstremistyczną.
Tak swoje Boże Narodzenie na Białorusi wspomina ksiądz Andrzej:
„Moje pierwsze doświadczenie Świąt Bożego Narodzenia na Białorusi – to rok 2008. Mała kaplica z białej cegły z czerwonym dachem. W środku kominek, kilka ławek, ołtarz i około sześćdziesięciu osób stłoczonych w małym pomieszczeniu. Wśród nich kilku mężczyzn, jeden z nich to milicjant Sasza, który w ciągu dnia przyszedł w służbowym ubraniu... Myślałem, że wizyta ta zwiastuje jakieś problemy. Jednak nie... poprosił o spowiedź. Tego dnia nie miałem wieczerzy wigilijnej. Sam byłem i jakoś tak smutno. Kolejnego roku, aby nie być tego wieczoru osamotnionym, zabrałem opłatek, chleb, kawałek ryby i udałem się do jednej z najstarszej parafianek. Okazało się, że była to pierwsza wieczerza wigilijna tej prawie osiemdziesięcioletniej kobiety. Gazeta, na niej świeczka, opłatek... Cudowny i niezapomniany wieczór. Tak było w części wschodniej diecezji Witebskiej, duchowo ubogiej i ateistycznej. Tam obchodziłem sześć razy Święta Bożego Narodzenia. Kolejne siedem świętowałem w zachodniej części diecezji. Na terenie dawnej Archidiecezji Wileńskiej było zupełnie inaczej. Dawne polskie tradycje są mocno zakorzenione w społeczeństwie. Mnóstwo ludzi w kościele. Kolędy śpiewane i po polsku, i po białorusku. Wieczerzę spożywaliśmy w gronie kapłanów i sióstr zakonnych w ramach dekanatu. Prawie jak w Polsce. Ósmych świąt już nie doczekałem. Z wyrokiem terrorysty wróciłem do kraju. Brakuje mi tego wschodniego klimatu. Tam było jakoś inaczej, skromniej, a może i pobożniej”.
Drugim rozmówcą jest ksiądz Prałat dr Bogusław Głodowski - Archidiecezjalny Duszpasterz Trzeźwości i O.U., pełniący obecnie posługę w parafii Świętego Rafała Kalinowskiego w gdańskiej dzielnicy Złota Karczma.
Ksiądz Bogusław zapytany o Święta Bożego Narodzenia, które szczególnie zapadły mu w pamięć, wspomina spędzanie tego szczególnego czasu w gronie rodzinnym – „Spotkanie rodzinne było dla mnie najważniejszym punktem przeżywania Świąt Bożego Narodzenia, bo to są głównie Święta rodzinne, kiedy cała rodzina jest razem. To zostaje w pamięci na całe życie – ten moment, kiedy wszyscy byli w domu. Później, gdy każdy idzie w swoją stronę, jest już inaczej”.
W dalszej części rozmowy ksiądz Bogusław opowiada o tym, jak wyglądał ten czas w jego rodzinnym domu: „Nawet nie liczą się prezenty, za dziecka człowiek (nie tak, jak dzisiaj) dostał pomarańczę czy banana, czy inne rzeczy, które były rzadkością. Nie było dużo – trochę słodyczy, jakaś zabawka. To było takie miłe – to ciepło w domu, choinka (jeszcze ze świeczkami) – to zapadało w pamięć. Była oczywiście wieczerza wigilijna, połamanie się opłatkiem, złożenie życzeń i pójście na Pasterkę. Była też tradycja u nas na wiosce, że po wieczerzy wigilijnej przychodzili przebierańcy. Te gwiazdki chodziły po domach, śpiewały kolędy. Później wspólna Msza Święta, kiedy wszyscy gromadzili się w kościele”.
Ksiądz Prałat wspomina również wydarzenia grudnia 70.: „Pamiętam, jak miałem w 1970 roku pierwszy raz przyjechać do cioci do Gdańska. Byłem taki zły na te wydarzenia grudniowe, bo nie mogłem pojechać. Miałem wtedy 13 lat – człowiek był ciekawy, bo wyjazd z wioski do Gdańska to była niesamowita przygoda. Pamiętam dokładnie właśnie tamten czas Świąt Bożego Narodzenia”.
Naszą rozmowę ksiądz Bogusław podsumowuje słowami: „Najwspanialsze jest właśnie głównie dzieciństwo, młodość – kiedy człowiek uczy się i zastanawia, co przyszłość przyniesie, jest pełen zapału i życia, rodzina jest cała w domu. To jest coś najpiękniejszego, co daje siłę na kolejne lata, kiedy już niestety członkowie rodziny odchodzą. Wtedy już jest zupełnie inne przeżywanie Wigilii i Świąt”.
„Skromniej, ale pobożniej” – niech te słowa przyświecają nam w czasie zbliżających się Świąt Narodzenia Pańskiego. Oby był to moment zatrzymania się i docenienia obecności naszych bliskich, z którymi zasiadamy do wigilijnego stołu.
Blanka Kiesz
- 29/12/2022 16:20 - Nie tylko Pomaska i Aziewicz - Lotos kąskiem na sprzedaż...
- 27/12/2022 15:13 - Kolejna afera z konsultacjami społecznymi w Gdańsku
- 27/12/2022 09:17 - "Peloś" uhonorowany!
- 23/12/2022 16:40 - Życzenia świąteczne 2022
- 22/12/2022 20:52 - Nowicki z PKN Orlen: "To proba dyskredytowania projektu"
- 22/12/2022 15:21 - Wszystko dla Gdańska - milion dla fundacji
- 21/12/2022 20:16 - Arkadiusz Mularczyk: Cena niemieckiego rabunku
- 21/12/2022 20:09 - Świąteczne wydanie "Gazety Gdańskiej"
- 18/12/2022 13:45 - Marek Formela: Samorządnie samorządzić...
- 17/12/2022 16:17 - 50-lecie Hali Olivia