Anglik, z którym Alicja miała wziąć fikcyjny ślub – w ostatniej chwili się wycofał. Tak było w filmie „Papierowe małżeństwo”. Historia gdynianki Jagody , pomimo jej upodobania do przygód, także zakończyła się odmową z jej strony.
Jagoda, 24 lata. Wśród znajomych i rodziny słynie ze swoich ekstrawaganckich zachowań. Określa siebie jako aktywistkę społeczną, ciągle zaangażowaną w różne projekty. Mówi, że w życiu nic nie jest w stanie jej zdziwić, tyle widziała łazikując po mieście przez cały wiek dojrzewania. Nie zaskoczyła jej także propozycja koleżanki, żeby spotkała się w kawiarni w Gdyni z obcokrajowcem. Znajoma od razu zaznaczyła, że chodzi mu o fikcyjny ślub. Wypytywał wśród znajomych, aż mu polecono nietuzinkową Jagodę.
Dla bezpieczeństwa poszła jednak z koleżanką. Szarmancki, ujmujący młody mężczyzna okazał się jedynie bratem samego kandydata na męża – sam zainteresowany przebywał jeszcze za granicą. „Brat zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie i wzbudził moje zaufanie na tyle, że nie czułam przesadnej potrzeby gwarancji i zabezpieczeń. Po prostu intuicja. Wyglądał jak typowy Arab - ciemna karnacja, elegancko-sportowy styl, szeroki uśmiech, wesołe spojrzenie i miły głos”.
- Skąd decyzja, w Twoim przypadku spontaniczna, o zgodzie na ślub?
- Chciałam sie zgodzić głównie z powodu pieniędzy, choć i tak niewielkich jak na moje potrzeby. Ale że nie pracuję, to każdy grosz sie liczy. Także dla adrenaliny, zrobienia czegoś na pograniczu prawa, pewnego ryzyka z tym związanego. I też by pomoc temu obcokrajowcowi, bo dla niego to sprawa życiowa. Czułam, że ja nie mam zbyt wiele do stracenia prócz reputacji , a rodzina i tak ma mnie za nawiedzoną.
- Zdradziłaś najbliższym nad czym się zastanawiasz?
- Powiedziałam to siostrze, z którą mam bardzo zażyle stosunki, oraz mamie, która oczywiście mi bardzo odradzała. W ostateczności przekonała mnie, że nie warto. Siostra zaś mnie wspierała i choć tez nie była zachwycona tym pomysłem, to rozumiała moje motywy i mnie nie osądzała.
- Stawka 6 tysięcy jaką Ci zaproponował, nie należy do najwyższych…
- Na początku nie miałam pojęcia, czy to dużo czy nie, bo nie wiedziałam, jakie stawki chodzą na tym "rynku". Potem zobaczyłam, że to trochę mało, bo widziałam w Internecie kwoty sięgające 20 tysięcy. Okazało sie, że to stawka za 2,3 lata małżeństwa koniecznych dla uzyskania obywatelstwa, a ja miałam wziąć ślub tylko na miesiąc, do momentu uzyskania pozwolenia na pobyt i na pracę. Potem miał być od razu rozwód i brat miał go zatrudnić u siebie w firmie. Na początku chciałam się targować, ale był tak stanowczy i pewny swojej stawki, że odpuściłam. Chciałam jednak, by zapłacili mi część przed ślubem, bo potrzebowałam pieniędzy od zaraz, ale na to nie chcieli sie zgodzić. Pierwsza suma miała być po ślubie, a druga po uzyskaniu pozwolenia i rozwodzie.
- Ufałaś mu, że da Ci rozwód?
- Jedyna gwarancja była tylko słowna, nic na papierze. Takie dokumenty i tak nie miałyby żadnej mocy prawnej, jako ze same umowy ślubu za kasę są niezgodne z prawem. Nic bym za ich pomocą nie wskórała, a wręcz mogłyby się obrócić przeciwko mnie.
- Jednak zawahałaś się?
- Ślub wiązałby się z udawaniem wspólnego mieszkania, w tym celu miało być wynajęte specjalne lokum, w którym miały być rzeczy w razie kontroli z urzędu. Miałam tam zachodzić raz na jakiś czas, by sąsiedzi mnie kojarzyli. No i pozostawał problem językowy - bo on znał tylko francuski, a ja tak średnio. Ktoś w urzędzie mógłby się do tego przyczepić. Początkowo nie zniechęciło to mnie, a wręcz zmotywowało do odświeżenia swojego francuskiego.
- Cała historia nie przebiegła w końcu gładko według jego zamierzeń…
- Parę razy się zgadzałam, a potem wycofywałam, wiec w sumie przez cały miesiąc biłam się z myślami. Spotykałam się z nim kilka razy towarzysko i nawet dałam mu już swoje dokumenty, z którymi miał jechać do Warszawy. Byliśmy razem po zaświadczenie do Urzędu Stanu Cywilnego. Na szczęście okazało się, że brakowało im jakiegoś dokumentu i w czasie gdy oni to załatwiali - ja się zdążyłam ostatecznie wycofać. Byłam nawet u wróżki z tarota w tej sprawie – ostrzegła mnie, że ten ślub może pokrzyżować moje plany i ambicje na przyszłość. Potem spotkałam się z nim, by mu ostatecznie odmówić, bo ciągle nie dawał za wygraną, tłumacząc, że nie mam do niego wystarczająco dużo zaufania i że się boję. Chciał mi nawet kupić bilet do Paryża, gdzie był ten jego brat, abym go poznała i się przekonała. Mało brakowało, a jeszcze tego samego dnia siedziałabym w samolocie do Francji!
Stawka warta siebie?
Nie wiadomo czy wierzyć pogłoskom, że wśród zawieranych małżeństw aż jedna czwarta może być nielegalna...Nie da się tego zweryfikować. Z jednej strony kusi łatwa gotówka, w ekstremalnych przypadkach, jak to miało miejsce u Jagody - chęć przeżycia czegoś niecodziennego. Z drugiej jednak, po ochłonięciu i przeliczeniu, że może gotówka wcale nie jest warta ryzyka – część osób rezygnuje z zawarcia papierowego małżeństwa.
Fora internetowe aż kipią od skrajnych opinii. Przytaczane są historie, gdy fikcyjny małżonek znikał nagle bez śladu, pozostawiając długi „wybrance”. I choć 6 tys. to niewiele w porównaniu z cenami np. brytyjskimi – 20 tysięcy, taka kwota widać ciągle robi wrażenie…
GG
- 01/03/2010 16:55 - Waloryzacja rent i emerytur
- 01/03/2010 16:49 - O ochronie ssaków w Bałtyku
- 01/03/2010 14:35 - Dzień Kobiet w Łaźni
- 01/03/2010 14:24 - Zalało tory, problemy z jazdą SKM
- 01/03/2010 08:57 - Kupcy wrócili na Plac Dominikański
- 26/02/2010 16:58 - Alfons Sikora nie żyje
- 26/02/2010 14:46 - Splendor Gedanensis 2009 przyznane
- 26/02/2010 11:56 - Miasto myśli o rowerzystach
- 26/02/2010 06:53 - PRCiP myśli już o lecie
- 25/02/2010 16:43 - Odwilż demaskuje dziurawe ulice