Czy sprawa lustracyjna Andrzeja Ceynowy, literaturoznawcy, w latach 2002-2008 rektora Uniwersytetu Gdańskiego, dziekana Wydziału Filologicznego Uniwersytetu wróci na wokandę rozważa gdański Sąd Apelacyjny.
W latach 80. Ceynowa był m.in. jednym z tłumaczy Lecha Wałęsy podczas jego spotkań z zagranicznymi gośćmi w Gdańsku.
Sąd Okręgowy w Gdańsku 15 marca b.r. orzekł, że Ceynowa złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne, że nie współpracował z aparatem bezpieczeństwa PRL.
- Wniesienie apelacji to inicjatywa prokuratorów IPN. Nie mam sobie nic do zarzucenia. Wszystko już zostało wyjaśnione. SB szukała przykrywki do fabrykowanych na podstawie podsłuchów meldunków. Potrzebowali osoby do ich firmowania i niestety padło na mnie. Na tej strategii SB opiera się oskarżenie – powiedział nam Ceynowa przed rozprawą.
Broniący naukowca mec. Roman Nowosielski nie szczędził słów krytyki wnioskowi prokuratorów IPN.
- Apelacja jest niezborna, przywołuje dowody, do których nie odnosi się w swej treści, jednocześnie są w niej materiały, do których nie ma odniesień we wniosku prokuratorów. To tak, jak gdyby ktoś powtykał w różne miejsca ziarnka grochu. Nasza odpowiedź zajęła aż 53 strony. Musieliśmy odnieść się do wszystkich wątków – powiedział nam Nowosielski.
- Meldunki i rzekome spotkania pokrywają się z datami z paszportu potwierdzającymi, że w tym samym czasie profesor Ceynowa przebywał za granicą. Te meldunki zaś zawierają wiedzę powszechnie znaną – twierdzi Nowosielski.
Z kolei Andrzej Golec, prokurator Oddziałowego Biura Lustracyjnego IPN domaga się uchylenia orzeczenia Sądu Okręgowego i przekazania sprawy Ceynowy do ponownego rozpatrzenia. Przywołuje przy tym błędy proceduralne jak oparcie się sadu na kopiach, a nie oryginałach dokumentów oraz na nieprzesłuchanie w charakterze świadków m.in. gen Czesława Kiszczaka. Sporo miejsca w wywodzie prokuratora zajął też wątek polityczny i historyczny schyłku PRL.
Przypomnijmy, że Andrzej Ceynowa, dziekan Wydziału Filologicznego UG, według prokuratora gdańskiego Biura Lustracyjnego współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa jako tajny współpracownik o pseudonimie „Lek”. Tak bowiem miał zostać zarejestrowany jako TW w marcu 1988 r. do sprawy o kryptonimie „Atut”. Nie zachowała się teczka personalna pracy TW „Leka” ani jego zobowiązanie do współpracy. Zachowało się zaś 13 meldunków i notatka służbowa.
- Dokumenty ze zbioru zastrzeżonego IPN, jakie staraniem nieżyjącego prezesa Janusza Kurtyki ujawniono po wielu latach przechowywania w tym zbiorze pozwoliły na zajęcie się sprawą – mówi Andrzej Golec, naczelnik Biura Lustracyjnego w Gdańsku.
Z kolei Ceynowa i jego obrońca twierdzą, że sam fakt odnotowania w materiałach ewidencji operacyjnej nie pozwalają na kwalifikowanie kogokolwiek jako TW.
Naukowiec konsekwentnie utrzymuje, że nie współpracował z SB.
ASG
Inne artykuły związane z:
- 08/07/2011 10:46 - Solidarność: Płaca minimalna w Polsce to katastrofa. Zbieramy podpisy pod projektem jej podniesienia
- 08/07/2011 09:06 - Kolejne opóźnienie metadonu dla Gdańska
- 08/07/2011 07:39 - Od niedzieli remont Węzła Kliniczna. Zobacz zmiany w komunikacji
- 07/07/2011 15:23 - Sprawa Ceynowy: rejestracja to nie współpraca
- 07/07/2011 13:08 - Posłowie PiS kontra TIR-y
- 07/07/2011 11:43 - 15 lipca podwyżka cen gazu - UOKiK wszczyna postępowanie ws. PGNiG
- 07/07/2011 10:10 - PUP: 60 staży dla młodych – szansa dla pracodawców
- 06/07/2011 21:10 - L. Miller kontra T. Aziewicz i Z. Kozak w Gdyni
- 06/07/2011 14:54 - Kurator i sąd: 5-latek legalnie odebrany matce
- 06/07/2011 14:07 - Przewozy Regionalne: będzie referendum strajkowe