Chociaż transfery to za duże słowo. Żaden nowy piłkarz nie dołączył na stałe. Biało-zielonych zasilili piłkarze z wypożyczeń, a to oznacza, że znów nikt z nich może później nie zostać na stałe.
Kolejny sezon z rzędu sytuacja wygląda tak, jakby tonący brzytwy się chwytał. Bierzemy lepszych lub gorszych piłkarzy, ale na wypożyczenie. To kompletnie chwieje całym zespołem, czego najlepszy przykład mamy w ostatnich latach, a najdobitniejszy w obecnym sezonie. Lechii nie stać na tych najlepszych pożyczonych i później jest jak jest. W ten sposób nie zbuduje się silnego zespołu i jest to bardzo błędna logika w zarządzaniu.
Tak czy inaczej, gdańszczanie byli bardzo aktywni w ostatnich godzinach okienka transferowego. Z klubu wypożyczono Milena Gamakova (Stomil Olsztyn), Karola Filę (Chojniczanka Chojnice) i Łukasza Budziłka (Wigry Suwałki). W Gdańsku zaś pojawili się Chorwat, Mato Milos z Benfiki (prawy obrońca) oraz - ponownie - Simeon Sławczew, będący jednym z najważniejszych ogniw drużyny Piotra Nowaka w zeszłym sezonie. Piłkarz, który nie łapie się w swoim macierzystym klubie, nie chcą go w angielskim średniaku, jest jednym z najlepszych piłkarzy ligi na swojej pozycji... To wiele mówi o poziomie naszej ligi. Niemniej jednak to wzmocnienie jest niezwykle cenne i najważniejsze.
Ponadto klub zdecydował się przedłużyć do 2020 roku kontrakt z Lukasem Haraslinem, w trudniej dla niego sytuacji, bo w trakcie rekonwalescencji po ciężkiej kontuzji. Akurat za takie ruchy wielki szacunek. Bo to świadczy o profesjonalizmie. Ale też o głowie do interesów, bo dzięki temu można więcej na zawodniku za jakiś czas zarobić.
Wcześniej do biało-zielonych dołączył jeszcze Romario Balde, mogący występować w ataku lub na skrzydle co jest niezwykle istotne w momencie, kiedy najprawdopodobniej do końca roku z powodu urazu wypadł Sławomir Peszko.
Na ile te wzmocnienia faktycznie przyniosą efekt, dowiemy się już po przerwie na reprezentację. Na razie wiemy tylko jedno - Sławczew jest pewnikiem jakości. A reszta? Wielka niewiadoma. Chociaż nie ma się co oszukiwać, często zdarza się, że zawodnicy z głębokich europejskich rezerw w Polsce okazują się wybitnymi gwiazdami.
goch
- Dziś kibi…</div>', 270);" onmouseout="hidettip();">Oskar Fajfer: Daję z siebie 110 procent