Intensywne, choć jeszcze
zimowe promienie słońca, zachęciły cyklistów do wystawienia
swoich okropnych maszyn z domowych pieleszy. Trzeba więc uważać,
bo plaga rowerów wkrótce zaleje miasto. Tylko nagła gołoledź
może przetrzebić szeregi tych drogowych i chodnikowych terrorystów.
Są dwa rodzaje rowerzystów. Pierwszy - najłagodniejszy dla otoczenia - to rowerzysta okazjonalny - człowiek spełniony, używający roweru do niedzielnych przejażdżek po okolicy, często wraz z rodziną. Prowadzi normalne życie, dojeżdża do pracy samochodem, bo wie, że ze spoconym tyłkiem i niemiłą świadomością bycia przejechanym na ulicy przez kierowcę autobusu, ciężko potem spędzić osiem godzin w pracy. Rower jest wielce OK, ale tam, gdzie się przydaje – w lesie lub nad morzem.
Drugi typ to rowerzysta fanatyk – noszący dumnie specjalne obcisłe ciuchy, podkreślające w przypadku mężczyzn drobne genitalia. Taki rowerzysta pała nieustanną żądzą topienia kolejnych pieniędzy w błoto – chce coraz to nowych ścieżek rowerowych, mimo że na normalne drogi i chodniki nie ma już kasy. Rowerzysta – fanatyk uważa, że na drodze, w otoczeniu prawie kilkutonowych samochodów, ma takie same prawa. Sądzi, że wpadając z dużą szybkością na ulicę, jest doskonale widoczny dla samochodów, która akurat korzystają z zielonej strzałki. Nie zdaje sobie sprawy, że uwypuklona odzieżą krzywizna kręgosłupa ucierpi w przypadku stłuczki. No i wspomniane genitalia nie będą już takie jak kiedyś. Człowiek ogarnięty idiotyzmem praktycznego zrównania praw kierowców samochodów i rowerów na drodze, oraz codziennego pedałowania do pracy przez pół miasta, cierpi też na chorobę eko - terroryzmu. Uważa bowiem, że gdy wszyscy z nakazu władzy przesiądą się na rowery, świat będzie lepszy.
Niestety, tak nie będzie. Nawet komuniści w ZSRR stawiali na inne rozwiązania, choć również dyskusyjne. Cywilizacyjna plaga cyklistów nie zauważa, że pędząc rowerem po chodniku jest się zagrożeniem dla pieszych, bardziej nawet niż samochody. Za kilka dni przejście gdańskim chodnikiem będzie ryzykiem graniczącym z brawurą. Jakie jest na to rozwiązanie? Najwyższy czas zająć ścieżki dla rowerzystów, zaparkować tam swoje samochody. Miasto wreszcie będzie odkorkowane i przez to bardziej „eko”.
Jacek Pauli
Czytaj też:
Odpowiedź Czytelnika na felieton
- 15/03/2011 18:02 - O porządnych kibicach
- 13/03/2011 15:04 - Sztuka wyboru
- 10/03/2011 22:27 - Jacek Pauli: Nowy klip dla Gdańska
- 08/03/2011 14:40 - Czy nie mamy za dużego?
- 05/03/2011 12:07 - Bogaty kraj
- 01/03/2011 16:06 - Kibole
- 25/02/2011 18:55 - Jeden procent konstytucyjnej filantropii
- 25/02/2011 18:53 - Pyrrus z Sopotu
- 22/02/2011 16:52 - Zbudujemy nowe… getto
- 18/02/2011 19:40 - Gwiazdy POleciały