Z Andrzejem Kobylarzem, posłem ruchu Kukiz’15, prezesem remontowej stoczni rzecznej, rozmawia Artur S. Górski
- Premier Morawiecki sporo mówi o innowacyjności. Wydaje się, że na Wybrzeżu trudno o bardziej znaczący dla gospodarki regionu dział niż okrętownictwo. Wizje są, ale praktyka „rdzewieje”, promy rodzimej produkcji nie śmigają po Bałtyku…
Andrzej Kobylarz: Znam sytuację branży stoczniowej i wiem, że mnóstwo jest tam do nadrobienia i do zrobienia. By budować statki trzeba najpierw odbudować infrastrukturę stoczniową. W Stoczni Szczecińskiej, którą znam lepiej, a właściwe na jej resztkach, zbudowano hipermarket. Stoczniowa infrastruktura przez dekadę zaniknęła. Niejako „na żywca” wycinano całe jej sekcje. Na złom. Przed dwoma laty zaczął się proces odbudowy i przywracania znaczenia gospodarczego stoczniowym terenom. Kierunek deklarowany przez obecny rząd, jest dobry. Czy ten rząd, czy każdy inny, który zechce wejść na drogę odbudowy przemysłu stoczniowego na skalę większa nic remonty jednostek i jachty, ma przed sobą nie lada wyzwanie.
- Trzeba mieć inżynierów projektantów, kadry. Napływają sygnały, że z kształceniem kadr nie będzie najlepiej, że Wydział Okrętownictwa może zniknąć z Politechniki Gdańskiej, będąc dodatkiem do Wydziału Mechanicznego i nie da się skutecznie złożyć aplikacji o przyznanie środków finansowych na badania i rozwój tego sektora.
Andrzej Kobylarz: Uczestniczyłem ostatnio w Nakle nad Notecią na posiedzeniu wyjazdowym sejmowej Komisji Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej Komisja. Odniosłem wrażenie, że jej przewodnicząca posłanka Arciszewska-Mielewczyk i wiceminister Moskwa zapewniły, że wszystkie szkoły o profilu branżowym w dziedzinie gospodarki morskiej będą dofinansowywane.
- Mówimy o szkołach średnich, kształcących na przykład techników żeglugi śródlądowej. Nasz niepokój budzi brak dyscyplin naukowych, związanych z przemysłem stoczniowym w Rozporządzeniu Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego…
Andrzej Kobylarz: Jak wspomniałem, w systemie musi być więcej środków na unowocześnianie szkół, także w ramach szkolnictwa zawodowego. Bo też w tym obszarze w firmach jest problem kadrowy. Mamy szkolić kadry. Tylko dla kogo? Bez naszych firm wyszkolimy go dla Niemca, Holendra, Norwega. Jeśli realnie stawiamy na gospodarkę morską to - mam taką pewność, że jeśli Politechnika Gdańska się zgłosi z konkretnymi projektami to takie ministerialne dofinansowanie otrzyma. Skoro myślimy o budowie nowoczesnej gospodarki muszą być inżynierowie. Politechnika to uczelnia z tradycjami. Niechaj zwróci się do ministerstwa szkolnictwa wyższego i do wicepremiera Gowina.
- Jest pan posłem z Elbląga. Zna pan linię Elbląg-Królewiec. Rosja na swojej części Mierzei planuje budowę kurortu, z delfinarium, hotelami, z przejściem granicznym do Polski. Przekop ma mieć 1260 m długości, do tego śluza, wrota sztormowe, dwa zwodzone mosty, infrastruktura razem miliard złotych z okładem. Przekop Mierzei Wiślanej zwróci się nam w ogóle?
Andrzej Kobylarz: Jestem wielkim zwolennikiem przekopu mierzei. I to od wielu lat. Nie ma alternatywy. Przede wszystkim Elbląg znów powinien być portem. Dużych firm w tym mieście już nie ma. Zamech to przeszłość. Tak, jak i browar. Są firmy zajmujące się przeładunkiem barek, przetwórstwem zboża, telekomunikacją. Zatrudniają po kilkadziesiąt osób. W gospodarce trwa ekspansja i rywalizacja Chin i USA. Jeśli jest dla nas prosperity, to w branży przeładunków.
- Nie jesteśmy podwykonawcami dla wielkich „hubów”. Czy nasze porty staną się istotne dla transportu na linii północ - południe Europu od Gdańska do Czech i Węgier, po Istambuł?
Andrzej Kobylarz: Zobaczymy wyniki portów w Gdańsku w Gdyni. To jest nasza szansa. Też szansa dla Elbląga. Czy się przekop mierzei finansowo zwróci? Zapewne tak. Budując jakiś odcinek drogi trudno wyliczyć od razu kiedy i czy on się zwróci Jest i kwestia poziomu bezpieczeństwa.
- Czyli?
Andrzej Kobylarz: Część ładunków z mniejszych jednostek może być rozładowywana w Elblągu. Są u nas żołnierze amerykańscy (Dowództwo Wielonarodowej Dywizji Północny-Wschód – dop. red.). Muszą mieć aprowizację. Mniejsze jednostki Marynarki Wojennej będą w Elblągu cumować, nie pytając Rosjan o zgodę na przejście Cieśniny Piławskiej.
- Przy długości toru wodnego 12 mil morskich i liczącego niecałą milę (ok. 1,5 km – dop. red) odcinku stanowisk postojowych, śluz i portu zewnętrznego oraz szerokości od 60 do 100 metrów oraz głębokości do 6 metrów wpłyną do Elbląga jednostki do 4,5 metra zanurzenia, o długości do 100 metrów, szerokości do 20 metrów. Jachty i barki,ÂÂ jak na Renie i Mozeli, nie statki pełnomorskie?
Andrzej Kobylarz: Chętnie odpowiem. W ostatnich trzech latach porty polskie zwiększyły przychody dla budżetu państwa z niespełna 20 miliardów złotych do ponad 40 miliardów złotych z tytułu VAT, akcyzy, ceł. W 2018 roku wpływy z ceł i podatków, odprowadzonych przez porty były o 18 miliardów złotych większe niż w 2017 roku.
- Polska zatrzymuje 20 procent ceł, gdy towar jest po raz pierwszy odprawiany w kraju Unii Europejskiej. Ale po co Elblągowi port, skoro 50 kilometrów dalej jest DCT w Gdańsku. Przypłynie kontenerowiec armatora z Hong Kongu z ładunkiem na kilka tysięcy tirów…
Andrzej Kobylarz: Wyliczam dalej. Nawet barka na 1000 ton weźmie ładunek z 40 tirów. Co ma związek z ekologią i płynnością transportu. Na odcinku drogowym Elbląg - Gdańsk mamy więc o 40 tirów na drodze mniej. Mniej ciężarówek to mniejsza emisja spalin. Trasa była i jest obciążona. Pamiętajmy też, że zbudowana w latach 70 i modernizowana przez lata Trasa Kwiatkowskiego jest dopuszczona tylko czasowo do użytku i jest w marnym stanie. Warto port w Elblągu ożywić, nawet jako port zapasowy. Tu też jest element bezpieczeństwa.
- Siły morskie to jeden z podstawowych filarów struktur bezpieczeństwa każdego państwa morskiego. Od 18 lat mamy okręty ORP „Generał. K. Pułaski” i ORP „Generał. T. Kościuszko”, tyle, że oba pływały wcześniej w US Navy od 1980 roku. Z kolei korweta „Gawron” zamieniła się w patrolowiec „Ślązak” i dalej nie pływa. Brakuje sprawności decyzyjnej w MON i wskazania co jest nam potrzebne?
Andrzej Kobylarz: Dotknął pan czułej struny marynarza. Służyłem w Marynarce Wojennej, na trałowcach. Z ubolewaniem patrzę więc na stan marynarki polskiej. Nie mieliśmy po 1939 roku spektakularnych jednostek jak „Błyskawica”, czy „Orzeł”. Historię mamy ale nie mamy nowoczesnej Marynarki Wojennej. Mamy co prawda od 20 lat inną strategię obronną w związku z NATO. Był zastój, bo nie wiedzieliśmy jakiego okrętu potrzebujemy. Ale powtórzę: na razie na własny akwen nie wypływamy bez zgody Rosjan na pokonanie Cieśniny Piławskiej.
- 27/06/2019 09:53 - Dulkiewicz dzieli gdański tort - konserwatysta i ormowiec w służbie miejskiej
- 26/06/2019 15:35 - Daniel Obajtek: Fuzja Lotosu z Orlenem to biznes i sprawa bezpieczeństwa państwa
- 26/06/2019 14:41 - Połączenie Grupy Lotos i PKN Orlen: Biznes i bezpieczeństwo
- 25/06/2019 09:03 - WRDS o tworzeniu jednego krajowego koncernu paliwowego
- 24/06/2019 15:21 - Spotkanie prezydent Gdańska z wiceministrem kultury. Temat: Westerplatte
- 20/06/2019 15:07 - Kolejny bój o Westerplatte: Specustawa dla muzeum
- 20/06/2019 15:03 - Westerplatte to nie jest własność tylko Gdańska
- 17/06/2019 19:52 - Przy Wita Stwosza ma powstać Centrum Sportowe UG
- 16/06/2019 11:39 - Kurs samoobrony dla kobiet
- 16/06/2019 11:36 - Gimnastyka dla seniorów