Lechia Gdańsk pokonała Cracovię 3:1 (1:1) w meczu 4. kolejki T-Mobile Ekstraklasy podczas meczu rozegranego 10 sierpnia (sobota) na PGE Arena Gdańsk.
Lechia od początku spotkania rzuciła się do ataku i już w 1. minucie powinno być 1:0 po strzale Pawła Buzały, który niestety przestrzelił. Długo nie trzeba było jednak czekać, gdyż piłkę pod bramką Cracovii po dośrodkowaniu z rzutu wolnego (zdjęcie poniżej) otrzymał Marcin Pietrowski (koszulka nr 17) i zdobył pierwszego gola dla Lechii.
Bramkarz gości Krzysztof Pilarz nie zdołał wyłapać silnego strzału. Po uzyskaniu prowadzenia, gospodarze zbyt się cofnęli na swoją połowę i w 25. minucie krakowianie doprowadzili do wyrównania. Napastnik Cracovii Krzysztof Danielewicz (7) ładnie rozegrał akcję z Edgarem Bernhardtem (9), który uderzając zewnętrzną stroną buta idealnie posłał płasko piłkę przy lewym słupku bramki Mateusza Bąka (24).
Po przewie do szturmu przystąpili gospodarze. Gola na 2:1 dla Lechii już w 47 minucie strzelił Piotr Wiśniewski (14). Pomocnik gospodarzy skorzystał z fatalnego błędu Sławomira Szeligi (21) i przy świetnej asyście Piotra Grzelczaka (9), zakończył akcję strzałem z linii pola karnego.
Przy ogromnym dopingu kibiców, Lechia nadal nie zwalniała tempa i w 84. minucie przeprowadziła wspaniałą akcję. Znajdujący się przed polem karnym Paweł Buzała (20) efektownym podaniem piętą wypuścił w tzw. uliczkę Daisuke Matsui'ego (22). Ten także piętą odegrał do wbiegającego w pole szesnastu metrów Buzały, który celnie strzelił w samo „okienko".
W sektorze klubu kibiców gdańskiej Lechii oprócz gromkich okrzyków radości, dał się słyszeć odgłos racy oraz pojawiło się setki biało zielonych powiewających flag.
Wygrana Lechii mogła być jeszcze bardziej okazała, gdyż chwilę później bramkarz Cracovii Krzysztof Pilarz musiał się wysilić przy kolejnym silnym strzale Marcina Pietrowskiego. Wcześniej Lechici oddali też kilka strzałów jednak poza światło bramki przeciwnika. Wygrana 3:1 daje im trzecie miejsce w ekstraklasie. Trener Michał Probierz tym samym został pierwszym szkoleniowcem Lechii, który wygrał na PGE Arenie dwa kolejne mecze ligowe.
Po zakończeniu meczu przez japońskiego sędziego głównego Yudai Yamamoto (Kioto), który przedłużył druga połowę o trzy minuty, kibice skandując podziękowali gdańskim piłkarzom, a ci podchodząc pod trybuny wspólnie głośno sobie odśpiewywali.
Po meczu powiedzieli:
Wojciech Stawowy (trener Cracovii, na powyższym zdjęciu z prawej): - Lechia odniosła zasłużone zwycięstwo. Gratuluje jej tego. To spotkanie rozpoczęło się dla nas niefortunnie. Już w początkowych minutach meczu udało nam się uniknąć straty gola, ale po chwil i tak gospodarze objęli prowadzenie. Źle weszliśmy w ten mecz i chwała moim chłopakom, że zdołali się podnieść i doprowadzić do remisu. Pierwsza połowa nie zapowiadała jednak tego, co wydarzyło się po przerwie. Tuż po wznowieniu gry, bo już w drugiej minucie, po naszym prostym błędzie Lechia zdobyła drugą bramkę. My staraliśmy się odrobić straty i gonić wynik, a zostaliśmy ponownie skarceni. Po pięknej kombinacyjnej akcji gdańszczanie strzelili nam trzeciego gola. Ten mecz w Gdańsku pokazał, że mamy nad czym pracować, bo popełniliśmy za dużo szkolnych błędów. Generalnie, to spotkanie stało na dobrym poziomie. Utrzymane było w niezłym tempie, nie brakowało w nim także sytuacji bramkowych. Kibice w Gdańsku na pewno nie mogli się nudzić.
Michał Probierz (trener Lechii Gdańsk, na zdjęciu z lewej): - Udało nam się chyba przełamać klątwę, bo do tej pory na PGE Arenie, Lechia nie potrafiła odnieść dwóch zwycięstw z rzędu. Zdawaliśmy sobie jednak z tego sprawę, że będzie to dla nas bardzo trudne spotkanie. I Cracovia potwierdziła to w Gdańsku, że stanowi zgrany kolektyw. Mogliśmy lepiej otworzyć to spotkanie już od samego początku, jednak po objęciu prowadzenia nie potrafiliśmy zrealizować na boisku tego, co sobie zakładaliśmy. Widocznie dzwon w postaci straconego gola był nam potrzebny, bo po nim nasza drużyna zaprezentowała zupełnie inne oblicze. Po przerwie zdobyliśmy dwie bramki, jednak nasze zwycięstwo mogło być bardziej okazałe, bo w kilku sytuacjach zabrakło nam skuteczności. Warto podkreślić dobre zmiany, chociaż jedna z nich była wymuszona kontuzją bramkarza Mateusza Bąka. Matsui, który narzekał na drobny uraz, zrobił to, czego od niego oczekiwaliśmy, a jego akcja z Buzałą była fantastyczna. Cieszy mnie także trafienie Pawła, który nie załamał się zmarnowanymi wcześniej okazjami. Chciałbym też pochwalić Piotra Grzelczaka, który brał udział w większości akcji. Piotrek notuje czasami spektakularne straty, niemniej zaangażowania nie można mu odmówić. Japończyk Daisuke Matsui dopiero wszedł do gry po przerwie, bo jeszcze narzeka na kontuzję, a murawa podczas dzisiejszego meczu po deszczu jest bardzo ciężka i nie chciałem go zbyt mocno forsować.
Nadmieńmy, że mecz osobiście z trybun VIP-owskich oglądał prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, który tuż po wygranej Lechii odbierał od znajomych telefoniczne gratulacje.
Bramki: Marcin Pietrowski (8), Piotr Wiśniewski (47), Paweł Buzała (84) - Edgar Bernhardt (25).
Żółte kartki: Paweł Dawidowicz - Milos Kosanovic.
Sędzia: Yudai Yamamoto (Japonia). Widzów 14 735.
Lechia Gdańsk: Mateusz Bąk (46. Sebastian Małkowski) - Deleu, Jarosław Bieniuk, Sebastian Madera, Adam Pazio - Piotr Wiśniewski (74. Daisuke Matsui), Paweł Dawidowicz, Marcin Pietrowski, Przemysław Frankowski, Piotr Grzelczak - Paweł Buzała (85. Patryk Tuszyński).
Cracovia Kraków: Krzysztof Pilarz - Marcin Kuś, Mateusz Żytko, Milos Kosanovic, Adam Marciniak - Edgar Bernhardt, Sławomir Szeliga (70. Marcin Budziński), Krzysztof Danielewicz, Rok Straus (81. Vladimir Boljevic), Sebastian Steblecki (55. Saidi Ntibazonkiza) - Dawid Nowak.
Na zdjęciu po zwycięskim meczu wypowiedzi dziennikarzom udziela Marcin Petrowski, który zdobył pierwszego gola dla Lechii w 8 minucie. Powiedział, że mógł strzelic jeszcze kilka goli, ale koledzy z zespołu żartując pocieszali go, aby kolejne gole strzelał w kolejnych meczach. Pietrowski wyraził swoje zadowolenie, że klubowy lekarz po doznanej kontuzji dość szybko przywrócił go do gry. Strzelił swego gola w 8 minucie ze stałego fragmentu gry, gdyz często ćwiczą to na treningach, co najmniej co drugi dzień.
Wła-49
fot. Włodzimierz Amerski
Inne artykuły związane z:
- 21/08/2013 12:29 - Składy na niedzielny mecz w Grudziądzu
- 21/08/2013 08:43 - Wielki Finał Energa Sailing Cup
- 18/08/2013 13:47 - Renault Zdunek Wybrzeże - Lokomotiv Daugavpils LIVE
- 17/08/2013 21:59 - Pieszczek ponownie zdobył Brązowy Kask
- 17/08/2013 21:52 - Lechia gra dalej w Pucharze Polski
- 07/08/2013 20:20 - Zamknięte trybuny zielone PGE Areny w meczu Lechii z Cracovią
- 07/08/2013 08:23 - 15 sierpnia XIX Maraton Solidarności Gdynia - Gdańsk
- 06/08/2013 11:06 - Euronadzieje po raz drugi dla ekipy z Dortmundu - GALERIA
- 06/08/2013 08:02 - Po meczu w Lublinie: Wiemy jakie było znaczenie tego meczu
- 05/08/2013 18:03 - Lechia przełamała się z Jagiellonią