Nad Rudym Kotem zawieszono marmurową gitarę, która ma upamiętniać pierwszy koncert rockowy w Gdańsku.
Wszystko rozpoczęło się o godz. 18.30. Wokół ronda przed Domem Prasy rundę zrobiły dwa Cadillaci z '59 roku, a za nimi ruszyły milicyjne Nysy, z których wybiegli funkcjonariusze, aby powstrzymać słuchających rock&rolla podróżujących. Byli wśród nich Franciszek Walicki, Wojciech Korda i Marek Piekarczyk. Chwilę później uczestnicy wydarzenia przeszli pod budynek dawnego Rudego Kota, gdzie dołączyli także m.in. Krzysztof Skiba i Grzegorz Skawiński.
- Właśnie w tym klubie byłem nie tylko świadkiem, ale także uczestnikiem wydarzenia jakim były narodziny rock&rolla w Polsce – wspominał podczas uroczystości, będący w świetnej formie, 93-letni Franciszek Walicki. Te wydarzenia miały miejsce 55 lat temu. Dokładnie 24 marca 1959 w klubie przy ulicy Garncarskiej 18 w Gdańsku odbył się pierwszy koncert rock&rollowy. Wystąpił wtedy zespół Rythm'n'Blues z Walickim w składzie. Wtedy też szybko zareagowały ówczesne władze, które kazały rozwiązać zespół i zakazały używania nazwy gatunku. Franciszek Walicki, ojciec chrzestny polskiego rock&rolla, umiał jednak sobie z tym poradzić. Wymyślił big-bit oraz „kolorowe zespoły”. Nastał czas Niebiesko-Czarnych, Czerwono-Czarnych, a później także Czerwonych Gitar. Odnośnie tych ostatnich, a o czym nikt nie wspomniał, dziś (7 kwietnia) przypada 33. rocznica śmierci Krzysztofa Klenczona. Zatem symbolika uroczystości była jeszcze dobitniejsza.
Wydarzenia minionych lat chciał upamiętnić pomysłodawca imprezy, Wojciech Korzeniewski z Fundacji Sopockie Korzenie. - Chcieliśmy, aby w Rudym Kocie powstało Muzeum Polskiego Rocka, jednak do dziś jest to niemożliwe – mówił. Niestety, budynek w którym pierwsze kroki stawiał chociażby Czesław Niemen jest w rękach prywatnych i od wielu lat nie pełni już miejsca kulturalnych spotkań. Jest to kolejna porażka miasta, które nie potrafiło utrzymać przy życiu miejsca tak istotnego dla współczesnej polskiej muzyki rozrywkowej i kultury w ogóle.
Podczas happeningu została odsłonięta pamiątkowa tablica – w kształcie gitary – upamiętniająca tamte koncerty a także i samego Rudego Kota. Około setka zgromadzonych ludzi, w większości pamiętająca czasy świetności tego miejsca, ze smutkiem w oczach patrzyła na niszczejący budynek, ale jednocześnie z radością wspominała i patrzyła na ludzi, którzy tworzyli muzykę ich młodości.
Należy mieć nadzieję, że ci młodzi ludzie, którzy dziś pytali kim jest ten starszy pan w czapce i o co to całe zamieszanie, będą mieli jeszcze okazję przyjść do Rudego Kota, który poza funkcją Muzeum Polskiego Rocka, będzie też ponownie miejscem spotkań towarzyskich i początkiem drogi dla wielu innych świetnych polskich wykonawców.
- Dziś młodzi ludzie mają nowe gatunki, hip-hop, punk czy rap – stwierdził Franciszek Walicki. - Ale są też i ci, dzięki którym rock&roll wciąż żyje i ewoluuje.
goch
fot. Patrycja Sobucka
Inne artykuły związane z:
- 08/04/2014 18:38 - PiS zaprezentował kandydatów do Parlamentu Europejskiego
- 08/04/2014 18:31 - Procesy o odszkodowanie za krzywdy w stanie wojennym
- 08/04/2014 18:25 - Remont 22 km chodnika "kiełbasą wyborczą"?
- 08/04/2014 11:59 - O sporcie w perspektywie finansowej 2014-2020
- 08/04/2014 09:57 - Dzieci w rękach osób bez przygotowania - MOPR do prokuratury, wiceprezydent do dymisji
- 07/04/2014 17:42 - Wystawa ceramiki w Pałacu Opatów
- 07/04/2014 17:26 - Siara i Majtkowóz zwyciężcami 9. Wrak Race w Kolibkach - GALERIA
- 07/04/2014 10:20 - Harcerski zjazd w kinie Neptun
- 06/04/2014 18:09 - Będzie pomnik ks. Hilarego Jastaka, opiekuna robotników i Kaszubów
- 06/04/2014 18:00 - X Gambit 2014 na PG