Lechia wprawdzie się nie przełamała, ale udało jej się nie przegrać, mimo że wszystko wskazywało na to, że będzie to kolejna porażka w żenującym stylu. Młodzi jednak dali sygnał do ataku i dzięki temu udało się wywieźć z trudnego terenu jeden punkt.
* * *
Wisła Kraków: Michał Buchalik, Tomasz Cywka, Ivan Gonzalez, Zoran Arsenić, Maciej Sadlok, Pol Llonch, Fran Velez (Paweł Brożek 74'), Martin Kostal (Tibor Halilović 66'), Ze Manuel, Patryk Małecki (Jakub Bartosz 59'), Carlitos
Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak, Paweł Stolarski, Steven Vitoria, Błażej Augustyn, Mateusz Lewandowski, Daniel Łukasik (Joao Oliveira 56'), Milos Krasić (Florian Schikowski 71'), Sławomir Peszko, Patryk Lipski (Mateusz Matras 29'), Flavio Paixao, Marco Paixao
Bramki: Carlitos (39') – Oliveira (79')
* * *
Lechia, na osłabioną Wisłę, wyszła chyba najbardziej ofensywnym ustawieniem, jakim w tej chwili może. Krasić, Peszko, Lipski i bracia Paixao. Na ławce Oliveira i Schikowski. Musiała jednak nastąpić roszada w obronie – kontuzjowanego Wawrzyniaka zastąpił Lewandowski. Na razie nie znalazło się miejsce dla nowego nabytku, młodego Rivaldo wypożyczonego z Benfiki Lizbona. Tak czy inaczej, jeśli gdańszczanie ustrzegą się fatalnych błędów w defensywie, mogą ugryźć gospodarzy, bo sporo jakości jednak z przodu było. Jak się szybko okazało – tylko na papierze.
Dobrze, że takie mecze odbywają się tak późno, bo przynajmniej łatwiej będzie zasnąć. Ani Wisła, ani Lechia nie próbowały jakoś specjalnie rozerwać kibiców. Ale to gospodarze byli bardziej pazerni i konkretni. Szukali różnych opcji, żeby zdobyć gola. A Lechia prosiła się o jego utratę niemal przez całą pierwszą połowę, grając nieroztropnie i pozostawiając zbyt duże odstępy między formacjami i zawodnikami. Cały czas ratował ją jednak Kuciak. Niestety, w 39. minucie nie miał szans. Piłkę w polu karnym otrzymał Carlitos, położył na ziemi Lewandowskiego i pewnie wpakował piłkę do siatki.
Potrzeba gonienia wyniku wynikała z kilku rzeczy. Przede wszystkim gdańszczanie nie byli agresywni w obronie, nie chcieli za wszelką cenę odzyskać piłki. Brakowało pomysłu i konkretów w ataku. Ponadto, po urazie, boisko musiał opuścić Lipski, a zastępujący go Matras był jak dziecko we mgle i przez jego roztargnienie Wisła zaczęła dochodzić do coraz groźniejszych sytuacji. To poniekąd on dał sygnał gospodarzom do jeszcze mocniejszych ataków. A Lechia? Więcej posiadania piłki, więcej podań i większa ich celność. Ale co z tego, skoro ani razu nie uderzyła celnie na bramkę. Biało-zieloni znowu zapomnieli wyjść z szatni. Piotr Nowak mówił, że jego piłkarze mają żyć Lechią 24/7. Inaczej nie ma dla nich miejsca. Jeśli to prawda, po pierwszej połowie do wywalenia na zbity pysk jest przynajmniej ośmiu takich ancymonów.
Druga połowa była jeszcze gorsza. Wisła kompletnie odpuściła wszelkie ataki, jakby zadowolona z wyniku. Krakowianie starali się za wszelką cenę utrzymać 1:0, nie starając się przy tym za bardzo zmęczyć. A że lechiści nic nie grali, to też takie zachowanie było w pełni uzasadnione. Gdańszczanie nie mogli po raz kolejny w tym sezonie znaleźć rytmu. Jakieś tam pomysły były, głównie ze strony Krasicia, ale Serb musiał często długo holować piłkę zanim ktoś mu się pokazał, stąd też straty albo niedokładność. Ale nastąpiły zmiany – Oliveira i Schikowski. Młodzi, zdolni.
Z początku nie zwiastowało to odwrócenia losów spotkania. Nuda z każdej strony i ludzi do wywalenia coraz sięcej. Nic nie grali, nic nie grali, ale w końcu pograli. I to jak! Schikowski wyprowadził kontrę, zagrał do Oliveiry, ten do Flavio, dalej do Marco, Portugalczyk odbił głową lobem, a młody Szwajcar spokojnie pokonał Buchalika. Takich piłkarzy, którzy zainicjowali i zakończyli akcję potrzeba w Gdańsku, młodych, ambitnych i wyszkolonych. Tędy droga.
Chwilę później szansę na dobicie Wisły miał Marco, ale dobrze doskoczył Buchalik i wybronił strzał. I to by było na tyle z emocji w meczu. Raz jeszcze próbował Carlitos, ale świetnie obronił Kuciak. Lechia pokazała, że potrafi zagrać kombinacyjnie, mądrze i skutecznie. Ale tylko znów tylko raz.
Piotr Nowak ma teraz dwa tygodnie na to, aby poukładać to wszystko, dotrzeć do załamanych piłkarzy i wprowadzić do składu nowych oraz wracających po kontuzji graczy. Jakieś symptomy zwiastujące poprawę i to, że będzie lepiej są. Trzeba jednak bardzo mocno nad tym popracować. Być może jak nie prośbą, to groźbą. Po raz kolejny.
Patryk Gochniewski
- 29/08/2017 18:39 - Gdańszczanie i gorzowianie najlepsi w XIV rundzie DMPJ
- 29/08/2017 15:55 - Historia play off za Lokomotiv, historia gdańsko-łotewska za Zdunek Wybrzeże
- 27/08/2017 16:47 - Arka rozbita w Poznaniu - wynik
- 27/08/2017 13:14 - Chodziarskie radości i dramaty
- 26/08/2017 20:44 - Udało się uniknąć blamażu - oceny lechistów po meczu z "Białą Gwiazdą"
- 26/08/2017 19:48 - Zmarł Adam Wójcik
- 25/08/2017 20:53 - 52. Międzynarodowy Festiwal Chodu
- 25/08/2017 18:10 - Przełamanie przyjdzie znów w Krakowie?
- 25/08/2017 18:02 - Żupiński najlepszy w IV rundzie NICE Cup
- 23/08/2017 20:02 - Kontuzja Thomsena! - aktualizacja