W sobotę o godz. 20.30 Lechia podejmie na Stadionie Energa lidera tabeli, Lecha Poznań. Czy coraz częściej pojawiające się symptomy dobrej gry pozwolą gdańszczanom zdobyć punkty na własnym terenie?
Lech to tak naprawdę jedyny zespół z zeszłosezonowego peletonu bijącego się o tytuł mistrzowski, który utrzymał względnie wysoką formę. Nie da się ukryć, że w obecnych rozgrywkach niemal wszystkie kluby są dalekie od swojej najlepszej dyspozycji, jednak poznaniakom udało się stracić najmniej z prezentowanej jakości. To pozwala im okupować pierwsze miejsce i raczej spokojnie patrzeć w przyszłość. Chociaż rok temu sytuacja wyglądała podobnie. Tyle że liderem była Lechia z niemal identyczną przewagą nad Legią i Lechem, jaką ma obecnie „Kolejorz” nad biało-zielonymi i legionistami. Jak się to wszystko skończyło, widzieliśmy.
Zatem nie można chować głowy w piasek, tylko wziąć się za siebie i w końcu zacząć wygrywać. Bo to, że lechiści zaczynają lepiej wyglądać na boisku, nie oznacza, że przybędzie im od tego punktów. Przykład tego widzieliśmy w ostatniej kolejce przy Łazienkowskiej. Po straconej bramce Lechia zaczęła dominować na boisku, jednak nie potrafiła przekuć tego na bramki. Skuteczność kuleje, ale też jest to pokłosie bardzo przeciętnych skrzydeł. Słynący z ich siły gdańszczanie, są ich obecnie pozbawieni z powodu kontuzji Peszki i Haraslina. Ich zastępcy nie są w stanie dać tyle jakości, bo to po prostu inaczej predysponowani zawodnicy.
W sobotę Adam Owen również nie będzie miał łatwo przy ustalaniu składu, bo poza wspomnianą dwójką, z gry wypadli jeszcze Wawrzyniak (kontuzja) i Łukasik (czwarta żółta kartka). W związku z tym znów trzeba będzie wiele rzeczy poprzestawiać. Najprawdopodobniej do pierwszej jedenastki powróci Krasić, który nawet bez formy wydaje się najlepszą opcją za Łukasika. Na lewej obronie zobaczymy Lewandowskiego, a w roli wahadłowego? No właśnie, nie ma kim zagrać. Być może trzeba będzie ustawić inne rozwiązanie taktyczne, które nie będzie wymagało takiej pozycji.
Wydaje się, że na mecz z Lechem Walijczyk nie powinien kalkulować i posłać do boju najbardziej ofensywną jedenastkę jaka jest możliwa. Dać szansę Lipskiemu, może komuś z dwójki Kuświk-Arak, postawić od początku na Oliveirę. Wszystko po to, aby zwiększyć swoje szanse na zdobywanie bramek. Poza tym, im piłka dalej od bramki Kuciaka, tym lepiej, bo obronę biało-zieloni mają wręcz kabaretową. Nie stanowi ona monolitu, a Augustyn z Nalepą są czasem tak elektryczni, że mogliby zapewnić prąd całemu miastu na kilka dni. Biorąc pod uwagę jak szybcy i mocni z przodu są poznaniacy, opcja ofensywna wydaje się jedyną słuszną. Im rzadziej da się Lechowi być na połowie gdańszczan, tym lepiej.
Lechia tego mecz nie może przegrać. Musi go wygrać. W najgorszym wypadku zremisować. Bo to, że czołówka uciekła, wiadomo. Można ją dogonić tylko serią zwycięstw. Ale najgorsze jest to, że zaczyna odskakiwać ósemka. A to już katastrofa. Oczywiście, powodów tego stanu rzeczy trzeba szukać u góry. Bo to ona zadecydowała o tym, że odda najważniejsze ogniwa drużyny. Mimo wszystko jednak to wciąż dość mocny personalnie skład i można z niego wyciągnąć dużo więcej. Piłkarze też pokazują, że stać ich na dobrą grę. Potrzebują jednak zwycięstw, aby maszyna ruszyła. Bez tego znów okażą się największymi przegranymi sezonu i to już na jego półmetku.
goch
- 22/10/2017 18:16 - MH Automatyka odbudowała się w Opolu
- 22/10/2017 17:55 - Arka efektownie pokonała Jagiellonię - wynik
- 21/10/2017 20:53 - Wraca Lechia głodna sukcesów - oceny zawodników po meczu z Lechem
- 21/10/2017 20:47 - zVARiowany mecz na remis
- 20/10/2017 21:07 - Podhale wypunktowało MH Automatyka
- 18/10/2017 19:09 - Trefl wygrał wyjazdową batalię z Jastrzębskim Węglem
- 18/10/2017 16:09 - Drugi zatrzymany w afrerze korupcyjnej z zarzutem czynu sprawstwa kierowniczego
- 17/10/2017 20:46 - Mistrz okazał się za mocny dla MH Automatyka
- 17/10/2017 13:17 - Drużyna Energii wchodzi do gry
- 15/10/2017 19:49 -