Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz nie musi przepraszać przewodniczącego KZ NSZZ „Solidarność” Stoczni Gdańsk Romana Gałęzewskiego. Sąd Apelacyjny w Gdańsku podtrzymał decyzję sądu niższej instancji, który uznał, że prezydent nie naruszył dóbr osobistych związkowca.
Sprawa dotyczyła wypowiedzi prezydenta Adamowicza w „Panoramie” TVP Gdańsk z maja 2009 r. na temat manifestacji, która odbyła się przed magistratem. Prezydent Gdańska powiedział, że „Gałęzewski palił opony przed Urzędem Miejskim i różne nieprawdziwe rzeczy wygadywał”. Gałęzewski utrzymywał, że na manifestacji opon nie palił, w ogóle w niej nie uczestniczył więc i „nie wygadywał też różnych rzeczy” i pozwał Adamowicza. Gdański Sąd Okręgowy uznał, że przewodniczącego stoczniowej „S” rzeczywiście nie było na wspomnianej manifestacji. Jednak zdaniem sądu prezydent Adamowicz nie sprecyzował w swojej wypowiedzi, jaki czas miał ma myśli, a Gałęzewski z pewnością uczestniczył w demonstracjach, w czasie których do palenia opon przez związkowców dochodziło. Sąd Apelacyjny w Gdańsku oddalił powództwo Gałęzewskiego i nakazał mu zapłacić koszta sądowe.
Z Romanem Gałęzewskim, przewodniczącym Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność Stoczni Gdańskiej rozmawia Artur S. Górski.
Dlaczego związkowiec zdecydował się na prowadzenie sporu z prezydentem miasta przed sądem?
Sąd uznał, że skierowane pod moim adresem określenie, iż „różne nieprawdziwe rzeczy wygadywałem” miało charakter opinii. Sąd uznał też, że powiedzenie iż „paliłem opony” nie niesie z sobą negatywnej oceny. Jednak chodziło mi o dowiedzenie prawdy. Ja w tamtej manifestacji nie brałem udziału. Czy zwykły człowiek ma prawo do obrony swego dobrego imienia? Myślę, że tak. Za dochodzenie prawdy to ja zostałem ukarany. Muszę zapłacić koszta sądowe i to nie małe. Ponad dwa tysiące siedemset złotych. Wyrok wskazuje, że władzy wolno kłamać. Ja zaś zostałem ukarany za dopominanie się o prawdę w życiu publicznym.
Czy w etos związkowca wpisane jest palenie opon? Są różne metody protestu. Czy związek musi uciekać się do tak drastycznych metod, jak palenie opon?
Wszyscy, którzy mnie znają wiedzą, że ja opon nie palę. Bliska mi jest idea walki poprzez bierny opór. Takie metody też stosuje NSZZ Solidarność. Mimo rozmaitych prowokacji staramy się zachować spokój. W manifestacjach biorą udział ludzie, którzy mają poczucie krzywdy, ludzie zdesperowani i rozżaleni. Nieraz to emocje biorą górę. Organizując demonstracje bierzemy odpowiedzialność za tych ludzi. Przed każdą demonstracją stres nie pozwala zasnąć. Nikt z nas nie uderzył policjanta. Mimo prowokacji trzymamy ręce z tyłu. Manifestacje Solidarności, biorąc pod uwagę skalę problemów ludzi, są prowadzone rozważnie. Związek jest też liderem w programach pomocowych, w samokształceniu, w korzystaniu z programów europejskich. Związek to nie tylko manifestacje.
NSZZ „Solidarność” jest w opozycji do władzy. Od czasów AWS związek nie popiera otwarcie partii politycznych. Po drugiej stronie sporu są ludzie, którzy też odwołują się do tradycji „Solidarności”. W Gdańsku powstaje przecież choćby Europejskie Centrum Solidarności. Nazwa zobowiązuje.
O jakiej Solidarności mówimy? To Solidarność wyniosła prezydenta Adamowicza, premiera Tuska i wielu innych do władzy. To ten wielomilionowy ruch umożliwił ludziom władzy po 1989 roku załapanie się do tego pociągu, który zawiózł ich do splendorów, do zaszczytów. Dzisiaj o tym zapomnieli. Ludzie władzy odgrodzili się od nas barierkami. Tworzą swój świat. Przypinanie sobie znaczka Solidarności przy okazji tych świąt władzy to profanacja. To jego wykorzystanie dla własnych celów. Ludzie, którzy od nas wyszli są głusi na nasz głos, na nasze postulaty. Obnosząc się przy okazji rocznic z naszym znaczkiem go wręcz ośmieszają. Związek jest fundatorem Fundacji Solidarności. Ale Europejskie Centrum Solidarności to przejaw megalomanii i pychy w sytuacji, kiedy tysiące osób traci pracę, gdy zamykane są zakłady pracy związane z gospodarką morską. Dla związku liczy się człowiek, potem historia. Ona też jest ważna, ale do rozwiązania są wielkie problemy ludzi. Władza woli zaś stawiać sobie pomniki, wręczać sobie medale, a nie rozwiązywać problemy. To przejaw megalomanii i pychy ludzi władzy. Wcześniej czy później władza demoralizuje.
Dlatego związek mimo, że nie popiera oficjalnie partii politycznych to jednak wyraźnie sympatyzuje z opozycyjnym PiS?
Dla jednych jestem z PiS, dla innych z PO. Dyskutujemy z ludźmi z prawicy i z lewicy. PiS konsultuje się ze związkami zawodowymi. To środowisko utrzymuje kontakty ze związkami. Platforma zaś uprawia sztuczki socjotechniczne by tylko mieć dobre sondaże i wygrywać wybory. Jeśli rozmawiam z Januszem Lewandowskim, który odpowiada na nasze zaproszenie i uczestniczy w naszym spotkaniu czy przez to staję się liberałem? Ceniłem i wsłuchiwałem się w to, co miał do powiedzenia Lech Kaczyński, doceniam działania Jarosława Kaczyńskiego, ale to nie oznacza, że jestem z PiS. Są elementy programu solidarnego państwa, które są nam bliskie.
W 1980 roku była moda na poparcie ruchu Solidarności. Dzisiejsi politycy trafili tam nieraz przypadkowo. Udało się im wskoczyć na właściwy tor. 1988 roku było nas na strajku 150.
Spodziewa się pan wybuchu społecznego niezadowolenia? Na razie ta fala przeszła przez północ Afryki, przez Grecję, Portugalię. W Hiszpanii zaś powstaje coś na kształt zbuntowanego alternatywnego społeczeństwa.
Jestem zwolennikiem pokojowej rewolucji. Niepokoi mnie ta cisza przed burzą, która zwiastuje wybuch społecznego niezadowolenia. Rząd nie prowadzi dialogu. Wbrew zapewnieniom rządu, w kryzysie. Ludzie nie mają pracy, brakuje im na podstawowe potrzeby. Może dojść do wybuchu. Boję się, że w pewnym momencie znajdzie się w jednym miejscu grupa ludzi zrozpaczonych. My musimy być z ludźmi. Rolą związkowca jest służenie ludziom. Wielu działaczy związkowych było też liderami w swoich miejscach pracy. Na siebie liderzy biorą odpowiedzialność. My nie chcemy tylko podwyżek. Myślimy na dzisiaj, na jutro. Chcemy utrzymania miejsc pracy. Potrafiliśmy nawet przekonać, że konieczne jest obniżenie pensji by ratować zakład pracy. Tymczasem ludziom władzy nie wystarcza władza. Oni chcą swoich pomników.
- 09/07/2011 18:49 - Kurski z rodziną opuszcza Polskę. Monika Kurska: to przez mobbing ze strony PO
- 09/07/2011 11:42 - prof. Młynarczyk i Jan Zarębski: Miller w Gdyni to dobry pomysł dla SLD
- 08/07/2011 18:53 - Czysty Las, Czyste „Płuca Oliwy”
- 08/07/2011 12:28 - Strona NoNBN zhakowana przez muzułmańskich radykałów
- 08/07/2011 11:40 - Nocny tramwaj wraca do Gdańska
- 08/07/2011 10:46 - Solidarność: Płaca minimalna w Polsce to katastrofa. Zbieramy podpisy pod projektem jej podniesienia
- 08/07/2011 09:06 - Kolejne opóźnienie metadonu dla Gdańska
- 08/07/2011 07:39 - Od niedzieli remont Węzła Kliniczna. Zobacz zmiany w komunikacji
- 07/07/2011 15:23 - Sprawa Ceynowy: rejestracja to nie współpraca
- 07/07/2011 13:08 - Posłowie PiS kontra TIR-y