Według założeń władz miasta deficyt budżetowy pod koniec przyszłego roku wyniesie w Gdańsku ponad 161 mln zł. Według prezydenta Adamowicza problemy w przyszłorocznym budżecie mogą wynikać m.in. z rosnących wydatków na edukację i wychowanie oraz ze względu na program 500+, ponieważ w październiku 2017 roku, wedle słów Pawła Adamowicza, skończą się w Gdańsku pieniądze na rządowy program. O opinię w sprawie planowanego budżetu poprosiliśmy przewodniczącego klubu Prawa i Sprawiedliwości Kazimierza Koralewskiego.
Kazimierz Koralewski mówi, że deficyt budżetowy nie jest poświęcony programowi 500+, ponieważ rząd przekaże gminom odpowiednie fundusze, jeśli tylko te zgłoszą uzasadnione zapotrzebowania.
- Na pewno ten deficyt, czyli kwota, którą miasto chce pożyczyć, nie jest poświęcony na program 500+, ponieważ rząd zagwarantował, że każda kwota, którą gmina zamówi, zostanie do gminy przekazana zgodnie z zapotrzebowaniem, więc jeżeli gmina zapotrzebowała za małą kwotę, to teraz musi domawiać. Widocznie z prognozy, która wynikła z miasta Gdańska, rząd zaplanował być może mniejszą kwotę, ale to całe planowanie bierze się z planowania, najpierw, gmin, także to jest to robienie wody z mózgu mieszkańcom, jeżeli używa się argumentu, że zabraknie pieniędzy na program 500+, bo ich nie ma. One się pojawią, tylko gmina musi odpowiednie zapotrzebowania wysyłać i to muszą być uzasadnione zapotrzebowania, wynikające z konkretnych dokumentów - powiedział Kazimierz Koralewski.
Przewodniczący klubu Prawa i Sprawiedliwości w Radzie Miasta Gdańska zwrócił także uwagę na pokaźny dług miasta oraz na koszty jego obsługi.
- Trzeba pamiętać, że miasto Gdańsk ma już dosyć poważny dług, który musi obsługiwać. Taka roczna obsługa tego długu to już jest wydatek rzędu na pewno 20-kilku, może 25 milionów złotych i na przyszły rok trzeba to zaplanować. Są dosyć małe inwestycje zaplanowane, jak naprawa nawierzchni, bardzo małe inwestycje na remonty dróg i są to nieduże inwestycje w porównaniu z budżetem miasta Gdańska, jeśli planuje się wydać na pływalnie kilka milionów. Nie widać tam wielkich planów na ochronę przeciwpowodziową, na retencję wody w Gdańsku, bo są to kwoty bardzo nieduże. W związku z tym zaplanowany deficyt prawdopodobnie zmaleje ze względu na to, że w mieście nie widać perspektywy na przygotowane inwestycje. Jeżeli miasto takie inwestycje przygotuje, to być może pojawia się taka potrzeba, natomiast wydaje mi się, że ten deficyt to taki papierowy zapis - powiedział Kazimierz Koralewski.
Jeśli chodzi o wydatki na edukację Kazimierz Koralewski zauważył, że wszystkie gminy dopłacają do oświaty, ale liczy się efektywność przeznaczonych na ten cel pieniędzy.
- Jeśli chodzi o wydatki na edukację to proszę zwrócić uwagę, że to wszystkie gminy do tej subwencji, która przychodzi na rzecz ucznia, dopłacają, ze względu na to, żeby ulepszyć, uprzyjemnić, podnieść jakość edukacji.Pytanie jest o efektywność tych wydanych pieniędzy, bo niektóre gminy na pewno procentowo więcej wydają ze swojego budżetu, niż Gdańsk, a efekty mają porównywalne. W związku z tym liczy się efektywność środków, które się przekazuje na edukację - powiedział Kazimierz Koralewski.
Kazimierz Koralewski odniósł się także do rozbieżności, która pojawia się w budżecie Gdańska w latrach 2016 i 2017. Rok 2016 ma być zakończony nadwyżką budżetową, zaś rok 2017 dużym deficytem.
- Nadwyżka, tak zwana budżetowa, bierze się w Gdańsku na koniec roku z niewykonanych inwestycji. Gdyby planowo wykonano inwestycje, które zamierzano zrealizować, to oczywiście trzeba by na nie pożyczyć pieniądze i pojawiłby się planowany deficyt, a okazuje się, że nie są one wykonane i stąd ta nadwyżka na koniec roku rośnie. To jest nadwyżka czysto papierowa, bo tonie są pieniądze, które leżą na koncie, to jest kwota, która nie została pożyczona - powiedział przewodniczący klubu PiS.
Kazimierz Koralewski podkreślił także fakt sprzedaży przez Gdańsk GPEC-u, którego zyski, gdyby nie został przez miasto odsprzedany, zasiliłyby obecnie budżet.
- Myślę, że warto przypomnieć, że na pewno budżetowi Gdańska pomogłoby, gdyby GPEC był własnością miasta Gdańska, bo te historyczne, kilkumilionowe zyski zostawałyby w Gdańsku, a w ten sposób one wypływają gdzieś do Lipska i radość mają mieszkańcy Niemiec - powiedział Kazimierz Koralewski.
GG
Inne artykuły związane z:
- 22/11/2016 16:11 - Opozycja w Gdyni chodzi po ziemi - Szczurek unosi się nad miastem
- 22/11/2016 12:31 - Tragedia podczas sportowych rozgrywek międzyszkolnych
- 21/11/2016 17:34 - Jak powinny rozwijać się kompetencje osobiste i zawodowe w XXI wieku?
- 20/11/2016 22:07 - Prawo pracy w epoce dyktatu korporacji
- 18/11/2016 22:34 - Radni Prawa i Sprawiedliwości przeciwni strefie płatnego parkowania przy UCK
- 18/11/2016 17:05 - Policja prosi o pomoc w złapaniu pedofila
- 18/11/2016 15:22 - I Mistrzostwa Monopoly Edycji Gdańskiej w Szkole Podstawowej nr 69 – uśmiech nie znikał z twarzy uczestników
- 18/11/2016 12:36 - Konferencja Centrum Rozwoju Talentów
- 17/11/2016 20:35 - 4 Pomorzan w cieniu Schetyny
- 17/11/2016 20:26 - Marcin Horała: Adamowicz opuści fotel w radzie nadzorczej portu?