Od kilku miesięcy kibice gdańskiego żużla drżą o przyszłość gdańskiej drużyny. Czy w przyszłym roku na stadionie im. Zbigniewa Podleckiego zawarczą motory? Jaka jest geneza upadku żużla w Gdańsku?
Problemy Wybrzeża to nie kwestia ostatniego sezonu. Kłopoty zaczęły się w 2012 roku. W sierpniu 2012 Grupa Lotos zapowiedziała zakończenie wspierania gdańskiego żużla. Ta informacja nie wywołała zbytniego zaniepokojenia u ówczesnego prezesa klubu Macieja Polnego, który stwierdził, że da radę i bez Grupy Lotos. Trzy miesiące później, 8 listopada, prezes Paweł Olechnowicz poinformował na antenie Radia Gdańska, że Grupa Lotos zaprzestaje sponsoringu żużla. Sezon 2012 gdańska drużyna zakończyła spadkiem z Ekstraligi. Pod naporem kibiców i opinii publicznej prezes Polny zdecydował się na ogłoszenie konkursu na prezesa klubu. Wzięło w nim udział dwóch kandydatów - Maciej Polny i Robert Terlecki. W listopadzie komisja konkursowa prezesem wybrała Roberta Terleckiego, który oficjalnie funkcję objął dopiero w grudniu, po burzliwym walnym zgromadzeniu Stowarzyszenia GKŻ Wybrzeże. Nowy prezes zapowiadał napływ nowych sponsorów do klubu. Skończyło się na obietnicach. Firma która miała być sponsorem tytularnym i wyłożyć milion złotych wycofała się z wspierania gdańskiego żużla. Sezon 2013 gdańszczanie zaczęli z długiem około 1,4 mln złotych. Taką informację podał prezes Terlecki. W I lidze Wybrzeże walczyło o awans, ale pojawiały się informacje, że są problemy finansami i zaległości wobec zawodników.
Po wywalczeniu promocji do ENEA Ekstraligi zapowiadano budowę zespołu, który powalczy o 5-6 miejsce. Dość szybko okazało się, że sytuacja finansowa klubu jest dramatyczna i nie ma co liczyć na pozyskanie czołowych zawodników. Do Gdańska przyszli zawodnicy, którzy praktycznie nie mieli innych opcji do wyboru jeśli chcieli startować w ekstralidze. O kondycji finansowej najlepiej świadczy fakt, że nie zdołano pozyskać drugiego polskiego seniora. Próby uzyskania polskiego obywatelstwa dla Renata Gafurowa skończyły się niepowodzeniem i jako drugi senior miał jeździć Marcel Szymko, który po zakończeniu pierwszoligowych rozgrywek sam mówił, że raczej nie będzie dla niego miejsca w ekstraligowej drużynie. Wraz ze zbliżaniem się startu rozgrywek sytuacja nie poprawiała się, a wręcz pogarszała. Zawodnicy nie przyjeżdżali na zgrupowanie przedsezonowe, na treningi.
Mimo tych problemów rozgrywki zespół prowadzony przez Stanisława Chomskiego rozpoczął od największej sensacji w roku 2014 czyli od wygranej z Unibaxem Toruń. Zwycięstwo było szczęśliwe i dawało nadzieję, że uda się powalczyć o utrzymanie. Niestety to były miłe złego, a wręcz fatalnego, początki. W kolejnych spotkaniach gdańszczanie jeździli składem, który nazywano "oszczędnościowym", a który tak naprawdę nie powodował wzrostu zadłużenia. Jadąc bez teoretycznie najlepszych zawodników, zazwyczaj na wyjazd ściągano jednego, Renault Zdunek Wybrzeże doznawało wysokich lub bardzo wysokich porażek. Optymalny skład starano się wystawiać na mecze w Gdańsku, ale i to nie zawsze się udawało, bo zawodnicy domagali się pieniędzy. W trakcie sezonu z Gdańska odszedł trener Chomski. Zastąpił go Piotr Szymko. Z funkcji prezes zrezygnował również Robert Terlecki. Jak się potem okazało po byłym prezesie został bałagan również finansowy. Klimat wokół gdańskiego żużla z tygodnia na tydzień się pogarszał. Przed meczem w Częstochowie, który mógł przedłużyć nadzieje na utrzymanie, startu odmówili Thomas H. Jonasson i Leon Madsen. Z nimi w składzie gdańszczanie mieli szansę na zwycięstwo. Skończyło się porażką, która przesądziła o spadku. Ostatnie mecze to sportowy blamaż. Klęski w Gdańsku ze Stalą Gorzów i Grupa Azoty Unią Tarnów, a na koniec sezonu deklasacja w Toruniu i porażka 16:74.
Tak jak wszyscy przewidywali sezon 2014 gdańszczanie zakończyli spadkiem z ENEA Ekstraligi. To nie był koniec dramatu gdańskiego klubu. PZMot. zdecydował się wycofać licencję na starty gdańskiego klubu w związku z niewywiązaniem się z licencji nadzorowanej. To oznaczało, że Wybrzeże SA nie może wystąpić w żadnej lidze. Jedyną nadzieją na żużel w Gdańsku stało się utworzenie nowego klubu i start w drugiej lidze.
Niestety i to rozwiązanie stoi pod dużym znakiem zapytania. Tadeusz Zdunek chce zgłosić drużynę do drugiej ligi i spłacić przynajmniej w części zadłużenie. Prowadzone są rozmowy z zawodnikami. Niestety z dwoma jest problem z porozumieniem. Zawodnicy nie chcą się zgodzić na warunki jakie proponuje im Wybrzeże. Trudno im się dziwić, bo gdańszczanie zaproponowali spłatę 30 procent zadłużenia w ciągu trzech lat. Jeśli ta propozycja nie zostanie przez zawodników przyjęta to żużlowe motocykle w Gdańsku zamilkną. Licząc na pomyślne zakończenie walki o uratowanie żużla gdańszczanie prowadzą rozmowy z zawodnikami. Nowym-starym trenerem ma być Grzegorz Dzikowski.
Wybrzeże nie ma zbyt wielu sojuszników w walce o uratowanie żużla w Gdańsku. Miasto, a konkretnie Andrzej Trojanowski, zapowiedziało, że nie jest zainteresowane spłatą zadłużenia. Jeśli ktoś obserwuje uważnie gdański żużel w ostatnich latach to z pewnością nie jest zdziwiony tą postawą. Gdy prezesem był Maciej Polny nie było problemów ze spłatą długów po sezonie 2009 lub przeznaczaniem dodatkowych środków jak w 2010 roku. Większe były również środki na promocję Miasta przez żużel. Wystarczy porównać ile dostali żużlowcy w 2012 i 2014 gdy jeździli w ekstralidze. Gdy prezesem był Maciej Polny na promocję miasta żużel dostał prawie 2 miliony. W 2014 gdy prezesem był Robert Terlecki początkowo miało być około 360 tysięcy, a po ustąpieniu Terleckiego kwota wzrosła do ponad 940 tysięcy złotych. Różnicę w podejściu władz miasta do Wybrzeża widać również gdy przyjrzeć się jak traktowany był klub po awansie. Gdy awanse (2008, 2011) wywalczył prezes Polny to na podsumowaniu sezonu klub otrzymywał w nagrodę czek. Po awansie w 2013 takiej nagrody nie było.
Wybrzeże nie może również liczyć na przychylność żużlowej centrali. PZMot. nie pali się do dania szansy Stowarzyszeniu Wybrzeże Gdańsk. Argumentem jest fakt, że Stowarzyszenie miało sto procent akcji w spółce, której odebrano licencję. Fakt, że gdańszczanie chcą spłacić przynajmniej część zadłużenia jakoś nie przemawia do władz PZMot. Co ciekawe problemów ma nie mieć Stowarzyszenie z Częstochowy, które nie było związane ze spółką, która utraciła licencję. Prezes częstochowskiego Stowarzyszenia zapowiadał, że nie ma zamiaru spłacać jakichkolwiek długów po spółce. Wygląda na to, że są równi i równiejsi, a chęć przynajmniej częściowej spłaty długów jest mniej ceniona niż uciekanie od jakichkolwiek zobowiązań.
Czy w Gdańsku w przyszłym roku zawarczą motory na stadionie im. Zbigniewa Podleckiego? Odpowiedź na to pytanie powinniśmy poznać w ciągu tygodnia, 10 dni. Oby była to odpowiedź pozytywna.
Co ciekawe wśród krążących plotek pojawia się taka, że jeśli Wybrzeże nie zostanie dopuszczone do rozgrywek w przyszłym roku to w 2016 roku ma wystartować nowy klub, na którego czele ma stać... Maciej Polny. To takie nieoficjalne, niepotwierdzone plotki.
Tomasz Łunkiewicz
- 23/11/2014 16:32 - Lechia jeszcze nie brzęczy jak powinna. Podział punktów z "Jagą"
- 23/11/2014 16:13 - Lotos Trefl po horrorze pokonał Asseco Resovię!
- 22/11/2014 15:52 - PGE Atom Trefl - Polski Cukier Muszynianka LIVE: 0:3 - 22:25, 13:25, 16:25
- 21/11/2014 16:35 - Biało-zieloni zabrzęczą już w niedzielę?
- 21/11/2014 14:11 - Gafurow zostaje w Wybrzeżu
- 18/11/2014 21:01 - Los żużla w Gdańsku nadal niepewny
- 17/11/2014 17:49 - Dwa sety demolki, jeden emocji
- 17/11/2014 15:44 - Hokeistki Stoczniowca dwa razy lepsze od tyskich Atomówek
- 17/11/2014 15:28 - MH Automatyka Stoczniowiec 2014 dwukrotnie pokonany w Toruniu
- 17/11/2014 15:07 - Jerzy Brzęczek trenerem Lechii