Z Czesławem Nowakiem, gdańskim portowcem, prezesem Stowarzyszenia Godność, byłym posłem w latach 1989-93 (OKP i PC) i radnym Rady Miasta Gdańska rozmawia Artur S. Górski
- Wprowadzenie stanu wojennego było dla gdańskich portowców zaskoczeniem?
Czesław Nowak: Akcja milicji i wojska nastąpiła z całą brutalnością. Nie złamano nas. Spodziewaliśmy się wariantu siłowego. Po Porcie Gdańsk pod koniec października 1981 roku zaczęły chodzić patrole, takie trójki robotniczo-chłopskie, czyli aktyw, ale pod nadzorem oficera. Poleciłem wykonać hasło „Obronimy Solidarność. Zwyciężymy!”. W stanie wojennym ukazywała się ta grafika. Akcji przeciwko związkowi spodziewaliśmy się właśnie przed Bożym Narodzeniem.
- Okazało się, że system PRL, mimo kryzysu, jest w stanie skoncentrować znaczące siły…
Czesław Nowak: Przecież przygotowania zaczęły się już w 1980 roku, Generałowie zdawali sobie sprawę, że powodzenie zaplanowanej operacji wprowadzenia stanu wojennego zależało od zmasowanego uderzenia i od sprawności podległych MSW i MON oddziałów. Po stronie gen. Czesława Kiszczaka zaś leżało skoordynowanie działań WSW i SB w pierwszych godzinach stanu wojennego. Poprowadzono przeciwko nam czołgi, wojsko i milicję, a nazwano to tak miło: „Jodła”, „Azalia” oraz „Klon”. „Jodła” polegała na zatrzymaniu działaczy „Solidarności”. Okazało się to łatwiejsze, bo w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku prawie całe kierownictwo „Solidarności” było w Gdańsku na obradach Komisji Krajowej. Potem rozchodzili się do domów lub do hoteli „Hevelius”, „Monopol”, „Novotel”. Kilku jak Władysław Frasyniuk, Zbigniew Bujak, Jan Olszewski i Zbigniew Romaszewski wsiadło do pociągów przed północą. Odcięto łączność w operacji o kryptonimie „Azalia” i wprowadzono pełną kontrolę korespondencji. Zastraszano ludzi. Ów „Klon” to były prowadzone przez SB rozmowy ostrzegawcze. Dla nas zaskoczeniem była militaryzacja portu. Stanęliśmy mimo to. U nas zebrała się garstka tych nieinternowanych. U nas utworzył się pierwszy komitet strajkowy, ogólnopolski. I on wydał komunikat o niepodejmowaniu walk ulicznych. Mimo, że już trwało polowanie na naszych kolegów.
- W Gdańsku najważniejszą sprawą było opanowanie Stoczni Gdańskiej im. Lenina?
Czesław Nowak: Tak, bo WRON chciała spacyfikować buntownicze nastroje. 13 grudnia w stoczni byli Alojzy Szablewski, Staszek Fudakowski. Powołali Regionalny Komitet Strajkowy. Doszli też Szymon Pawlicki, Buczkowski i Krzysztof Dowgiałło i nasi ludzie z Ogólnopolskiego Komitetu Strajkowego z Portu Gdańskiego. Byli w nim m.in. Mirosław Krupiński, wiceprzewodniczący „Solidarności”, Andrzej Konarski, Eugeniusz Szumiejko, Jan Waszkiewicz i ja. W nocy nastąpił szturm kilku kompanii ZOMO i komandosów na Rejon I Portu Gdańskiego. Nas, czyli mnie i kolegów, a byli też Antoni Grabarczyk i Andrzej Michałowski, nie złapano. Trwaliśmy przez tydzień w porcie, domagając się zwolnienia więźniów i zniesienia stanu wojennego. W końcu nas wyłapano i aresztowano. Zdołaliśmy jeszcze zorganizować pieniądze dla represjonowanych, przygotowywać „Portowca”. Potem to już było więzienie do 1983 roku. Spacyfikowano nas i zmilitaryzowano. Tak się stało w Rafinerii Gdańskiej, w Wojewódzkim Przedsiębiorstwie Komunikacji i w innych zakładach.
- Po transformacji z 1989 roku nie było dla was miejsca? Po cóż było tworzyć Stowarzyszenie w 1993 roku skoro były tak liczne partie polityczne?
Czesław Nowak: I jak w tym uczestniczyłem od 1989 roku, ale od razu widziałem zaprzyjaźnienie się części naszych kolegów z dawną partyjną elitą PZPR. Ta fraternizacja biła nas po oczach. Nie mogliśmy tego zdzierżyć. Chociaż może i zrozumieć byśmy próbowali, ale po co? Mieliśmy sami sobie powiedzieć, że i tak PZPR przetrwała, czyli ZOMO zrealizowały swe zadania? Przecież nie do pomyślenia. Musieliśmy więc skrzyknąć ludzi, naprawdę godnych, którzy nie wsiedli do tego tramwaju zaszczytów. „Godność” powstała w opozycji do tych bratających się z „czerwonymi”. Już we wrześniu 1989 roku po pierwszym posiedzeniu Sejmu PRL rozmawiałem z przewodniczącym klubu OKP, Bronisławem Geremkiem i zrozumiałem, że jest już inne podejście do PZPR. Tych układów było co niemiara. Brylowali w tym Adam Michnik, Bronisław Geremek, a nawet Bogdan Borusewicz. Po drugiej stronie okazało się, że są przyjaciółmi Cimoszewicz, Kwaśniewski. Generał Jaruzelski został prezydentem. Ja i koledzy byliśmy już ci obcy. Trzeba było więc ratować „Solidarność” i idee, za które ludzie poświęcali zdrowie, wolność, a przecież i życie. Dzisiaj z trudem dochodzimy do sprawiedliwości. Trudno jest, ale jednak…
- 18/12/2018 21:51 - Wigilia dla ubogich w Centrum Stocznia Gdańska
- 18/12/2018 14:31 - Bard Solidarności „Stefan” wspomina strajki na Pomorzu
- 17/12/2018 16:49 - Piotr Borawski nowym wiceprezydentem Gdańska
- 16/12/2018 09:53 - Wielki finał Pomorskiej Akademii Kompetencji Obywatelskich
- 14/12/2018 19:53 - Stowarzyszenie „Godność” trwa 25 lat w służbie pamięci
- 13/12/2018 19:23 - Daniel Obajtek: Gdańsk skorzysta na fuzji
- 12/12/2018 22:50 - „Kiszczak Papers”
- 12/12/2018 18:54 - Grudniowe memento – 1970 r. i 1981 r.
- 11/12/2018 12:57 - Minister Zalewska musi odejść dla dobra edukacji
- 11/12/2018 12:33 - Sesja z emocjami: budżet przyjęty, sprawa prałata Jankowskiego przełożona