Pikiety, transparenty, obraźliwe hasła, palenie kukieł samorządowców oraz sabotaż prawny –takim arsenałem ekolodzy dbający o czystość Trójmiejskiego parku Krajobrazowego walczą ze spółką Eko Dolina prowadzącą składowisko odpadów we wsi Łężyce. Ekolodzy – albo grupa interesu działająca pod nośnym szyldem ekologii. Co bowiem ciekawe, zdecydowana większość mieszkańców Łężyc nie ma nic przeciwko składowisku, a zarząd firmy określa działania przeciwników jednym słowem: ekoterroryzm.
Żeby opisać tło konfliktu trzeba kilka zdań poświęcić historii wysypiska śmieci w Łężycach. Powstało ono w drugiej połowie lat 70. kiedy okoliczne miejscowości (m. in. Rumia, Gdynia, Wejherowo) właśnie tam zaczęły wysypywać swoje odpady komunalne. Wrzucano je po prostu do niezaizolowanego dołu, a kiedy ten się zapełnił i zamienił w kilkunastometrowa skarpę, postanowiono poszukać nowej lokalizacji. Nic z tego nie wyszło, bo żadna z okolicznych wsi nie chciała u siebie śmieci w takiej wersji Koniec końców, w 1998 roku podjęto decyzję o zamknięciu starego składowiska i powstaniu w sąsiedztwie kolejnej skarpy na terenie Zakładu Utylizacji Odpadów w Łężycach. Następnym ważnym etapem w tej opowieści jest przekształcenie ZUO w Spółkę z o.o. Eko Dolina. Ta powstała siedem lat temu firma w niczym nie przypomina starego wysypiska, ale jej krótkie dzieje są o wiele bardziej burzliwe niż kilka dziesięcioleci śmieciowej (prawie) samowolki.
Sielanka
Decyzja o rozbudowie ZUO nie od razu spodobała się mieszkańcom Łężyc. Wówczas byli to głównie dawni pracownicy dawnego PGR-u, w większości bezrobotni. W wyniku konsultacji społecznych, gmina Wejherowo wynegocjowała porozumienie pomiędzy zarządem firmy a mieszkańcami. Było ich wtedy 183 osoby dorosłe. Porozumienie podpisało 138 ludzi.
- Zobowiązaliśmy się do spełnienia szeregu warunków sprzyjających mieszkańcom – wyjaśnia Izabela Wołosiak, wiceprezes Eko Doliny. – Po pierwsze daliśmy gwarancję pierwszeństwa zatrudnienia mieszkańcom Łężyc. Ponadto wybudowaliśmy drogę obwodową, dzięki czemu ciężarówki z odpadami jadące na składowisko omijają wieś. Utwardziliśmy drogi wybudowaliśmy oświetlenie ulic, plac zabaw dla dzieci, boisko szkolne, kanalizację, studnie, przystanki autobusowe, dofinansowujemy linię autobusową, każdego roku 250 tysięcy złotych przekazujemy na lokalne stowarzyszenie mieszkańców. Przeznaczyliśmy też fundusze na dofinansowanie ich kształcenia. No i oczywiście modernizujemy zakład tak, by odpady były jak najmniej uciążliwe dla okolicznej ludności.
Wydawałoby się, że sielanki nic nie może zakłócić. Niestety, zawsze jest jakieś ale... Tym razem niezadowolony był Zbigniew Koriat (w przeszłości prezydent Gdyni), który w pierwszej połowie lat 90. kupił w przetargu za bezcen sporą część gruntów leżących nieopodal Łężyc. Biznesmen myślał o sprzedaży ziemi pod zabudowę i chciał na tym jak najwięcej zarobić. Tymczasem teren sąsiadujący ze składowiskiem okazał się nie tak cenny, jak życzyłby sobie jego właściciel.
W ogniu sporu
Jednym z nabywców nieruchomości w tej okolicy był też Jerzy Smyczyński, postac znana w gdyńskim porcie z którym był związany do 2002 r. a z którym rozstał się po ostrym konflikcie zakończonym niekorzystnym dla niego wyrokiem z września 2003 r. (rzecz dotyczyła przejmowania klientów).
Smyczyński podobnie jak Koriat był niezadowolony z uciążliwego jego zdaniem sąsiedztwa. Postanowił wziąć sprawy we własne ręce i od kilku lat jest prezesem Ekologicznego Stowarzyszenia Przyjaciół TPK „Ekopark”. Głównym celem działań stowarzyszenia jest zlikwidowanie składowiska odpadów i niedopuszczenie do dalszej rozbudowy Eko Doliny. Powód?
- Eko Dolina wyniszcza Park Krajobrazowy, a wszelkie działania podejmowane przez zarząd spółki to pozoranctwo – wyjaśnia w skrócie prezes „Ekoparku”.
Pozorów ma być wiele. Pozorne jest jego zdaniem jest funkcjonowanie na terenie składowiska instalacji do segregacji odpadów, pozorna jest budowa nowego segregatora, pozorne jest przeciwdziałanie uciążliwemu odorowi wydobywającemu się ze skarp.
- Dlatego chcemy wyprowadzić tę firmę z Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego – kontynuuje Jerzy Smyczyński i dodaje z przekonaniem: – Jeśli to się nie uda będzie jeszcze gorzej niż jest.
Jakie są dowody na „wyniszczanie Parku”, choćby wyniki badań? Tych brak, nie sposób ich tym bardziej znaleźć w materiałach propagandowych publicznie przedstawianych przez przedstawicieli Eko – Parku. A gdy brakuje argumentów, górę biorą emocje.
Zdaniem właścicieli kilkunastu domów powstających w bezpośrednim sąsiedztwie hałdy z odpadami, jest już tragicznie.
- Smród czuć w Rumi, zanieczyszczenia przedostają się do okolicznych źródeł, a kiedy wybudują sortownię i kompostownię i tak będzie śmierdzieć – uważa jeden z nowych mieszkańców Łężyc, pan Mirosław. Z okien jego domu widać górę odpadów, ale na pytanie o to, czy nie zdawał sobie sprawy z tego, gdzie się buduje, odpowiada krótko: - Tej hałdy wtedy w ogóle nie było widać.
- Niemożliwe! – odpiera wiceprezes Eko Doliny Izabela Wołosiak. – To składowisko powstaje od 2003. Kiedy kilka lat temu ci ludzie kupowali grunty, skarpa już wznosiła się nad podłożem. Być może ktoś sprzedający ziemię obiecał im, że Eko Dolina zostanie w ciągu najbliższych lat zlikwidowana. Niestety, nie sprawdzili czy to prawda.
W istocie kluczem do zrozumienia sporu jest dziś konflikt interesów. Wartość nieruchomości, na których powstawały kolejne domy budowane na ziemi kupowanej od Koriata, zależy - choć okolica jest niezwykle urokliwa - przede wszystkim od sąsiedztwa Eko – doliny. Z jednej strony właściciele nowo powstających musieli być i muszą być teraz w pełno świadomi sąsiedztwa – informują o tym choćby od lat znaki dojazdowe do Eko – doliny i sunące w to miejsce samochody z odpadami. Z drugiej poprzez presję wywieraną przez założone przez nich stowarzyszenie Eko – park dążą do wyrugowania obsługującego ok. 400 tys. mieszkańców Gdyni i okolicznych gmin składowiska.
Ten rozkład interesów jest klarowny, podobnie jak wskazanie komu może szczególnie zależeć na tym, by Eko – Dolina nie obniżała im wartości nieruchomości: tym, którzy są ich właścicielami: od Zbigniewa Koriata, przez tych, którzy kupili od niego działki, po część właścicieli okolicznych gruntów rolnych.
Argumenty
Prawda jest natomiast to, że Eko Dolina jest uznawana przez instytucje Unii Europejskiej za jeden z najnowocześniejszych tego typu zakładów na kontynencie. Do Łężyc przyjeżdżają na szkolenia przedstawiciele zagranicznych firm, bo to wzorcowe składowisko.
- Nasi przeciwnicy twierdzą, że nie sortujemy śmieci, nielegalnie składujemy gruz, zanieczyszczamy atmosferę, działamy w spisku skierowanym przeciwko ekologom i mieszkańcom, manipulujemy ludźmi, wpływamy na wynik kontroli i monitoringu, nielegalnie funkcjonujemy na terenie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego i tak dalej i tak dalej – wylicza wiceprezes Wołosiak. I natychmiast ripostuje: - Odpady segregujemy, dzięki temu zarabiamy na posegregowanych surowcach wtórnych. Budujemy pierwszą w kraju biokompostownię, która pozwoli utylizować jeszcze więcej odpadów organicznych, a w efekcie na składowisko trafiać będą jednolite, bezzapachowe resztki. Gruz rozdrabniamy i przekładamy nim kolejne warstwy skarpy, bo tego wymagają przepisy. Ustawiliśmy na skarpie specjalne urządzenia niwelujące odór, prowadzimy wiercenia odgazowujące starą i działającą skarpę. Odzyskany metan zużywamy w naszej bioelektrowni. Samochody wjeżdżające na teren firmy są dokładnie ważone, sprawdzane pod kątem radioaktywności, a wyjeżdżające przechodzą przez tak zwaną myjkę usuwającą nieczystości. Firmę pobierającą próbki do monitoringu wybieramy na drodze przetargu, a ta z kolei przekazuje te próbki do koncesjonowanych, niezależnych od nas laboratoriów. Wyniki tych badań są ogólnie dostępne – informujemy o tym od dawna na naszej stronie internetowej. Tylko trzeba chcieć się z nimi zapoznać, a nie posługiwać się demagogią i pustosłowiem.
Co do samej lokalizacji Eko Doliny sprawa ma się tak, że teren firmy to 102 hektary gruntu, z czego obecnie działająca skarpa zajmuje 8 hektarów. Planowana na przyszły rok nowa skarpa zabierze kolejnych 8 i wystarczy na około 15 lat działania składowiska. Firma położona jest w obrębie tak zwanej otuliny Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego (o powierzchni niemal 400 ha), nie zaś w samym jego obszarze. Ale nawet restrykcyjne przepisy Unii Europejskiej nie zabraniają tego rodzaju działalności na obszarze parku krajobrazowego czy też jego otuliny. Przeciwnie: nowe inwestycje poprawiające standard zagospodarowania śmieciami są chętnie wspierane przez unijne fundusze, jako proekologiczne.
Pseudoekolodzy?
Ludzie z Eko - parku jednak wiedzą swoje i w czasach, gdy społeczną działalność szalenie trudno podjąć i gdy spontaniczność działań ekologicznych jest nadal rzadkością - są zorganizowani niczym profesjonalnie przygotowana grupa interesu. Na niedawnej demonstracji przeciwko Eko Dolinie pojawili się przebrani w jednakowe białe kombinezony przeznaczone do noszenia w terenie skażonym. Mają gotowe transparenty, stać ich na wyprodukowanie koszulek ze specjalnym nadrukiem. W ich działaniach nie ma przypadkowości. Ślą protesty przeciwko każdej decyzji związanej ze składowiskiem, są przeciwni każdej nowej inwestycji (protesty są w kolejnych instancjach odrzucane), utrudniają i opóźniają podejmowanie kolejnych działań zmierzających do poprawienia funkcjonalności Eko Doliny. Posunęli się nawet do tego, że przed domem jednego z „niewygodnych” samorządowców spalili jego kukłę. Wszystkie te środki są dość kosztowne, ale fundusze na to jakoś znajdują. Tego, czego im brak, to szersze społeczne zaplecze, choć ostatnio są aktywnie wspierani przez Młodzież Wszechpolską.
- Ci ludzie nie mają racji – mówią twardo mieszkańcy starszej części Łężyc. – Oni sprowadzili się tu niedawno, albo dopiero się tu budują. Jeśli coś im nie pasuje, powinni to wiedzieć zanim kupili tu grunty – twierdzi Helena Zając, której posesja stoi kilka kilometrów od Eko – Doliny.
- Nie twierdzę, że wszystko w Eko Dolinie jest idealne, bo to nie jest perfumeria tylko miejsce na które trafiają śmieci tysięcy ludzi – mówi Elżbieta Kreft, mieszkanka nieodległej od składowiska dzielnicy Rumi, dobrze zorientowana w lokalnej rzeczywistości. - Prawda jest jednak taka, że na stworzenie podobnego składowiska potrzebnych byłoby kilka lat. W tym czasie trwałyby konsultacje społeczne, plany, przetargi, gromadzenie funduszy, a codziennie każdy z nas produkuje odpady. W Łężycach będą one najlepiej w naszym województwie zdeponowane, a ci którzy organizują protesty nie mają na razie nic konstruktywnego do powiedzenia i pewnie by chcieli wysłać swoje śmieci na Madagaskar, bo wszędzie można je podrzucić, byle nie w najbliższym sąsiedztwie. To cyniczny przykład czystej demagogii na który nadal wielu się daje złapać.
- Poza tym Łężyce zmieniły się na lepsze – ciągnie pani Elżbieta. I to jest paradoks tej sytuacji, bo im bardziej Eko – dolina finansuje ciągle nowe inwestycje (teraz mają by c ponoć ścieżki rowerowe) tym cenniejsze są okoliczne posesje. Szkoda wiec, że grupa pseudoekologów manipuluje częścią tej społeczności. Przecież to najlepszy sposób na zniechęcenie okolicznych mieszkańców do idei ekologii.
- Trzeba rozmawiać, ale dialog nie polega na obrzucaniu błotem i kolportowaniu nieprawdziwych informacji – mówi Izabela Wołosiak. - Dlatego wyszliśmy z ideą EkoSymbiozy. Chcemy osiągać wspólnie cele we współpracy z wiarygodnymi stowarzyszeniami ekologicznymi. Kolejny raz wyciągamy rękę i stawiamy sobie za główny cel symbiotyczne współistnienie, współpracę z mieszkańcami. To także koncepcja inicjowania we współpracy z różnymi stowarzyszeniami wspólnych akcji edukacyjnych na rzecz segregacji odpadów, kierowanych zarówno do dzieci, jak i dorosłych. Wychodzimy z oczywistego założenia, że taki dialog przyniesie pożytek dla 400 tys. obsługiwanych przez nas mieszkańców.
Dariusz Olejniczak
- Nie zajmujemy się rozstrzyganiem sporu pomiędzy Ekoparkiem, a Eko Doliną - mówi Ewa Podlesinska z Polskiego Klubu Ekologicznego, uznanego polskiego ośrodka badawczego zajmującego się m. in. kwestiami gospodarki odpadami i recyklingiem. - Mogę jedynie powiedzieć, że Eko Dolina jest jednym z najnowocześniejszych składowisk w kraju. Zakład rozwija się w dużej mierze dzięki unijnym dotacjom i działa ściśle według rygorystycznych norm obowiązujących w Unii Europejskiej. To składowisko istnieje i będzie nadal działać, bo jest istotnym elementem regionalnej gospodarki odpadami.
- 16/01/2010 13:49 - Są miejsca w noclegowniach dla osób bezdomnych
- 16/01/2010 13:18 - Prawie 10000 nowych gdańszczan
- 15/01/2010 21:43 - Shopping Adamowicza w Dusseldorfie?
- 15/01/2010 21:24 - Zlikwidowano nielegalną rozlewnię alkoholu
- 15/01/2010 10:51 - Nowe oblicze tunelu przy dworcu kolejowym
- 14/01/2010 17:21 - Niebezpieczne eldorado
- 14/01/2010 17:08 - Gdańsk potrzebuje kadrowej zmiany
- 13/01/2010 15:49 - Odwołanie majora Kowalskiego: Lista sygnatariuszy rośnie
- 13/01/2010 09:04 - Zdrowy jogging tysiącletniego miasta
- 12/01/2010 18:06 - Zima trzyma