Już w sobotę piłkarze Lechii Gdańsk wrócą na boiska T-Mobile Ekstraklasy. W Krakowie podopieczni Pawła Janasa zmierzą się z Cracovią.
Starcie z „Pasami” będzie dla biało-zielonych pierwszym z serii meczów o „sześć punktów”. Tak się bowiem składa, że na początku rundy wiosennej nasi piłkarze zmierzą się z aż trzema sąsiadami w tabeli (oprócz Cracovii, również z ŁKS Łódź i Górnikiem Zabrze). Poza tym rywalem gdańszczan będzie również Wisła Kraków. Nie ma co ukrywać - żeby móc poważnie myśleć o utrzymaniu w TME, w wymienionych wyżej czterech potyczkach, Lechiści muszą wywalczyć przynajmniej siedem punktów.
Czy jest to możliwe? Oczywiście, jeśli weźmie się pod uwagę jak ciężko gdańscy piłkarze przepracowali zimowy okres przygotowawczy. Formę szlifowali na dwóch obozach: w Niechorzu oraz tureckiej Antalyi. Łącznie w czasie przerwy zimowej zawodnicy Janasa rozegrali osiem meczów, z których wygrali aż pięć, poza tym dwa razy zremisowali i tylko raz przegrali. Do wyników sparingów nie można oczywiście przywiązywać zbyt dużej wagi, gdyż jak wszyscy kibice dobrze pamiętają, latem Lechia również w spotkaniach kontrolnych prezentowała się wyśmienicie, nie ponosząc ani jednej porażki. A jak było później w lidze… No właśnie, niezbyt ciekawie. W każdym razie to co w sparingach było najistotniejsze to skuteczność Lechistów, która jesienią była piętą achillesową gdańskiego klubu. W 17 meczach TME gracze, najpierw Tomasza Kafarskiego, a później Rafała Ulatowskiego zdobyli zaledwie osiem goli, co dało zawstydzającą średnią zaledwie 0,5 bramki na mecz. A tymczasem w zimowych sparingach biało-zieloni aż 11-krotnie znajdowali drogę do bramki rywali, co dało średnią 1,4 gola na mecz. Co najistotniejsze obok w końcu skutecznego ataku, nasz zespół zaprezentował również dobrą grę w obronie, tracąc tylko pięć bramek. To ważne, bo przecież przez dłuższą cześć pierwszej rundy, Lechia słynęła z żelaznej wręcz defensywy, dzięki czemu głównie zawdzięcza fakt, że nie znalazła się w strefie spadkowej. Niestety dobra passa biało-zielonych skończyła się wraz z przybyciem trenera Ulatowskiego, pod którego wodzą gdańszczanie w czterech ostatnich meczach 2011 roku stracili aż siedem goli.
Nowy szkoleniowiec Lechii, Paweł Janas to jednak były obrońca, więc z pewnością dużą wagę przykładać będzie do tego by defensorzy poprawili swoją grę. Na zapoznanie się z podopiecznymi miał 1,5 miesiąca, więc w spokoju mógł przeanalizować potencjał i możliwości nowych podopiecznych, tak by na sobotni mecz z Cracovią móc wybrać możliwe najsilniejszy personalnie skład. Próbą generalną przed starciem z „Pasami” był sparing z Zawiszą Bydgoszcz, rozegrany w sobotę przy ul. Traugutta. Co po meczu z bydgoszczanami o grze swoich graczy powiedział Janas? – Fizycznie zawodnicy wytrzymali to spotkanie, choć warunki do gry nie były łatwe. Defensywa prezentowała się nieźle, ale musimy jeszcze popracować nad ofensywą. Z Cracovią bowiem musimy zagrać już znacznie lepiej- przyznał.
Lepszą grę Lechii mają zapewnić sprowadzeni zimą piłkarze. Transferowego szału w przypadku gdańskiego zespołu nie było. Nie udało się bowiem do Trójmiasta ściągnąć takich graczy jak Grzegorz Bonin, Paweł Brożek, Antoni Łukasiewicz czy Bartosz Ślusarski. Niemniej transfery zawodników takich jak doświadczony obrońca Lecha Poznań Jakub Wilk, młody i utalentowany Patryk Tuszyński z MKS Kluczbork czy też dobrze znani „Janosikowi” z okresu pracy w Widzewie Łódź, Piotr Grzelczak i Bartosz Kaniecki to nie są zawodnicy w ciemię bici. Dobrą wiadomość jest również fakt, że udało się zatrzymać w Gdańsku czołowych piłkarzy. Puchar Narodów Afryki nie wypromował Abdou Razacka Traore, Lech Poznań ostatecznie nie ściągnął Ivansa Lukjanovsa, zaś Wojciech Pawłowski do Udinese Calcio przejdzie dopiero latem. Lechia zatem do walki o utrzymanie w TME przystępuje w najsilniejszym zestawieniu.
Przed meczem z Cracovią zatem w gdańskim obozie pełna mobilizacja. Janas poznał już doskonale piłkarzy, oni poznali jego i podczas sparingów czuć już było „chemię” między trenerem a podopiecznym. Oby zatem zaowocowała ona piękną wiosną po paskudnej wręcz jesieni. Stadion przy ul. Kałuży dla Lechii w ostatnim czasie nie był jednak zbyt szczęśliwy. W zeszłym sezonie „Pasy” rozbiły bowiem w pył gdańszczan aż 3:0, zaś dwa sezony wcześniej (w sezonie 2009/2010 obie ekipy rywalizowały w Sosnowcu), Cracovia również wygrała aplikując Lechistom trzy gole (3:1). Jesienią z kolei obie drużyny zmierzyły się na inauguracje PGE Areny. Obiektywnie trzeba stwierdzić, że krakowianie w tym spotkanie byli lepsi, pechowo remisując 1:1 (sędzia nie uznał m.in. prawidłowo zdobytego gola Andrzeja Niedzielna). Niech zatem w rewanżu gdańszczanie nie pozostawią wątpliwości kto jest lepszy, w myśl hasła z transparentu, który wisiał na stadionie przy ul. Traugutta w trakcie spotkania z Zawiszą, czyli „Wiosna nasza”.
Przewidywany skład Lechii: Pawłowski- Janicki, Vućko, Bąk, Wilk- Surma, Airapetian, Nowak, Lukjanovs, Machaj- Traore.
Maciej Kanczak
Inne artykuły związane z:
- 19/02/2012 18:53 - Oceny piłkarzy Lechii po meczu z Cracovią: Za brak koncentracji się płaci
- 18/02/2012 19:46 - Trefl w finale Pucharu Polski (wynik)
- 18/02/2012 19:34 - Tytan po raz trzeci lepszy od Lotosu Trefla
- 18/02/2012 17:44 - Tylko remis w Krakowie
- 18/02/2012 16:53 - Lechia zremisowała z Cracovią (wynik)
- 17/02/2012 17:46 - Atom Trefl - Budowlani LIVE: 3:0 - 25:14, 25:20, 26:24
- 16/02/2012 10:17 - Tylko jedna drużyna z Trójmiasta w Intermarche Basket Cup
- 15/02/2012 21:52 - Port Lotniczy z Wybrzeżem na remis
- 15/02/2012 21:31 - Lotos Trefl w końcu zwycięski!
- 15/02/2012 13:14 - Cheerliderki Asseco Prokom zatańczą w trakcie meczu NBA!