Drugi remis Lechii wiosną

Dwa mecze i dwa remisy. To bilans biało-zielonych na początku wiosennej rundy gier. W pierwszym wiosennym meczu przy ul. Traugutta podopieczni Tomasza Kafarskiego zremisowali 1:1 (1:0) z Polonią Warszawa. 

Bramki: 1:0 Laizans (29), 1:1 Gołębiewski (47)
LECHIA: Kapsa - Bąk, Wołąkiewicz, Kożans, Mysona - Pietrowski (74 Bajić), Surma, Laizans - Wiśniewski (65 Lukjanovs), Dawidowski, Buzała (82 Zabłocki). 

Gdyby patrzeć na tabelę to może się wydawać, że początek wiosny gdańszczanie mają łatwy. W pierwszej kolejce ostatni zespół, a w drugiej przedostatni. To byli rywale biało-zielonych. Na boisku jednak punktów za zajmowane lokaty nie ma. Gdańszczanie w obu meczach zdobyli po jednym punkcie. 

Biało-zieloni ruszli do ataku od pierwszych minut. Kolejne strzały Laizansa i Buzały były albo lapane przez bramkarza gości, albo trafiały w obrońców. Goście pierwszy atak przeprowadzili w 5 minucie, ale Kapsa nie miał problemów z obroną. Gdańszczanie częściej zagrażali bramce Polonii, ale nie potrafili pokonać Przyrowskiego. Udało się w 29 minucie. Prawą stroną przedarł się Wiśniewski, sędzia nie zauważył pozycji spalonej gdy "Wiśnia" otrzymał podanie, dośrodkował w pole karne, gdzie był Laizans, który umieścił piłkę w siatce. Było to pierwsze trafienie w batrwach Lechii w drugim występie. Stracony gol podłamał Polonię. Gdańszczanie nadal przeważali, ale bez efektu. 

Fatalnie dla biało-zielonych rozpoczęła się druga część meczu. Po faulu Laizansa z rzutu wolnego dośrodkował Mierzejewski, głową piłkę przedłużył Jodłowiec, a do siatki również głową skierował ją Gołębiewski. 

Gdańszczanie w drugiej połowie mieli więcej z gry, ale nie zamieniali tego na gole. Efektami ataków na bramkę Przyrowskiego były kolejne rzuty rożne, po których nie było wielkiego zagrożenia pod bramką Polonii. Do końcowego gwizdka wynik nie uległ zmianie.
TŁ