W niedzielnym sparingu Lechia Gdańsk zremisowała z Bałtiką Kaliningrad 1:1. Mecz nie oferował zbyt wielu emocji tłumnie zebranym kibicom, a nowi zawodnicy nie pokazali nic szczególnego. Zespół z Rosji stwarzał groźniejsze sytuacje i generalnie dominował na boisku. Nie jest to może najlepszy prognostyk przed meczem z Villarealem, ale to dopiero okres przygotowawczy.
Lechia:
I połowa: Kapsa - Bąk, Kożans, Bajić, Andriuskievicius - Wiśniewski, Surma, Nowak - Zejglic, Buzała, Lukjanovs
II połowa: Małkowski - Bąk, Janicki, Kożans, Andriuskievicius - Nwaneri, Pietrowski, Bajić (75 Pruchnik), Popielarz, Renusz (70 Szuprytowski) - Dawidowski.
Bałtika Kaliningrad: (skład wyjściowy) Siergiej Prawkin - Jurij Lebiediew, Pawieł Mogilewskij, Jegor Krysztafowicz, Witalij Timofiejew - Jurij Mamajew, Marko Đalović, Wiaczesław Kriendielew, Waliabduła Magomiedow - Aleksiej Siemienow, Stanisław Rieznikow.
Pierwsza połowa obserwowana przez około 2 tysięcy widzów nie dostarczyła zbyt wielu emocji. Przestawiony na skrzydło napastnik Ivans Lukianovs starał się konstruować akcje ofensywne, ale obrońcy z Kaliningradu byli lepiej ustawieni niż napastnicy Lechii. Najciekawszą akcją w tej części gry był rajd Pawła Buzały, który po minięciu trzech obrońców wpadł w pole karne, ale strzelił za słabo, a dobitka nie była już groźna. Kolejną ciekawą sytuacją było podyktowanie przez sędziego rzutu karnego dla zespołu z Rosji. Po tym jak Paweł Kapsa złapał prostopadłą piłkę, przewrócił się o niego zawodnik z Kaliningradu, a sędzia ku wielkiemu zaskoczeniu zawodników i kibiców, pokazał na wapno. Rzut karny został przez Kapsę obroniony, więc sprawiedliwości stało się za dość. Gdy już część kibiców wyszła ze stadionu na przerwę, gola zdobyła Lechia. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Pawła Nowaka głową strzelił Lukjanovs.
Po przerwie na boisku zameldowało się kilku nowych zawodników, w tym testowany Nigeryjczyk Collins Nwaneri, do którego nie podano kilku piłek, choć był na czystej pozycji. Lechia nie była zbyt mocnym przeciwnikiem w tej części gry dla gości, którzy przycisnęli gdańszczan. W 58. minucie udało się im wyrównać, gdy gola głową zdobył Alderis, znany z występów w Zagłębiu Lubin, z którym zdobył mistrzostwo Polski. W tym momencie emocje się praktycznie skończyły. Jedynie dziesięć minut po golu w poprzeczkę strzelił Alderis. To było ostatnie ciekawe zdarzenie w tym meczu.
Mecz nie dał kibicom zbyt wielu emocji, a Lechia nie pokazała się z dobrej strony. Bało-zieloni grali na tyle na ile przeciwnik pozwalał. Nie można zapomnieć, że polska ekstraklasa jest ligą bardzo słabą, na pewno nie silniejszą od zaplecza rosyjskiej Super Ligi. Niestety patrząc na grę naszych piłkarzy nie możemy się spodziewać powtórki z dobrego ósmego miejsca w poprzednim sezonie. Dobrym prognostykiem jest, iż nasz zespół zamierza jeszcze się wzmocnić przed startem ligi.
Filip Albertowicz
- 31/07/2010 18:23 - Ze Startem bez zmian, ale bez Zorro
- 30/07/2010 08:53 - Lotos wygrał w Rzeszowie!
- 28/07/2010 12:13 - W Rzeszowie trzecie podejście w piątek o... 9.00!
- 27/07/2010 15:13 - W Rzeszowie ponownie wygrał deszcz
- 27/07/2010 11:10 - Marma, Lotos czy pogoda?
- 22/07/2010 23:23 - Skromne cele, duże efekty
- 22/07/2010 23:21 - Beachsoccerowe mistrzostwa
- 20/07/2010 19:11 - Nierozstawiona mistrzyni
- 19/07/2010 17:08 - Zapotrzebowanie na amatorski futbol jest duże
- 18/07/2010 11:33 - Pierwsza czwórka w zasięgu