Teren położony przy skrzyżowaniu ulicy Kościuszki i Legionów we Wrzeszczu, od czasów Wolnego Miasta Gdańska będący własnością polskiego klubu sportowego Gedania, dziś przechodzi ciężkie chwile. Czy tak ciężkie jak kiedyś, kiedy walczył o zachowanie swojej tożsamości, to się okaże niebawem. Przepychanka między uwłaszczonymi działaczami klubu, deweloperskimi firmami Robyg i Euro Styl oraz władzami miasta budzi głębokie zaniepokojenie mieszkańców dzielnicy. Chodzi o wielkie pieniądze, ale co ważniejsze o sprawę historycznej pamięci. Sprawie tej przygląda się mec. Kacper Płażyński, który niedawno opublikował tekst zatytułowany „Gedania – kto tu maczał palce?”.
Z mec. Kacprem Płażyńskim rozmawia Stanisław Seyfried
- W ostatnim programie "Wywiadówka", emitowanym na antenie TVP Gdańsk, poruszana była kwestia tej bulwersującej transakcji. Posłanka PO Małgorzata Chmiel zarzuciła Panu, delikatnie mówiąc wiele nieścisłości w tekście.
Kacper Płażyński: Od pół roku przyglądam się z zaniepokojeniem sprawie Gedanii. Do dzisiaj jest w tej sprawie więcej znaków zapytania niż odpowiedzi. W moim artykule przedstawiam zebrany dotychczas materiał i na jego podstawie przedstawiam czytelnikom swoje wnioski. Kieruje w nim również trudne pytania do Prezydenta Adamowicza między innymi o jego kontakty z deweloperami Euro Stylem i Robygiem, jednak tak jak kilka miesięcy temu tak również i teraz unika na nie odpowiedzi. Co do przywołanych przez Pana słów, to Pani Poseł zarzuciła mi wprost, że cytuję „napisałem wiele nieprawdy”. Zakładam, że Pani Poseł wypowiedziała te słowa pod wpływem chwili, starając się bronić beznadziejnej sprawy w którą uwikłany jest przede wszystkim Prezes Stankiewicz i Prezydent Adamowicz. Trudno jest mi jednak udawać, że te słowa nie padły.
- Ale te słowa były wyrażone publicznie.
Kacper Płażyński: I to stanowi dla mnie poważny kłopot. Artykuł jest wynikiem mojej wielomiesięcznej pracy. Oparty jest o wypowiedzi władz Gdańska i dokumenty do których udało mi się dotrzeć i w których posiadaniu się znajduję. Artykuł jest rzetelny i uczciwy. W dodatku lada dzień czeka mnie ślubowanie adwokackie. Zawody dziennikarza i adwokata to zawody zaufania publicznego. Pani Poseł wypowiadając swój ogólny, niczym niepoparty zarzut, uderzyła w moje dobre imię i mogła zasiać wśród słuchaczy wątpliwość co do mojej uczciwości. Dlatego wystosowałem do Pani Poseł pismo, w którym zażądałem przeprosin za wypowiedziane przez nią słowa. Obawiam się, że jeżeli w tej sprawie odpuszczę, to w przyszłości do takich sytuacji będzie dochodziło częściej.
- Mimo wszystko redakcja interesować się będzie dalszymi losami pańskiego pisma. Sama sprawa i pańskie zaangażowanie wywołuje spore reakcje po obu stronach sceny politycznej Wybrzeża.
Kacper Płażyński: Politycy Platformy w tej sprawie zajęli kuriozalną linię obrony, w której starają się wykazać jakieś powiązania pomiędzy politykami PiS a Prezesem Gedanii Panem Stankiewiczem. Jednocześnie zapominają, że od ponad 20 lat to Platforma rządzi w Gdańsku. To Prezydent Adamowicz oddał grunt przy Kościuszki Stowarzyszeniu Gedania, którego szefem był Stankiewicz. Ponadto zgodnie z prawem jedynie Prezydent Adamowicz może zmienić z Robygiem umowę użytkowania wieczystego tego terenu w ten sposób, że będzie możliwa na nim zabudowa mieszkaniowa, jak również tylko Prezydent Adamowicz może złożyć do Rady Miasta wniosek o zmianę planu zagospodarowania przestrzennego dla tej nieruchomości, w taki sposób by umożliwiał on budowę osiedla mieszkaniowego. Natomiast po złożeniu tego wniosku, zmianę w planie uchwalić musi Rada Miasta, w której większość ma Platforma. Innymi słowy cała odpowiedzialność za obecny stan rzeczy spoczywa na Prezydencie Adamowiczu, a to co się dalej wydarzy zależy jedynie od niego i od większości w Radzie Miasta.
- Czy nie zauważył pan, że od pewnego czasu obserwujemy w Gdańsku proceder kupowania gruntów przeznaczonych do zagospodarowania na cele przemysłowo – usługowe i szybkiego przeklasyfikowywania go na grunty przeznaczone na cele usługowo - mieszkaniowe.
Kacper Płażyński: Istotnie taki proceder ma miejsce. Najpierw deweloperzy tworzą inwestycje, które mają mieć charakter usługowy albo przemysłowy, następnie po cichu zmienia się ich przeznaczenie na mieszkaniowe. Drugą patologią jest powstawanie inwestycji wyższych niż deweloper pierwotnie deklarował, albo o odmiennym kształcie niż zakładały to wizualizacje prezentowane w celach marketingowych przed inwestycją. Przykładem tego jest np. Hotel Puro, którego wizualizacja była w toku inwestycji zmieniana ok. 5 razy albo teatr szekspirowski, który w pierwotnej wizualizacji przedstawiany był jako zbudowany z czerwonej cegły. Te patologie wynikają z uchwalania przez Radę Miasta nieprecyzyjnych planów zagospodarowania, co skrzętnie wykorzystują deweloperzy.
- Powracając do sprawy Gedanii, to z daleka czuć miliony mogące przepłynąć dzięki matactwu.
Kacper Płażyński: Niestety tak to wygląda. W sprawę zaangażowałem się w ten sposób, że wystosowałem do Rady Dzielnicy Wrzeszcz Dolny apel o to, by w jej ramach przeprowadzić przy otwartej kurtynie cykl spotkań z udziałem mieszkańców, przedstawicieli Gedanii S.A., Urzędu Miasta w Gdańsku oraz ekspertów. Zależało mi na tym, aby o sprawie zaczęto rozmawiać publicznie, a nie w kulisach gabinetów, poza jakąkolwiek kontrolą społeczną. Uzyskałem odpowiedź, że takie rozmowy już się toczą. Z moich obserwacji wynika jednak, że rozmowy w dalszym ciągu toczyły się za zamkniętymi drzwiami.
- Ta bulwersująca sprawa ma swój głębszy podtekst. To miejsce było świadkiem walki Polaków o swoje miejsce w Gdańsku. Prezesi klubu w pierwszych dniach wojny zostali rozstrzelani, a wielu zawodników trafiło do obozów koncentracyjnych. Gedania zawsze podtrzymywała kult polskości, a po wojnie była chroniona z wielkim poszanowaniem i nadal powinna mieć taką ochronę. Sprzedawanie tego historycznego boiska w mieście tak dotkniętym wojną i represjami na polskiej społeczności budzi wielki sprzeciw. Ta historia nie może być zapomniana.
Kacper Płażyński: To co Pan powiedział to oczywiście prawda. Dlatego musimy szukać rozwiązania, które to miejsce uratuje przed deweloperem. I takie rozwiązanie istnieje. Obecnie umowa użytkowania wieczystego przewiduje na terenie Gedanii jedynie dwie możliwości wykorzystania jej terenów – na cele wychowawcze lub sportowe. Jeżeli Prezydent Adamowicz nie zmieni tej umowy, a Robyg nie będzie tych celów realizował, to Miasto będzie mogło rozwiązać umowę użytkowania wieczystego i teren ten wróci do miasta. Wtedy to tylko my, Gdańszczanie, będziemy decydować co ma powstać na tym terenie. Jednak widzę w tej sprawie duży opór ze strony wypowiadających się polityków Platformy. Wyjątkiem jest radny Andrzej Kowalczys, który publicznie zapowiedział, że zagłosuje przeciwko ewentualnej zmianie planu zagospodarowania dla tego terenu. Jednak jestem sceptyczny co do tego, czy pozostali Radni i Prezydent Adamowicz pójdą jego śladem. Lobby deweloperskie jest w Gdańsku bardzo silne. Dlatego musimy ze szczególną uwagą patrzeć w tej sprawie politykom na ręce.
- 12/05/2017 19:11 - Gazeta Sopocka: Karnowski live przed kamerą
- 12/05/2017 16:27 - Kwiatkowska-Falkowska: Jesteśmy kuźnią kadry medycznej dla krajów zachodnich
- 11/05/2017 20:30 - Kryształowy jubileusz wystawy ogrodniczej w Rënku
- 11/05/2017 18:40 - Muzyczna podróż do świata młodych wikingów
- 11/05/2017 17:02 - Kokoszki za 9 milionów zł rocznie. Przymus szkolny - zysk dowolny
- 09/05/2017 20:44 - Gedania – kto tu maczał palce?
- 09/05/2017 17:45 - Obchody Dnia Zwycięstwa w Gdańsku
- 09/05/2017 17:37 - 80 wędkarzy rywalizowało o spławikowe mistrzostwo Okręgu PZW w Gdańsku
- 09/05/2017 11:32 - Zaczytane Biblioteki - Wielka Zbiórka Książek 2017 ruszyła – włącz się i Ty!
- 09/05/2017 11:22 - Debata "Czy kampus Uniwersytetu Gdańskiego jest przestrzenią publiczną?"