Prawo do swobodnego przepływu osób wszyscy obywatele UE uzyskali 22 lat temu, wraz z wejściem w życie traktatu z Maastricht (1992). Obecnie każdy obywatel UE, może korzystać z tej wolności bez żadnych dodatkowych warunków czy formalności przez okres pierwszych 3 miesięcy.
Migracje międzynarodowe nabrały współcześnie specyficznego znaczenia, takiego jakiego nie miały nigdy wcześniej, w dużej mierze dzięki otwartości UE. UE dała nam możliwość podejmowania pracy za granicą. W UE mieszka blisko 506 mln osób. Szacuje się, że w 2012 r. aż 14 mln obywateli UE na stałe mieszkało w innym państwie członkowskim. Pod koniec 2011 roku za granicą mieszkało 2,02 mln Polaków. To prawie 3 razy tyle co mieszkańcy Trójmiasta. Niemcy, Wielka Brytania oraz Skandynawia (Norwegia, Szwecja, Dania) to kraje do których najczęściej wyjeżdżają polscy pracownicy. Obecnie Polacy mogą pracować w 27 krajach UE, do tego w Islandii i Norwegii. Od 31 maja 2014 r. również Szwajcaria ma otworzyć rynek pracy dla obywateli UE.
Szacuje się, że 1,5 mln polskich emigrantów już nigdy na stałe nie wróci do kraju. Co więcej, z badań wynika, że aż 64% młodych Polaków uważa, iż jedynie praca i życie za granicą stwarzają jakakolwiek szanse na przyszłość. Ci ludzie, jeśli do kraju przyjadą, to na wakacje a nie na stałe. Poza tym osoby, które są za granicą ponad rok, zakładają rodziny lub ściągają je z Polski, mimo wcześniej deklarowanej chęci powrotu w momencie wyjazdu.
Z migracjami zawsze zbiega się nasilenie różnych czynników działających w przeciwnych kierunkach. Z jednej strony zniechęcających z drugiej zachęcających do migracji w atrakcyjnych krajach docelowych. Do jednych z ważniejszych czynników zaliczyć możemy pogorszenie się sytuacji na rynku pracy czy luki w poziomie życia między grupą krajów najzamożniejszych a krajami uboższymi. Migracje zarobkowe budziły i nadal budzą kontrowersje polityczne prowadzące często do fobii i przekonania społeczeństwa, że przyczyną kłopotów z zatrudnieniem lub świadczeniami państwa opiekuńczego jest imigracja. Argumenty polityków oddziałują na świadomość społeczną, jednak jej badanie pod tym względem powinno być ostrożne. Mniejsze lub większe fobie i dystanse pozostają w ścisłym związku z marginalizacją migrantów – ważnym problemem badawczym. Przedmiotem wielu badań naukowych badających wpływ integracji krajów Europy Środkowej i Wschodniej, na rynki pracy dawnej piętnastki - głównie w Niemczech i Austrii - szczególnie przed piątym rozszerzeniem UE było oddziaływanie integracji na rynki pracy państw członkowskich. Wyniki tych analiz nie były jednak jednoznaczne. Niektórzy zachodni specjaliści zwracali uwagę na potencjalnie szkodliwy wpływ imigracji z krajów Europy Środkowej i Wschodniej na poziom bezrobocia i płac wśród pracowników o niskich kwalifikacjach na rynkach pracy UE-15. Kraje UE-15 obawiały się zalania swoich rynków przez pracowników „biedniejszych krajów”, które miały właśnie doczekać akcesji. Obawy te dotyczyły przede wszystkim kraju o największej liczbie ludności tj. Polski.
Emigracja zarobkowa ponad dwóch milionów Polaków skłania wiele osób do emocjonalnej krytyki rządu, który „do tego dopuścił”. Jednak jakie skutki miał wyjazd tylu pracowników za granicę? Bilans pozytywnych stron wydaje się przeważać nad negatywnymi skutkami. Trudno jednak udzielić jednoznacznej odpowiedzi, albowiem migracje to nie tylko skutki ekonomiczne, ale także, niezwykle ważne kwestie społeczne. Warto jednak pokusić się o podsumowanie.
Do korzyści dla Polski jako kraju emigracyjnego bez wątpienia należy zaliczyć między innymi:
- złagodzenie bezrobocia, a tym samym zmniejszenia obciążenia budżetu z tytułu zasiłków dla bezrobotnych
- łagodniejszy przebieg kryzysu, bo sporo ludzi odpłynęło z krajowego rynku pracy,
- poprawa standardu świadczenia niektórych usług
- podniesienie kompetencji pracowników (pracownicy, którzy wrócili po zdobyciu przez nich umiejętności za granicą – większe kwalifikacje, naukę języka, poznanie świata, przełamanie oporów przed mobilnością zawodową w przyszłości, wzrost zamożności).
Poza tym pracujący emigranci przesyłają do Polski miliardy zł. Napływ transferów do Polski uległ znacznej intensyfikacji po 2004 roku, czyli po akcesji do Unii Europejskiej. Jest to oczywiście rezultatem zwiększonej mobilności zagranicznej naszych rodaków. Szacuje się, że w kulminacyjnym momencie fali emigracyjnej w 2007 roku ok. 2,27 mln Polaków przebywało czasowo za granicą. Rok ten był rekordowy jeśli chodzi o oficjalne transfery netto, które wyniosły wówczas 25,5 mld. zł. Polska jest w grupie krajów UE najbardziej korzystających na transferach pieniężnych od imigrantów. Udział tych środków w polskim PKB wyniósł wówczas 2,5% - więcej niż maksymalna wielkość napływu środków strukturalnych z Unii Europejskiej (2% PKB) chociaż Polska należy do krajów najlepiej wykorzystujących przyznane środki z funduszy UE.
Napływy netto z wynagrodzeń pracowników i przekazów zarobków wyglądają imponująco jeśli porównamy transfery pieniężne od emigrantów z napływem netto z bezpośrednich inwestycji zagranicznych
Transfery pieniężne od emigrantów a bezpośrednie inwestycje zagraniczne (BIZ) w Polsce w latach 2000-2011 (w mln zł)
źródło: raport Centrum im. Adama Smitha Transfery pieniężne emigrantów a rozwój gospodarczy Polski na podstawie danych NBP
Środki z pracy zarobkowej rodaków za granicą kryją w sobie niezwykle duży potencjał dla rozwoju naszego kraju. Od 2008 roku Narodowy Bank Polski ujmuje w statystyce bilansu płatniczego wielkości przekazów zarobków migrantów oraz wynagrodzeń pracowników. Z drugiej strony zaś, dobra materialne i środki finansowe, przywiezione przez samych emigrantów podczas podróży powrotnych do kraju pochodzenia, pozostają "białą plamą" w statystyce, a często to właśnie te środki mają największe znaczenie dla emigranckiego gospodarstwa domowego, regionu, w którym mieszka, a nawet całej gospodarki kraju.
Według danych Banku Światowego rok później nadal byliśmy w pierwszej dziesiątce krajów o najwyższych transferach od emigrantów do państwa wysyłającego. Raport Centrum im. Adama Smitha podkreśla, iż nawet w perspektywie finansowej UE na lata 2007-2013 realna wielkość środków dostępnych dla naszego kraju to ok. 5,6 mld euro rocznie. Wiele uwagi poświęcane jest pozyskiwaniu środków unijnych, a korzyściom z transferów migrantów już nie.
Spadek wielkości transferów powodowany kryzysem gospodarczym nie był aż tak gwałtowny, jak w przypadku bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Podkreślił także, iż w 2010 r. doszło do sytuacji, w której łączny napływ netto wynagrodzeń pracowników i przekazów zarobków (18,1 mld zł) był wyższy od napływu bezpośrednich inwestycji zagranicznych (10,2 mld zł).
prof. zw. dr hab. Andrzej Stępniak
- 01/05/2014 14:54 - Okiem europosła: 10 lat minęło...
- 01/05/2014 14:52 - Prof. Pastusiak: Przekleństwo drugiej kadencji
- 25/04/2014 21:29 - Okiem europosła: Europa bez granic
- 18/04/2014 18:03 - Okiem europosła: Wyższa szkoła negocjacji
- 18/04/2014 17:59 - Budyń z sokiem malinowym: Mieszaj, Paweł, mieszaj, tylko nie dłub oczka temu misiu
- 10/04/2014 20:02 - Okiem europosła: Na froncie energetycznym
- 08/04/2014 08:29 - Prof. Stępniak: Ambitne cele, marne pieniądze - Dylemat Unii Europejskiej
- 03/04/2014 18:04 - Okiem europosła: Ukraiński inny świat
- 02/04/2014 18:57 - Longin Pastusiak: Upomniałem się o zniesienie wiz amerykańskich dla Polaków
- 27/03/2014 18:47 - Budyń z sokiem malinowym: From Russia with Love