Lechia - Pogoń: 34. Derby Pomorza

W tym roku mija 55 lat od pierwszego meczu między Lechią Gdańsk i Pogonią Szczecin. Która z drużyn ten jubileusz zakończy zwycięstwem w derbach Pomorza? Początek meczu w piątek o godz. 20.30 na PGE Arenie.

Jeśli Lechia nie chce spaść do dolnej ósemki, to musi ten mecz wygrać. Wiadomo było od samego początku rozgrywek, że pierwszą rundę biało-zieloni muszą spisać na straty. Bo trzeba się zgrać, wypracować pewne schematy, musi wytworzyć się chemia... Ale jeśli po jesieni gdańszczanie znajdą się w dolnej części tabeli, będzie można mówić o blamażu. Taki skład nie ma prawa tam się znaleźć. Wszystko zależy od tego czy Joaquim Machado w końcu ogarnie ten cały bałagan, jaki stworzyły letnie zakupy włodarzy klubu.

Szczerze powiedziawszy trochę Portugalczykowi współczuję. Bo może to faktycznie niezły trener, ale nie może tego pokazać, a już wszyscy wieszają na nim psy i przywołują Moniza. Dobra, też uważam, że Holender szybciej i łatwiej by sobie poradził z tą sytuacją, ale ci, którzy odwołują się do zeszłego sezonu trochę przesadzają, bo Ricardo Moniz przyszedł już na gotowe. Musiał tylko zmienić taktykę, a nowych zawodników było tylko kilku. Teraz jest ich dwudziestu i sam Machado chyba za bardzo nie wie co o tym wszystkim myśleć. Rotuje składem, dokonuje dziwnych zmian... Jest po prostu nerwowy. Najprawdopodobniej jest tak, że niektórzy z graczy na treningach spisują się o wiele lepiej, ale kiedy przychodzi im wyjść na murawę, to już tak kolorowo nie jest.

Inna sprawa, że same treningi, które prowadził Portugalczyk mocno różniły się od tych, jakie piłkarze odbywali do tej pory. Nawet sami się dziwili, że tak lekko ćwiczą. To musiało się odbić na formie. Teraz nastąpiła zmiana systemu, jest dużo ciężej. I dobrze, bo w polskiej lidze trzeba być silnym fizycznie, a do tego wewnętrzne gierki się nie nadają. Tego typu treningi można odbywać, kiedy zespół jest już w pełni przygotowany. Zarówno fizycznie, jak taktycznie. Kiedy wszyscy się znają jak łyse konie. A w Lechii na razie ta znajomość przypomina przelotny romans, zatem i metodologia zajęć musi być inna.

Machado dostał od władz jeszcze trochę czasu. Jak dużo? Oficjalnie nie wiadomo. Tak czy inaczej, skoro runda i tak jest spisana na straty, to może warto dać mu szansę do jej końca? Nie oszukujmy się, nawet jak mu się jednak nie uda, to w drużynie jest wystarczająca jakość, żeby nie spadła poniżej 9. miejsca. Takie mam odczucia. Mam nadzieję, że zostaną one zmienione po piątkowym spotkaniu z Pogonią Szczecin. Derby Pomorza to nie derby Trójmiasta, ale zawsze jakąś większą adrenalinę powinny wywołać. Zwłaszcza, że Lechii brakuje tylko jednego zwycięstwa, żeby zrównać się w nich w bezpośrednich pojedynkach z Pogonią. A tych było już trzydzieści trzy – zarówno w ekstraklasie, jak i II lidze. Bilans to dwanaście zwycięstw Pogoni, dziesięć remisów i jedenaście wygranych Lechii.

W ostatnich latach biało-zieloni nie potrafili grać z „Portowcami”. Nawet jak już prowadzili, to później tracili frajerskie bramki i punkty uciekały. Czy teraz będzie inaczej? Wydaje się, że może być, jeśli na środku obrony znów zagra Mavroudis Bougaids, który raczej nie powinien mieć problemów z atakującymi Pogoni, bo jest od nich o dwie głowy wyższy. Pytaniem pozostaje jak będzie wyglądać pozostała dziesiątka. Na pewno wróci do składu Wiśniewski. Czy Grzelczak też? Wątpię, wejdzie pewnie na kilkanaście minut. Tych znaków zapytania jest dużo. Zawsze przed meczem Machado może czuć się jak czarodziej, który nie wiadomo co wyciągnie z kapelusza. Oby tym razem wyciągnął nie tylko porządną jedenastkę, ale też natchnął ją dobrą taktyką. Bo jeśli wygra, wtedy może w końcu będzie miał trochę spokoju na poukładanie sobie planu pracy z tą grupą wciąż obcych sobie ludzi. Bo tylko spokój właśnie może go uratować.

Patryk Gochniewski