Koniec sielanki. Nie ma już drogich i cudownych gdańszczan. Administracja Dulkiewicz (PO) sięga do portfeli zmotoryzowanych obywateli. Myto parkingowe radykalnie w górę, rosną stawki i komercjalizowana przez gminę przestrzeń. Z jednym wyjątkiem - parkingiem prezydentów i radnych. Z powodu parkowania aut Dulkiewicz, Grzelaka, Borawskiego, Kowalczuka, Blacharskiej i Janczarek w raju podatkowym - budżet Gdańska traci co miesiąc 3 tysiące złotych, rocznie to prezent wart 36 tysięcy złotych. Radni Prawa i Sprawiedliwości są zbulwersowani pomysłami koalicji.
- Tak naprawdę ten wirus płatnych stref rozlewa się po Gdańsku coraz dalej, ponieważ każda nowa strefa powoduje wypychanie pojazdów poza aktualną strefę - powiedział Kazimierz Koralewski, wiceprzewodniczący klubu radnych PiS, podczas ubiegłotygodniowego spotkania z przedstawicielami mediów. - Druga rzecz to wzrost opłat za parkowanie. Zdajemy sobie sprawę, że Strefa Płatnego Parkowania ma wyeliminować ruch samochodowy mieszkańców Gdańska, a tymczasem komunikacja miejska w Gdańsku jest niewydolna i niekonkurencyjna w stosunku do transportu samochodowego. Miasto chce zniechęcić mieszkańców do używania samochodów w obszarze płatnych stref, w centrum miasta, we Wrzeszczu, nawet na Dolnym Mieście, nawet na Biskupiej Górce. Będzie to haracz dla mieszkańców za to, że korzystają z samochodów.
Platforma Obywatelska i Wspólny Gdańsk, czyli jedna formacja władzy w dwóch przebraniach, ma zamiar wydrenować kieszenie gdańskich kierowców. Komercjalizacja kolejnych dzielnic i terror straży miejskiej to jedyna terapia, którą administracja Aleksandry Dulkiewicz ma po zakończeniu kampanii wyborczej dla swoich cudownych, drogich obywateli. Mogą już legalnie dzielić się swoim bogactwem płacąc nowe stawki od 9 rano do 20 - zupełnie jak w Sopocie, z którego prezydentem prezydent Gdańska ciepło się koleguje. Za parawan do tych represji służą niereprezentatywne sugestie rad dzielnicowych, w których życie podwórkowo-uliczne dewastują, jak w Oliwie czy teraz na Dolnym Mieście, ekspansywne działania komercyjnych firm budowlanych zakłócające standard życia dotychczasowych mieszkańców. Proces gentryfikacji forsowany w Gdańsku już przez administrację poprzednika Dulkiewicz powoduje zmiany nie tylko urbanistycznego, ale także ekonomicznego i społecznego charakteru dzielnic. Wywłaszcza mieszkańców z poczucia komfortu, ich role jako wspólnoty obywateli przejmuje rynek. Zyski z inwestycji są prywatyzowane, a koszty stają się ciężarem powszechnym. Stąd podwyżka cen dla mieszkańców za drugi samochód o 100 proc., stąd strefy parkowania generujące konflikt "swój-obcy" na nowych obszary. To antagonizowanie obywateli to rezultat utraty władzy przez administrację Gdańska nad jego przestrzenią. To radna Emilia Lodzińska zauważyła, że radna Aleksandra Dulkiewicz tak prowadziła obrady komisji planowania przestrzennego, że radni służyli tylko do mechanicznego zatwierdzania biznesowych ustaleń. Patologią tą opisaną w protokóle z obrad komisji nikt z CBA się nie zainteresował.
Wydzieloną enklawą komfortu pozostaje ok. 300 miejsc parkingowych urzędu i rady miasta. To przywilej urzędniczy, który kłóci się z zasadą równości obywateli wobec prawa. Abonament w tej okolicy dla posiadacza sklepu, kiosku czy zegarmistrza kosztuje 500 złotych. To oznacza, że gdańscy liberałowie fundują sobie i swoim uprzywilejowanym współpracownikom prezent wart rocznie ok. 2 miliony złotych.
To jedyne parkingi na których wiceprezydent Grzelak, b. asystent zamordowanego prezydenta, zatrudniony ongiś na jego prośbę w referacie prasowym, nie dostrzega potrzeby jakiekolwiek wymuszonej rotacji.
Władza w Gdańsku potrafi się urządzić - i potrafi dla siebie urządzić parkingi. Resztę terroryzuje nalotami straży miejskiej. Kampania, w której Aleksandra Dulkiewicz obnosiła swoją żałobę po zmarłym prezydencie wszelkie komunalne represje ukrywała pod letnim frazesem.
W strefie ograniczonego postoju na Głównym Mieście od poniedziałku do czwartku (18-21 marca) strażnicy przeprowadzili wzmożone kontrole. Patrole interweniowały 338 razy. Na kierowców, którzy złamali przepisy ruchu drogowego, funkcjonariusze nałożyli 257 mandatów (na łączną kwotę 21 350 złotych). Udzielili też 32 pouczeń i sporządzili 4 wnioski o ukaranie do sądu. W 45 przypadkach mundurowi wystawili zawiadomienia o popełnieniu wykroczenia (są to wezwania do siedziby straży miejskiej, które będą skutkowały mandatami, pouczeniami lub wnioskami do sądu). 134 razy strażnicy zakładali na koła aut blokady. Działania na Głównym Mieście odbyły się także w drugiej połowie lutego. Wówczas, w ciągu sześciu dni strażnicy wystawili 397 mandatów, interweniowali 607 razy. Kolejna akcja, przeprowadzona na Lawendowym Wzgórzu, zakończyła się 158 interwencjami, a 94 sprawców wykroczeń funkcjonariusze ukarali mandatami.
strazmiejska.gda.pl
(gg,set)
- 02/04/2019 20:04 - Niebieskie Igrzyska po raz pierwszy
- 02/04/2019 09:59 - Jak nie zastąpić Pastusiaka - SLD daleko od frontu
- 30/03/2019 16:31 - ZDolni Oruniacy po raz kolejny zaprezentowali swoje talenty
- 30/03/2019 15:16 - Konwencja PiS i Piątka plus w Gdańsku. Ten plus to anty-ACTA
- 27/03/2019 19:35 - Kacper Płażyński: Podatek od parkowania nie jest receptą na budżet Miasta
- 26/03/2019 16:04 - Gdańskie Targi Książki po raz drugi
- 26/03/2019 15:37 - Wernisaż III Zbiorowej Wystawy Zdolnych Oruniaków
- 25/03/2019 17:09 - Mecenas Płażyński pozwał Jeronimo Martins Polska w imieniu zwolnionej pracownicy
- 24/03/2019 21:30 - PiS odsłania karty w wyborach do europarlamentu
- 22/03/2019 14:39 - Dama z bursztynem za 18 450 zł