Z piekła do nieba

Z piekła do nieba - tak można podsumować przebieg trzeciego spotkania półfinału Orlen Ligi pomiędzy Atomem Trefl Sopot i Bank BPS Muszynianką Fakro rozegranego w ERGO Arenie. Pomimo fatalnego początku po 108 minutach to sopocianki mogły wznieść ręce w geście triumfu. W serii półfinałowej podopieczne Adama Grabowskiego prowadzą 2:1.

Atom Trefl - Bank BPS Muszynianka Fakro 3:1 (15:25, 26:24, 25:21, 25:18)
Atom Trefl: Bełcik 7, Kaczorowska 12, Pykosz 7, Rourke 19, Coimbra 7, Szeluchina 14, Zenik (libero) oraz Wilk, Kwiatkowska, Podolec, Łukasik, Cabrera
Bank BPS Muszynianka Fakro: Serena 3, Jagieło 7, Anioł 11, Popović 20, Werblińska 10, Dziękiewicz 3, Maj (libero) oraz Rousseaux 5, Kasprzak, Bednarek-Kasza 6, Kaczmar
MVP Rourke

Gdyby ktoś po 30 minutach gry stwierdził, że Atom Trefl wygra mecz wielu mogłoby się popukać w głowę. Sopocianki fatalnie zaczęły mecz. Podopiecznym trenera Adama Grabowskiego nie wychodziło praktycznie nic. Zespół z Sopotu popełniał błąd za błędem. Katastrofalnie grała liderka drużyny Rachel Rourke. W pierwszym secie Australijka zdobyła tylko jeden punkt, a po jej akcjach aż 6 na swoje konto zapisała Muszyna! Sopocianki wyglądały na kompletnie zagubione, a "Mineralne" bezlitośnie to wykorzystywały. Pierwsza partia zakończyła się gładkim zwycięstwem Muszyny do 15.

Początek drugiego seta zapowiadał, że emocje mogą się skończyć na trzech setach. Po pierwszej przerwie technicznej podopieczne Bogdana Serwińskiego prowadziły 9:3 i wydawało się, że przynajmniej losy seta są rozstrzygnięte. Innego zdania były podopieczne trenera Grabowskiego. Szkoleniowiec sopocianek mimo słabej gry nie dokonywał zmian i cały czas grał tą samą szóstką, tylko na moment wpuszczając zmienniczki. Jak się okazało trener Atomu Trefla miał nosa. Od stanu 3:9 jego podopieczne zaczęły powoli, ale zmniejszać straty. Na drugiej przerwie technicznej było już tylko 14:16, a po chwili 18:18. Po skutecznym bloku na Aleksandrze Jagieło gospodynie objęły pierwsze prowadzenie w meczu. Sopocianki wypracowały sobie minimalną przewagę i mimo, że rywalki obroniły dwie piłki setowe i doprowadziły do gry na przewagi zwycięsko zakończyły drugiego seta.

Podbudowane zwycięstwem sopocianki dobrze zaczęły trzecią partię. Udało się zbudować kilkupunktową przewagę, którą jednak szybko roztrwoniono. Podobnie jak w drugim secie na drugiej przerwie technicznej było 14:16. Ponownie sopocianki doprowadziły do remisu 18:18. I tak jak w poprzedniej partii od tego wyniku to podopieczne trenera Grabowskiego miały kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie.

Czwartego seta dobrze zaczęły sopocianki, ale również szybko jak uzyskały przewagę ją straciły. Muszyna prowadziła nawet pięcioma punktami (9:4). Po raz kolejny okazało się, że tak jak się zdobywa przewagę, tak szybko można ją roztrwonić. Po pierwszej przerwie technicznej Atom Trefl szybko doprowadził do remisu. Wyrównana walka trwała do stanu 14:14. Na przerwę techniczną zespoły zeszły przy prowadzeniu sopocianek 16:14. Po powrocie na parkiet Muszynianka już nie istniała. Przyjezdne zdołały się jeszcze poderwać i zmniejszyć straty do dwóch punktów (16:18, 17:19), ale końcówka należała do "Atomówek", które po skutecznym ataku Pykosz mogły się cieszyć z wygranej w meczu.

Po trzech spotkaniach serii półfinałowej Atom Trefl prowadzi 2:1. W sobotę o godz. 17.00 w ERGO Arenie odbędzie się czwarty mecz. Jeśli podopieczne trenera Grabowskiego go wygrają to po raz trzeci z rzędu sopocianki zagrają w finale. - Ani my, ani Muszyna jeszcze nie awansowaliśmy jeszcze do finału - przestrzega jednak przed hurraoptymizmem trener Grabowski.
Tomasz Łunkiewicz