W gdańskim Domu Aktora, przy ulicy Straganiarskiej jeszcze do 17 maja trwa wystawa malarstwa Ryszarda Kowalewskiego. Atmosfera w tej małej przestrzeni zawsze, sprzyja bardzo udanym wernisażom. Przy smakowitej jazzowej muzyce, domowym cieście i lampce dobrego wina rozmowy o sztuce przeważnie niosą świeży wymiar i zwykle sprzyjają snuciu nowych planów. I tym razem było podobnie.
Ryszard Kowalewski, malarz gór, prezes Gdańskiego Okręgu ZPAP, już parę lat temu zawiesił na kołku, swoje liny, czekany i raki. Sprzęt do wspinaczki wysokogórskiej już nie jest używany, spokojnie wisi w jego pracowni malarskiej i już nie czeka na odkurzenie. Jeszcze niedawno artysta zjeździł z nim pół, a nawet cały górski świat od Tatr, Alp po Andy, Karakorum czy Himalaje, ale za to obok stoi sztaluga z rozpoczętym kolejnym obrazem gór. Dzisiejsze obrazy Ryśka są efektem jego podróży, bo któż jak nie on może znać lepiej ich tajemnicę. Przecierał najtrudniejsze szlaki wysokogórskie przez ponad 40 lat z całą polską czołówką himalaistów. Dziś jako senior tego sportu, co nie było takie proste, przeżył i należy do ścisłego grona nestorów towarzystwa.
Wernisaż, od lewej Zdzisław Miodowski, współwłaściciel Agencji Sztuki Dom Aktora i Ryszard Kowalewski
Ryszard Kowalewski, Kilimandżaro 5895, Tanzania, 2014, akryl, płótno
Ryszard Kowalewski, Alpamayo 5947, Peru, 2014, akryl, płótno
Jako artysta plastyk myśli jeszcze o namalowaniu wszystkich swoich kolegów, którzy, gdzieś w górach po drodze zostali już na zawsze. Obok tych dramatycznych chwil były również nieprawdopodobne wyczyny, które już dziś przeszły do światowej historii alpinizmu. Teraz Ryszard może obarczony jeszcze wieloma trudnymi wspomnieniami, ale już spokojniejszy maluje góry swoich wypraw.
Ryszard Kowalewski
Ryszard Kowalewski, Lhotse-południowa ściana, 8516, 2005, Himalaje, Nepal, akryl, płótno
Ryszard Kowalewski, Lhotse 8516, himalaje, Nepal,2013, akryl, płótno
Jest malarzem, kończył Warszawską Akademię Sztuki, może dlatego jego obrazy mimo tego, że są przesycone jednym tematem przywodzą na myśl dzieła wielu artystów końca XIX wieku. Artysta jednak widzi góry po swojemu, nadaje im indywidualny wymiar, ma styl bo rozumie je, maluje obrazy chwilą swoich wyobrażeń i czasu ich zapamiętania. Te ułamki sekund, kiedy słońce prześlizgnęło się po szczytach, czy zamieć śnieżna owładnęła je, aż do zatracenia ich z oczu, to te chwile, które w jego obrazach są najbardziej ekscytujące. Ta umiejętność, wyróżnia go od innych malarzy gór, on spędził tam wiele lat i przestrzeń czy powietrze stanowi jeden z najważniejszych atrybutów jego obrazów. Umie oddać tę delikatną zawiłość, stanowiącą różny wymiar rzeczywistości i ten najgroźniejszy i ten wspaniały i podziwiany. Ten trudny moment, wyróżniający go spośród innych nadaje piękno i dramaturgie jego obrazom. Przypomina mi się wówczas, malarstwo syntetyczne końca XIX wieku, wielkich francuskich i polskich malarzy. Ta estetyka wyzwala go z ilustracyjności tak często oglądanych powszechnie pejzaży górskich. Wyobraźnia artysty i znajomość tematu pozwala mu dzięki temu ominąć te pospolite pejzaże. Dlatego jego są inne, mają swój styl i charakter, oglądane z pewnej odległości i pod pewnym kątem wywołują duże wrażenie. Jak mi się wydaję do tego mógł dojść człowiek, który spędził w górach tyle lat co Ryszard Kowalewski, człowiek który oglądał je zawsze z pewnej odległości, pod pewnym kątem, a przede wszystkim z wielkim umiłowaniem i zawsze na żywo.
Stanisław Seyfried
- 25/05/2017 20:59 - Roman Borysowas – zaułki Starego Wilna
- 18/05/2017 19:33 - Moda na ikony
- 09/05/2017 18:19 - Jan Misiek w Galerii ”Na miejscu”
- 03/05/2017 14:40 - Hans Urban – Od architektury po pejzaż orientalny
- 28/04/2017 18:23 - Sopot według Alfreda Pawłowskiego
- 20/04/2017 21:11 - Aleksandra Baliszewska-Walicka - Kim jesteś?
- 14/04/2017 15:43 - Krzysztof Izdebski-Cruz - Piękno ponad wszystko, część II
- 11/04/2017 17:47 - Sztuka Ikony
- 03/04/2017 18:47 - Zmarł prof. Edmund Homa
- 31/03/2017 16:49 - Udana aukcja charytatywna na rzecz Eli Hajdun