W razie czego Adamowicz i Lato wezmą za łopaty

W środę w baraku – tymczasowej siedzibie spółki BIEG 1012 na terenie PGE Areny odbyła się konferencja prasowa, której celem miała być informacja na temat meczu Polska – Francja, który ma zainaugurować działalność PGE Areny. Obecni byli prezes PZPN Grzegorz Lato, sekretarz Zdzisław Kręcina, oraz prezydent Gdańska Paweł Adamowicz.

O meczu

Na początku udało się dowiedzieć coś o meczu otwarcia. – Mecz odbędzie się 9 czerwca, a ja muszę powiedzieć, że jestem zaszokowany postępem prac na stadionie. – mówił Grzegorz Lato. – Mamy zapewnienie ze strony władz Gdańska, że stadion będzie gotowy. Już 29 maja zielonym do góry (będzie trawa - przyp. red.) – zakończył ten temat prezes Lato.

Wtórował mu Adamowicz – Bardzo się cieszę z pozytywnej oceny prac na stadionie. Dotrzymujemy słowa, Gdańsk będzie gotowy. Wyciągamy też wnioski z błędów innych, czyli czekamy z wyłożeniem trawy do ostatniej chwili, żeby mróz jej nie zniszczył. Mecz z Francją to będzie dobry prognostyk przed Euro 2012 – stwierdził prezydent Gdańska.

Dziennikarze pytali też o ceny biletów na mecz z Francuzami - Bilety nie będą tanie, ponieważ mamy złe doświadczenia, gdy wejściówki kosztują niewiele. Zależy nam, aby na mecze zamiast chuliganów przychodziły rodziny z dziećmi. Już na meczu Polska - Francja zamierzamy wprowadzić bilety rodzinne. Szczegóły dystrybucji i ceny wejściówek będą znane w przyszłym tygodniu – rozwiał wątpliwości prezes Lato.

Nie wiadomo jeszcze gdzie odbędzie się drugi mecz, poprzedzający ten w Gdańsku. – Przeciwnika jeszcze nie znamy, mamy dwóch kandydatów z wysokiej półki – powiedział Kręcina, dwóch na pytanie dwóch możliwość rozegrania go w Gdyni odparł. - Organizacja dwóch meczów w jednym regionie odpada. Gdynia nie złożyła jeszcze prośby o organizację meczu.

Prezydent Adamowicz stwierdził jeszcze, że w razie opóźnień z budową stadionu... – Jak trzeba będzie to ja wezmę urlop i z prezesem Trykosko będziemy zasuwać. A prezes Lato dodał: – Ja będę wam pomagać!

Temat główny – „kibole”

Dziennikarze bardzo szybko zmienili temat i pytali o zajścia z Bydgoszczy, które miały miejsce dzień wcześniej. Prezes Lato zdementował informacje, jakoby mecz obserwowali ludzie z UEFA. – Nam nie jest wstyd za ten mecz. Zrobiliśmy wszystko, żeby było bezpiecznie – powiedział Lato oddając głos Kręcinie.

– Wstyd powinno być każdemu obywatelowi tego kraju. Sytuacje takie w futbolu zdarzają się na całym świecie. Jednak to, że kibice na początku meczu protestowali przeciw rządowi i „Gazecie Wyborczej” mówi wyraźnie, że problem nie leży po stronie związku – twierdzi sekretarz zaiązku. – Było by przykro grać finał Pucharu Polski przy pustych trybunach. Nie mamy wpływu kto kupuje bilet. To nie była garstka, ci co wbiegli na murawę – to było kilkaset osób. Jak będą nowe stadiony, to będzie inny ich odbiór przez kibiców – tłumaczył się Kręcina. – Nie rozwiąże problemu nawet zakaz stadionowy dla wszystkich obecnych na stadionie, bo zaraz pojawią się inni.

Oczywiście strach o Euro był wśród pytających również spory, ale włodarze nie boją się o to aż tak bardzo – Nie boję się o to co będzie się dziać na stadionach, ale o te specjalne strefy dla kibiców. Z wydarzeń z Bydgoszczy tłumaczył się będę w UEFA. Czekam na raport – mówił Lato, po czym zepchnął winę na kluby – To kluby powinny pracować ze swoimi kibicami. My zrobiliśmy wszystko co się dało. Ne będzie żadnych wysokich płotów na nowych stadionach! – dodał, po czym znalazł kolejnych winnych. - My nie mamy żadnych narzędzi do walki z kibicami. Na naszą prośbę weszła na stadion policja i na tej płycie została, nie podejmując żadnej interwencji. Gdyby to było w innym kraju byłoby 500 zatrzymanych postawione były by zarzuty i zapłaciliby oni za szkody. Czy policja kogoś zatrzymała? Nie.

Wtórował mu Kręcina. – W innych krajach byłoby tu zupełnie inaczej. Nie chcę tu oceniać, ale może policja ma swoje inne procedury.

Powiedzieli też o planowanym systemie identyfikacji, do którego podobno nie chcą się podłączyć kluby.

Do sytuacji z Bydgoszczy odniósł się też Adamowicz. – Pamiętajmy, że to jest sygnał ostrzegawczy dla 3 podmiotów. Po pierwsze dla państwa. Przepisy w Polsce nie są tworzone przez władze lokalne, ani PZPN. Pytanie o zaostrzanie prawa należy zadać policji i władzom państwa. Drugi podmiot to organizatorzy. Nie można oszczędzać na ochronie, co będzie rzutować na koszty meczów. Trzeci to władza lokalna i bezpieczeństwo wokół meczu. Pokazuje to, że wszystko tak naprawdę zależy od policji. Kluby powinny mieć sojusz z władzami. Czy kluby będą stawiać na innego kibica, czyli rodziny z dziećmi, żeby wyjście na stadion było podobne do wyjścia do centrum handlowego. Mecze piłkarskie powinno być alternatywną formą spędzenia czasu. Trzeba tylko wyeliminować ludzi, którzy idą na mecz dla „draki”. Ich wyeliminowanie będzie się klubom opłacało, ale muszą mieć odwagę cywilną. Nasz stadion jest superbezpieczny. Ma ogromny system monitoringu wizyjnego – twierdził prezydent. – Wszyscy, którzy przekraczają próg stadionu zgadzają się na pewne reguły, wczoraj były one złamane.

Na szczęście mecz w Gdańsku odbędzie się na pewno, gwarantuje to nie tylko Lato, ale także Paweł Adamowicz, który jako „Bob Budowniczy” sam weźmie łopatę do ręki gdyby zaszła taka potrzeba. Niepokoją jednak nieoficjalne informacje mówiące o horrendalnie wysokich cenach biletów na mecz Polska  - Francja, który tak naprawdę będzie starciem z trzecim garniturem Francuzów, gdyż spotkanie odbędzie się poza terminem UEFA, więc kluby nie będą musiały puszczać swoich zawodników. Na forach internetowych już pojawiają się głosy o bojkocie tego spotkania, gdyż tłumaczenie, że bilety będą drogie, żeby przyszły całe rodziny są po prostu abstrakcyjne. Bilet dla czteroosobowej rodziny – 1000 zł. Oglądać Smudę i jego marnych kopaczy – Bezcenne…

FA