To nie był wybitny mecz, ale Lechia, która grała bardzo spokojnie, bez większego problemu odprawiła z kwitkiem Pogoń Szczecin. Ale niewiele to dało - wszystko rozstrzygnie się w ostatniej kolejce. w tabeli status quo. Był to też mecz pożegnań. Mateusz Bąk i Piotr Wiśniewski po raz ostatni pojawili się na boisku w koszulkach gdańskiej drużyny.
* * *
Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak (Mateusz Bąk 83'), Joao Nunes, Mario Maloca, Steven Vitoria, Milos Krasić, Ariel Borysiuk, Simeon Sławczew, Rafał Wolski (Flavio Paixao 72'), Sławomir Peszko (Piotr Wiśniewski 77'), Lukas Haraslin, Marco Paixao
Pogoń Szczecin: Jakub Słowik, David Niepsuj, Jarosław Fojut, Sebastian Rudol (Hubert Matynia 62'), Robert Obst, Mate Tsintsadze (Dawid Kort 61'), Rafał Murawski, Kamil Drygas, Spas Delew, Adam Gyurcso, Marcin Listkowski (Sebastian Kowalczyk 81')
Bramki: M. Paixao (20', 34', 70'), Wiśniewski (80')
* * *
Na szczęście dla Piotra Nowaka szpital, który miał w drużynie udało się opanować i do gry nie był zdolny jedynie Jakub Wawrzyniak. Trener Lechii jednak nie ryzykował zmiany szyków obronnych, które zdawały egzamin w poprzednich meczach i nie postanowił przywrócić do składu Rafała Janickiego. Do składu natomiast wrócił po pauzie za kartki Lukas Haraslin. O bramki miał zadbać Marco Paixao. Ale z Pogonią ostatnio Lechii nie było po drodze. Ten mecz jednak trzeba było wygrać i liczyć na potknięcia rywali, którzy równolegle grali w Poznaniu, Kielcach i Niecieczy.
Pierwsze 45 minut toczone było w dość sennym tempie. Upalna temperatura na pewno nie zachęcała do szaleńczego biegania po boisku, dlatego też widzieliśmy więcej szachów i wymiany podań między obrońcami czy w środku pola niż faktycznej gry w piłkę. Pogoń, która wyszła ustawiona mocno defensywnie starała się uprzykrzać życie lechistom oraz sporadycznie wyprowadzać kontrataki. Nie były one jednak w żadnym stopniu niebezpieczne dla bramki Dusana Kuciaka.
Lechia zaś klepała w swoim stylu. Czasem wychodziło więcej, czasem mniej, ale widać było wyraźną różnicę umiejętności między obiema drużynami. Biało-zieloni wyprowadzili dwa ciosy. Dwa celne strzały, dwie bramki – znowu stuprocentowa skuteczność. Działo się to w 20. i 34. minucie. Za pierwszym razem z rożnego świetnie dośrodkował Wolski, a jeszcze lepiej głową uderzył Marco. Za drugim piłka po przejęciu w środku pola trafiła na skrzydło do Wolskiego, ten zagrał mocno na czwarty metr, gdzie nogę dostawił ponownie Paixao. 2:0 w pełni zasłużone. A Portugalczyk był już tylko jedną bramkę za Robakiem w klasyfikacji strzelców. Niestety, wyniki na innych boiskach były takie, że Lechia dalej pozostawał na czwartym miejscu w tabeli. I znów przypominają się te idiotycznie pogubione punkty...
Druga polowa była bardzo leniwa. Lechia trochę oddała inicjatywę Pogoni, aby nie tracić zbyt wiele energii przed najważniejszym meczem, który już za tydzień w Warszawie. Goście jednak cały czas nie potrafili wykorzystać swoich szans. Ale też nie były one jakieś specjalnie klarowne.
Wykorzystała to Lechia. W 69. minucie nieco ożywił się Peszko. Dobrze dośrodkował na głowę Marco, a piłka po drodze trafiła w rękę Fojuta. Karny i pewne 3:0. Kolejny hat-trick Portugalczyka na Stadionie Energa i zrównanie się liczbą bramek w sezonie z Robakiem. Zatem i ta korona pozna swoje miejsce dopiero po ostatniej kolejce.
Już było wiadomo, że nic złego się w tym meczu nie stanie. Dlatego też Piotr Nowak zrobił, co obiecywał – na boisku zameldowali się Piotr Wiśniewski oraz Mateusz Bąk. Legendy współczesnej Lechii. Byli w klubie kilkanaście lat i na zawsze zapisali się na kartach biało-zielonej historii. „Hej, Wiśnia gol!” od razu pojawiło się na trybunach. I co?! I gol! W 80. minucie Krasić zagrał z rożnego, piłkę strącił Vitoria, a Piotrek z kilku metrów wpakował ją głową do bramki. Istne szaleństwo! Lepszego pożegnania nie można było sobie wymarzyć. Stąd też nie dziwią łzy po bramce, które uronił pomocnik gdańszczan.
Niestety, wysoka wygrana i szósty z rzędu mecz bez straconej bramki wcale nie poprawiły sytuacji Lechii w tabelii. Wszyscy bezpośredni rywale wygrali. Najbliżej straty punktów była Jagiellonia, ale Bruk-Bet nie wykorzystał karnego na 2:2. Wielka szkoda, bo dzięki temu było by nieco mniejsze ciśnienie w meczu z Legią. Ale trzeba walczyć do końca i liczyć na dwie rzeczy – kolejne zwycięstwo przy Łazienkowskiej i liczyć na remis „Jagi” z Lechem. Wtedy będzie pięknie. Jeśli nie, to będziemy w nieskończoność przypominać o tych wspomnianych wcześniej głupio straconych punktów.
Patryk Gochniewski
- 02/06/2017 12:21 - forBET partnerem strategicznym gdańskich żużlowców
- 31/05/2017 19:58 - Gdańscy juniorzy wygrali rundę MDMP w Gnieźnie
- 31/05/2017 13:23 - Składy na mecz Zdunek Wybrzeże - Euro Finannce Polonia Piła
- 29/05/2017 19:46 - Wsparcie miasta umożliwi start hokeistów w lidze
- 28/05/2017 18:21 - Zagrajcie tak w Warszawie! - oceny lechistów po meczu z Pogonią
- 28/05/2017 11:55 - Bohaterowie z "drugiej" linii wygrali mecz w Pile
- 27/05/2017 21:33 - Arka zdegradowała Ruch, ale sama nadal poważnie zagrożona - wynik
- 27/05/2017 21:27 - W pogoni za szczęściem
- 27/05/2017 19:05 - Wojciech Łazarek świętował swoje 80. urodziny
- 27/05/2017 05:52 - Polonia Piła - Zdunek Wybrzeże LIVE: 44:46