Czy metodami administracyjnymi można regulować rynek hurtowy obrotu owocami i warzywami? Czy obrót warzywami i owocami jest bezpieczny? Najwyraźniej na oba pytania odpowiedź brzmi – nie. Co nie pozwala rozwijać się rynkowi owoców i warzyw w sposób uporządkowany? Niemoc instytucji powołanych do egzekwowania prawa i brak współpracy samorządowców. Coś co nie jest zarejestrowane, nie istnieje więc nie sposób tego kontrolować – takie wnioski płyną z pierwszego seminarium zorganizowanego w Pomorskim Hurtowym Centrum Rolno-Spożywczym S.A. Rënk.
Szara strefa od lat skutecznie broni się przed nałożeniem obowiązków wobec fiskusa i przed spełnieniem wymagań sanitarnych. Tracą na tym kupcy, którzy działają w pełni legalnie i konsumenci – ryzykując nabywaniem owoców i warzyw niewiadomego pochodzenia. Ucywilizowanie obrotu hurtowego wymaga współdziałania samorządów Gdańska i Gdyni. Na seminarium zabrakło jednak przedstawicieli obu miast. Konkurencją dla Rënku są bowiem dwie giełdy w Chwaszczynie i przy ul. Rzęsnej w Gdańsku. Seminarium dotyczące bezpieczeństwa zdrowotnego w obrocie warzywami i owocami w województwie pomorskim przerodziło się więc w rejestr postulatów kupców z Rënku i pokazem bezsilności instytucji powołanych do kontroli obrotu żywnością.
W seminarium uczestniczyli m.in. lekarz wojewódzki Jerzy Karpiński, Wojewódzki Inspektor Inspekcji Handlowej Wojciech Plopa, delegacja Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego, Wojewódzki Inspektor Jakości Handlowej Tadeusz Gniazdowski, przedstawiciel Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii, Wojewódzki Inspektor Nasiennictwa i Roślin Andrzej Kania i Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska Stanisław Czechura. Urząd Marszałkowski reprezentowała wicemarszałek Hanna Zych – Cisoń, dyrektor Departamentu Środowiska i Rolnictwa Kazimierz Sumisławski i dyrektor Departamentu Rozwoju Gospodarczego Włodzimierz Szordykowski
Okazuje się, jednak że Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Gdańsku nadal czeka na sygnały swoich powiatowych odpowiedników, służby karno-skarbowe nie wkraczają bo handlujący na „czarno” nie są nigdzie zarejestrowani, a inspekcja handlowa i wydziały urzędu wojewódzkiego obawiają się przekroczenia swoich kompetencji i oskarżeń o dławienie wolnego rynku. Skutek jest taki, że nadal większość obrotu owocami warzywami odbywa się poza kontrolą, a kupcy, którzy zainwestowali swoje pieniądze by handlować w cywilizowanych warunkach – rozważają przeniesienie działalności do…Poznania i Warszawy. W tych dwóch miastach, podobnie jak w Lublinie, metodami administracyjnymi uregulowano obrót hurtowy.
Seminarium rozpoczęło się rano, przy słonecznej pogodzie, od wizytacji centrum hurtowego Rënk. Lustracja hali kwiatowej i hal obrotu warzywami i owocami wypadła pozytywnie. Szczególnie zachwycały kwiaty - orchidee wyhodowane w gospodarstwie ogrodniczym w Stężycy koło Dęblina oraz setki gadżetów do przystrajania kwiatów.
- Pięknie dzisiaj zaczęłam dzień od kwiatów – rozczulała się Zych – Cisoń, wicemarszałek woj. pomorskiego, odpowiedzialna za politykę społeczną i ochronę zdrowia.
- Tutaj można spotkać to, co jest dziełem królowej natury. Kwiaty do Amsterdamu przylatują ze wszystkich stron świata, a później trafiają do nas - szczyci się prezes Rënku Stanisław Gierszewski i podkreśla, że to kupcy kreują modę kwiatową. Goście seminarium w Rënku mieli też okazję podziwiać swieże owoce i warzywa - najlepsze na świecie jabłka - jak je zachwalał Adam Weissbrot, kupiec działający od siedmiu lat w Renku. Po różach, orchideach i owocach przyszła proza życia i rejestr postulatów kupców z Rënku do urzędników, którzy wysłuchali gorzkich słów o nierównej i nieuczciwej konkurencji głównie z giełdy w Chwaszczynie.
- Zaryzykowaliśmy nasze pieniądze i chcemy wyrównania szans. Jeśli działasz legalnie jesteś zarejestrowany to masz kontrolę. Jeśli nie ma ciebie w oficjalnym gospodarczym obiegu - to i kontroli nie ma. Najwyżej zostawisz swój towar, bo jego wartość jest mniejsza niż ewentualna kara. Tam się nie płaci VAT, składek ZUS, podatków. Kto tam widział kasę fiskalną? – żalili się kupcy na nieuczciwe praktyki konkurencji.
Prezes Stanisław Gierszewski zachęca wiec wszystkich do przejścia do Renku. Ma już plan. To plan szkoleń dla handlujących owocami i warzywami. Pytanie – czy sprzedawcy i hurtownicy zechcą w nich uczestniczyć. Cel prezesa Gierszewskiego to stworzenie na bazie Rënku centrum zarządzania bezpieczną żywnością. Woj. pomorskie jest jednym z nielicznych regionów w których nie udało się doprowadzić do koncentracji i uporządkowania rynku hurtowego.
- Pozostawienie części obrotu żywością poza kontrolą sprowadza zagrożenie dla zdrowia. Konieczne jest spotkanie na szczeblu prezydentów miast, pod patronatem wojewody, by osiągnąć porozumienie między miastami i stworzyć poczucie bezpieczeństwa tym, którzy zaopatrują się w owoce i warzywa – zauważa dyrektor Jerzy Karpiński.
W sukurs lekarzowi wojewódzkiemu przyszli urzędnicy wojewódzkiej stacji sanitarno-epidemiologiczna. Jednak z ich zachowania można wnioskować, że o stanie higieny na giełdzie w Chwaszczynie, znajdującej się pod nadzorem powiatowego inspektora w Gdyni, dowiedzieli się…podczas seminarium w hurtowym centrum. Wniosek mają już gotowy: targowisko miejskie nr 11 w Chwaszczynie zostanie zbadane przez inspektora wojewódzkiego. To tylko na moment uspokoiło przedstawicieli kupców z PHCRS Rënk.
- Ten problem żyje od kilku lat. Realia wolnego rynku powoduje, że szereg instytucji osadzonych w prawie jest bezsilnych. Nasze instytucjonalne możliwości w obrębie prawa na pewnym poziomie się kończą. Jak wytłumaczyć, że zabronimy jednym, a w innym miejscu innym zezwolimy – opowiadał Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska Stanisław Czechura.
Inspektorzy ochrony środowiska przeprowadzali lustracje w terenie. Okazuje się jednak, że na skargi i wnioski nie reaguje prokuratura, odmawiając śledztwa ze względu na niską szkodliwość społeczną. Wniosek: bałagan i nieujawnione działania - lekiem na kontrolę. Uczciwość kupiecka zaś schodzi na dalszy plan. Tymczasem gdyński samorząd nie zamierza administracyjnie ingerować w giełdy. Jak się okazuje podczas inspekcji w Chwaszczynie okazało się, że 65 proc. produktów nie ma właściwych oznaczeń. Kogo jednak ścigać skoro handlujący w Chwaszczynie nie są zarejestrowani, więc dla urzędów nie istnieją. Czy szara strefa zadusi rynek cywilizowany hurtowy?
- Nasz udział w rynku to 15 procent. Jesteśmy w stanie przyjąć wszystkich i ucywilizować handel. Nie wolno tolerować bezprawia i bylejakości – apelował prezes Gierszewski
- Mamy krzewić wiedzę, to też misja rynku. Chcemy pokazać, że można w sposób bezpieczny handlować żywnością. Odwiedzają nas Mołdawianie, Ukraińcy. Pod Moskwą będą budować wzorowany na nas rynek – opisuje prezes Gierszewski.
Co na to samorząd województwa? Wicemarszałek Hanna Zych-Cisoń, dietetyk opowiedziała o walorach diety owocowo-warzywnej.
- Życzę hurtownikom nieustannego „poweru” – zakończyła i udała się na komisje zdrowia wojewódzkiego samorządu.
- W 2005 Sejmik w strategii rozwoju woj. pomorskiego w dziale rolnictwo wskazał, że rynek hurtowy powinien się rozwijać - zauważył prezes Gierszewski.
W ciągu dekady pozostanie ok. 35 proc. handlu dla rynków hurtowych w Europie Zach. Tymczasem rozdrobniony rynek powoduje utrudnioną kontrolę. Zdaniem Gierszewskiego niepisaną zasadą jest, że odległość między jednym a drugim rynkiem hurtowym to 60 km pomyślane tak, aby rynki nie konkurowały ze sobą. W zasięgu Rënku jest więc ok. 2,5 mln mieszkańców szeroko pojętej aglomeracji trójmiejskiej. Zniesienie wiz do Królewca oznacza otwarcie na rosyjski rynek, który jest już wymagający i wymusza dostarczenie dobrego produktu.
Pomorskie Centrum Hurtowe Rënk w założeniu miało być wizytówką pomorskiego nowoczesnego centrum hurtowego handlu owocami i warzywami. Poważni kupcy szukają lepszych warunków dla biznesu, warunków składowania, zaplecza sanitarnego, wsparcia logistycznego. Siła przyzwyczajenia i magia szarej strefy jest jednak trudna do przezwyciężenia. Kiedy w latach 90. tworzyła się koncepcja Pomorskiego Centrum Hurtowego Rënk miał to być wzorcowy, oparty na zachodnim modelu, rynek owoców i warzyw. Tylko czy kupcom starczy cierpliwości by zmagać się z szara strefą?
W maju i czerwcu przez Europę przelała się fala epidemii E. coli. Epidemiolodzy potwierdzili, że źródłem zakażenia rzadkim i zjadliwym szczepem bakterii EHEC są kiełki, pochodzące z uprawy w Dolnej Saksonii. Dopomógł przypadek. Naukowcy znaleźli paczkę kiełków w koszu na śmieci rodziny, w której dwie osoby zachorowały.
GG
Inne artykuły związane z:
- 25/11/2011 12:23 - Nowoczesny tramwaj Pilecki w Gdańsku
- 24/11/2011 17:20 - Sesja gdańskiej Rady Miasta: 16 uchwał o likwidacji szkół
- 24/11/2011 14:35 - Bursztynowe mieczyki rozdane
- 23/11/2011 21:18 - Może być burzliwie na sesji UM Gdańsk
- 23/11/2011 21:13 - Spotkanie z prezydentem: Na Przymorzu oszlifują szyny
- 23/11/2011 15:03 - Jedyny w świecie zegar pulsarowy w Gdańsku
- 23/11/2011 12:58 - W Gdańsku więcej kobiet bezrobotnych
- 23/11/2011 12:29 - Wznowiony ruch tramwajów na Klinicznej
- 22/11/2011 21:25 - Prawica protestuje przeciwko dotowaniu przez Gdańsk lewicowych organizacji
- 22/11/2011 14:31 - Jasnowidz z Człuchowa pomógł odnaleźć zwłoki Kamili!