Lechia w końcu z kompletem punktów. Biało-zieloni, po bramce Macieja Makuszewskiego, wygrywają z bezradną Cracovią 1:0.
* * *
Lechia: Bąk, Pietrowski, Janicki, Valente, Leković, Łukasik, Borysiuk, Makuszewski (64 Grzelczak), Vranjes (85 Dźwigała), Wiśniewski (70 Możdżeń), Colak
Cracovia: Pilarz, Rymaniak, Żytko, Marciniak, Deleu, Szeliga (53 Cetnarski), Dąbrowski (57 Jaroszewski), Kapustka (64 Nowak), Dialiba, Budziński, Rakels
Bramki: Makuszewski (5)
* * *
Trenerzy Unton i Kalkowski dokonali tylko jednej zmiany w stosunku do meczu w Zabrzu. W miejsce Piotra Grzelczaka pojawił się Piotr Wiśniewski. Jednak to, co najbardziej biło w oczy to fatalna frekwencja. Plakaty zapowiadające mecz zachęcały do pobicia rekordu frekwencji. Szkoda, że kibice potraktowali to ironicznie i frekwencje postanowili pobić w drugą stronę.
Lechia fantastycznie weszła w mecz. Od samego początku zdominowała Cracovię. Przyniosło to efekt w 5. minucie. Grę szybko wznowił Bąk. Piłka później szła jak po sznurku. Wiśniewski-Łukasik-Makuszewski i po trafieniu tego ostatniego mieliśmy prowadzenie gospodarzy. Lechia w końcu grała tak, jak powinna od samego początku. Jak widać nie potrzeba do tego wymyślnych trenerów. Wystarczy lechista. Cracovia odpowiedziała dopiero w 9. minucie, ale pewnie bronił dziś Mateusz Bąk. W 13. minucie znów zakotłowało się w polu karnym gości, ale szczęśliwie udało im się wybić piłkę. Biało-zieloni byli w ciągłym natarciu. Kolejne bramki wisiały w powietrzu. W 16. minucie gospodarze powinni prowadzić już 2:0, jednak tym razem na posterunku był Pilarz.
W 26. minucie sam na sam wychodził Colak, ale rozsądne wyjście bramkarza gości uchroniło ich przed stratą bramki. Piłka trafiła do Makuszewskiego, który z 40 metrów nie trafił do pustej bramki. Lechia grała jak natchniona. Walka na każdym metrze boiska, dobra asekuracja i w końcu widać było styl w grze gdańszczan. W końcu ci zawodnicy zaczęli stanowić drużynę. Wprawdzie w 31. minucie obrońcy nie ustrzegli się błędu i sam na sam z Bąkiem wyszedł Dialiba, ale na szczęście bramkarz biało-zielonych świetnie obronił strzał napastnika Cracovii. W 39. minucie dobrą okazję miał Stojan Vranjes, ale po dośrodkowaniu Lekovicia strzelił głową nad poprzeczką. Bośniak poprawił się w 43. minucie uderzając z 20 metrów, ale tym razem kapitalnie bronił Pilarz. Do końca pierwszej części meczu wynik nie uległ zmianie. Szkoda, bo taką przewagę wypadało by udokumentować kilkoma bramkami. Na pocieszenie zostawała naprawdę dobra gra biało-zielonych.
Początek drugiej części meczu niczym nie różnił się od pierwszej. Lechia dominowała, a Cracovia nie wiedziała co robić na boisku. W 49. minucie z rzutu wolnego świetnie uderzał Vranjes, ale tym razem znów z największym trudem obronił Pilarz. W 55. minucie dobrze w pole karne zagrywał Pietrowski, ale Vranjes minimalnie nie zdążył do piłki. Trzeba mocno popracować nad skutecznością, bo takie mecze trzeba wygrywać najwyżej jak się da. Poza tym przy wyniku 1:0 bardzo łatwo o stratę głupiej bramki.
Mogło się tak stać w 66. minucie. Po rzucie rożnym słabo wybił piłkę Bąk, ale na szczęście Dialiba miał fatalnie ustawiony celownik. Lechia natomiast trochę spuściła z tonu. Cracovia zaczęła być częściej przy piłce, ale kompletnie nie wiedziała co z nią zrobić. W 69. minucie świetną akcję przeprowadził Colak, ale zamiast podawać do wchodzącego Wiśniewskiego, fatalnie przestrzelił. Ogólnie druga część spotkania stała na niższym poziomie w wykonaniu gospodarzy. Nie zmieniało to jednak faktu, że wciąż przyjemnie się na ich grę patrzyło. W 78. minucie kolejną szansę miał Dialiba, jednak ponownie nie trafił w bramkę. Ale co w tej sytuacji robili obrońcy? Nie można tylko stać i patrzeć.
Z każdą minutą akcje gości były coraz groźniejsze. Dobrze, że na posterunku zawsze byli obrońcy albo zawodnicy z Krakowa razili nieporadnością. Podobnie jak Antonio Colak w Lechii. Wprawdzie przez cały mecz koledzy nie stworzyli mu nawet pół sytuacji, ale kiedy próbował sam ją sobie stworzyć, to w prosty sposób – w najważniejszym momencie – tracił piłkę. To końca meczu obraz gry nie uległ zmianie. Swoją pierwszą okazję miał w końcu jeszcze Colak, ale ponownie fantastycznie bronił Pilarz. Lechia w końcu odczarowała PGE Arenę i zdobyła cenne trzy punkty. Przez większość meczu dobrze oglądało się grę gdańszczan. Jeszcze tylko poprawić skuteczność i będzie bardzo dobrze.
Patryk Gochniewski
- 05/10/2014 15:42 - Zwycięska inauguracja Lotosu Trefla - wynik
- 05/10/2014 14:40 - PGE Atom Trefl z problemami wygrał w Ostrowcu - wynik
- 05/10/2014 09:04 - Beniaminek się postawi?
- 04/10/2014 21:57 - Dla kogo trzynastka będzie szczęśliwa?
- 04/10/2014 21:24 - Zwycięska inauguracja Trefla - wynik
- 04/10/2014 15:57 - Sztafetami po mistrzostwo Gdańska - GALERIA
- 03/10/2014 21:23 - Siewierodonczanka wycofała się z Pucharu CEV
- 03/10/2014 20:21 - Pieszczek wygrał Zlatą Stuhę
- 02/10/2014 21:34 - Lotos Trefl zaprezentował się w ECS
- 02/10/2014 10:35 - Koszulki spinające historię