Kopiowanie notatek służbowych przez funkcjonariuszy Straży Miejskiej i dołączanie ich do wniosku o ukaranie - postawiono zarzuty, choć przepisy nie były doprecyzowane, a w sądzie przez 10 lat nikt nie zauważył nieprawidłowości. Konsekwencja? Strażniczka miejska, która jako pierwsza usłyszała 140 zarzutów za poświadczenie nieprawdy, popełniła samobójstwo w jednym z sopockich barów. - Zgadzać się wszystko zgadzało, tylko nie zwrócono uwagi na to, że protokół przesłuchania świadka jest skanem notatki urzędowej - przedstawiła stanowisko Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Śródmieście.
W środę o godzinie 17:45 dyżurny otrzymał zgłoszenie o znalezieniu zwłok w toalecie sopockiego baru KFC przy ulicy Bohaterów Monte Cassino. Denatką okazała się strażniczka miejska, zawieszona w pełnieniu funkcji przez ciążące na niej zarzuty o poświadczenie nieprawdy, a mianowicie kopiowanie notatek służbowych, co ponoć było niezgodne z prawe.
- Kodeks postępowania w sprawach o wykroczenia, mówi że dokumentem obligatoryjnym przy kierowaniu wniosku o ukaranie jest notatka strażnika i to jest dokument stanowiący integralną, obligatoryjną część. Protokół może, ale nie musi powstawać. Tutaj jakby postępowanie i wątpliwości prokuratury dotyczą jedynie kwestii tworzenia dodatkowej części dokumentacji, a więc protokołu, bo sporządzanie protokołu nie powinno się odbywać w oparciu o notatkę funkcjonariusza - poinformował Miłosz Jurgielewicz, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Gdańsku. - Kwestia postępowania nie dotyczy treści spraw, nikt nie zmieniał protokołu, nie mataczył. Tu chodzi o formalny sposób tworzenia dokumentacji. Jeżeli powstaje taki jak protokół to powinien być sporządzony w oparciu o ustną rozmowę, a nie o notatkę - dodał.
Prokuratura bada sprawy zaistniałe najpóźniej 5 lat wstecz, gdyż po tym terminie ulegają przedawnieniu. W związku z tym zarzuty były związane z nieprawidłowościami jakie zaszły od 2009 roku.
- Na to wychodzi, że w sądzie nikt nie zauważył nieprawidłowości. Zgadzać się wszystko zgadzało, tylko nie zwrócono uwagi na to, że protokół przesłuchania świadka jest skanem notatki urzędowej. W wyniku działań operacyjnych policji ustalono, że coś jej nie tak. Policja dokonywała oględzin tych akt i znaliśmy, że trzeba to sprawdzić bardziej . Doprowadziło nas to do takich wniosków, że notatki są skanowane, że czynność faktycznie się nie odbyła, co znajduje odzwierciedlenie w protokole, który jest identyczny z notatką, nawet w samym układzie graficznym - poinformowała Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Śródmieście.
Dokumentacja była oceniana jako wystarczająca, a zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa- protokół nie jest dokumentem obligatoryjnym i nie musi zostać dołączony do akt.
- Fałszowała dokumentację za cichym przyzwoleniem władz straży. To przykre, że cała wina spadła na nią, chociaż od lat wszyscy widzieli co się u nas dzieje – powiedział portalowi Trojmiasto.pl jeden ze strażników miejskich z Gdańska.
Strażniczka miejska została zawieszona w pełnieniu obowiązków, po tym jak w połowie marca usłyszała zarzuty. Dodatkowo groziło jej do 5 lat pozbawienia wolności za prowadzony proceder, niesprecyzowany przepisami, ale jednocześnie uznany za niezgodny z prawem.
- Zawsze, kiedy pojawia się dochodzenie w sprawie funkcjonariusza, taka osoba jest zawieszana. Bez wnikania w to, czego dotyczy postępowanie i jaka jest merytoryka - zapewnił rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Gdańsku.
Dwie organizacje związkowe działające na terenie Straży Miejskiej, „Solidarność” i OPZZ, przygotowały specjalne oświadczenie, które z dniem dzisiejszym powinno trafić w ręce prezydenta Pawła Adamowicza.
- Zwróciliśmy uwagę na to, że doszło do tragedii na skutek działań kierownictwa Straży, jak i chyba prezydenta, ponieważ do końca nie jesteśmy pewni kto wyznacza plan działań dla Straży Miejskiej. Czy jest to zarządzenie prezydenta, którego nie można znaleźć, czy wymysł komendantów. Już wcześniej zwracaliśmy uwagę na to, że nie jesteśmy przedsiębiorstwem, które ma promować i wypracowywać odpowiednie wyniki, tylko służyć porządkowi i bezpieczeństwu publicznemu. Nie zostało to przez nikogo poważnie potraktowane i doszło do sytuacji takiej, że jeden z pracowników nie wytrzymał presji pogoni za wynikami w pracy i niestety nastąpiła śmierć jednej z naszych koleżanek - powiedział Robert Rokosz. - Wiem, że takie oświadczenie ma wyjść również od pracowników niezrzeszonych związków zawodowych, prawdopodobnie ma to zostać złożone jutro, ale to na razie jest na zasadzie „chyba” - dodał.
Żaneta Stasiowska
Inne artykuły związane z:
- 21/03/2014 16:59 - Bursztynowa monstrancja atrakcją gdańskich targów
- 21/03/2014 14:46 - Gdańsk najmniej zakorkowanym miastem Polski
- 20/03/2014 20:52 - Pierzeja zachodnia warunkuje zagospodarowanie Targu Węglowego
- 20/03/2014 19:48 - Kulisy prywatyzacji GPEC - 10 lat neokomunalizacji
- 20/03/2014 13:46 - Ciemne chmury nad szkołą w Kokoszkach
- 20/03/2014 11:41 - Trwa budowa trzeciego peronu w Gdańsku Wrzeszczu - galeria
- 19/03/2014 20:21 - Polska stolica bursztynu gości 450 wystawców z 17 krajów
- 19/03/2014 17:23 - Jak długo potrwa efekt Euro?
- 19/03/2014 17:12 - Fotyga i Szczypińska na czele listy PiS do europarlamentu
- 19/03/2014 11:56 - Ile zarabiają prezesi szpitali? Po naszje publikacji korekta oświadczeń majątkowych