Z Marcinem Gałkiem, spikerem na meczach Lechii Gdańsk na PGE Arena rozmawiał PADO
- Czym się zajmujesz na codzień oprócz spikerki?
Marcin Gałek: Moje życie zawodowe ma niewiele wspólnego ze sportem – dotyczy prawa Unii Europejskiej. Zajmuję się audytem środków przekazywanych do naszego kraju przez Wspólnotę. Ponadto niemal 11 lat wykładam na uczelniach wyższych Wybrzeża przedmioty związane z prawem podatkowym oraz programami pomocowymi dotyczącymi środków z UE.
- Kiedy zadebiutowałeś w roli spikera?
Marcin Gałek: W listopadzie 2001 podczas meczu regionalnego Pucharu Polski, w którym A-klasowa wówczas Lechia grała z Rodłem Kwidzyn (3:0 dla Lechii – dop PD). To był jednak tylko epizod. Nieprzerwanie jestem konferansjerem podczas meczów Lechii od kwietnia 2004 roku. Pierwszym spotkaniem był pojedynek biało-zielonych z Powiślem Dzierzgoń. Lechia wygrała 3:2.
- Który moment zapadł ci najbardziej w pamięci?
Marcin Gałek: Ciężko wybrać ten jeden jedyny. Na pewno pamiętam kolejne awanse Lechii czyli mecze decydujące o kolejnych promocjach do wyższych klas rozgrywkowych, a składa się na to „trójmecz”: z Pomezanią (awans do III ligi - dop. PADO), z Kotwicą (do II ligi - dop. PADO) oraz ze Zniczem Pruszków (do Ekstraklasy - dop. PADO). Na pewno atmosfera derbów była zawsze niepowtarzalna. Zapamiętam też ostatni mecz na Traugutta z Zagłębiem Lubin i pierwszy na PGE Arena Gdańsk z Cracovią. Było też Euro 2012, podczas, którego prowadziłem cztery spotkania.
- Dla Lechii niedzielne spotkanie z Ruchem będzie jednym z najważniejszych w sezonie patrząc na ostatnie rezultaty i miejsce w lidze?
Marcin Gałek: Nie. Będzie to jeden z 30 meczów, bo z tylu właśnie składa się sezon. Za ten mecz zostanie przyznane zwycięzcy 3 punkty, tak jak w przypadku każdego innego spotkania.
- Oba zespoły przegrały ostatnie mecze w lidze. Kto dla ciebie jest faworytem spotkania na PGE Arenie?
Marcin Gałek: Lechii zwykle dobrze grało się z Ruchem w Gdańsku. Przyznam, że może wiele osób opuściła wiara, ale ja liczę na jednobramkowe zwycięstwo Lechii powiedzmy 2:1.
- Na co piłkarze Lechii będą musieli szczególnie zwrócić uwagę?
Marcin Gałek: Na pewno stałe fragmenty wykonywane przez dobrze nam znanego Marka Zieńczuka. Z drugiej strony to co zyskają po nich tracą po dziecinnych wręcz błędach w defensywie.
- Lechia wygra bo.....
Marcin Gałek: Wykaże więcej determinacji w dążeniu do końcowego sukcesu.
- Na ostatnim meczu z Podbeskidziem pojawiło się niecałe 9 tysięcy osób co jest wynikiem jak na ten stadion fatalnym. Jaka może być frekwencja na Ruchu?
Marcin Gałek: Mecz jest jednak o dużą stawkę, więc powinien przyciągnąć dużo kibiców. Jednakże, poziom gry obu zespołów pozostawia wiele do życzenia. Pamiętajmy, że za Ruchem przyjadą kibice i to nie grupa zebrana z pierwszej lepszej łapanki. Tacy goście wywołują zawsze w Gdańsku mobilizację, więc...spodziewam się frekwencji podobnej do tej z meczu z Podbeskidziem.
- W ostatnim czasie doszło do zmiany szkoleniowca bramkarza. Jak oceniasz tą decyzję i nowego szkoleniowca Krzysztofa Słabika?
Marcin Gałek: Nie jestem osobą, która czuje się na siłach oceniać "warsztat" poszczególnych trenerów. Darek Gładyś to człowiek z charakterem, więc zasmuciła mnie ta decyzja, ale...czasem trzeba zrobić krok do tyłu, by móc następnie zrobić dwa do przodu. Oby w przypadku Darka tak było. Nowemu trenerowi wypada życzyć szczęścia - aby jego praca przełożyła się na dobrą postawę gdańskich bramkarzy.
- W meczu ze Śląskiem relacjonowałeś go wspólnie ze spikerem wrocławian. Skąd wziął się pomysł?
Marcin Gałek: Myślałem o tym od dawna. Z Andrzejem Gliniakiem (spikerem Śląska Wrocław - dop. PADO) znamy się od 5 lat i często się ze sobą kontaktujemy. To świetny spiker, z dużym już, mimo dopiero 30 lat, doświadczeniem. Sam pomysł wyszedł spontanicznie. Na początku marca Andrzej odwiedził Trójmiasto i w czasie wspólnej kolacji uznaliśmy, że skoro wybieram się do Wrocławia to może poprowadzimy mecz wspólnie.
- Czy do tego spotkania przygotowywałeś się jakoś szczególnie?
Marcin Gałek: Nie. Zdałem się na konwencję konferansjerki, którą we Wrocławiu wprowadził Andrzej – wszak on był gospodarzem podczas tego meczu. Chwila „publicznej” rozmowy, którą słyszała publiczność, a potem przedstawienie aktorów spotkania.
- Jakie są twoje wrażenia po meczu na Stadionie Miejskim?
Marcin Gałek: Zdecydowanie było ok. Analizuję zawsze jak wypadłem i… muszę przyznać, że jak na „mecz wyjazdowy” nie czułem dodatkowej tremy. A trybuny? Mecze przyjaźni – a takim był przecież ten we Wrocławiu – są zawsze specyficzne, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Ponadto był to jubileuszowy mecz dla gracza Śląska Waldemara Soboty i naszego Piotrka Wiśniewskiego – obaj zagrali swoje mecze numer 100 w ekstraklasie. „Wiśnia” strzelił akurat gola, czym dodatkowo podkreślił swój jubileusz. Ponadto w przerwie meczu był konkurs pod patronatem sponsora rozgrywek. W tej specyficznej konfrontacji minimalnie lepsi okazali się kibice Lechii z tczewskiego fanclubu. Szkoda, że nie przełożyło się to na wynik meczu
- Lepiej komentuje ci się samemu czy w duecie?
Marcin Gałek: Ciężko to porównać. Niemniej samo wdrożenie tego pomysłu, aby komentować w duecie uważam za fajne. Miałem już kiedyś możliwość sprawdzenia się w duecie z Waldkiem Mroczkiem – spikerem Floty Świnoujście, więc może jeszcze dane będzie mi zakosztować możliwości pracy w duecie.
- Mielicie świadomość z Andrzejem, że jest to historyczne wydarzenie jeśli chodzi o polską spikerkę i Ekstraklasę?
Marcin Gałek: Oczywiście. Zresztą z Andrzejem już wcześniej wpisaliśmy się w pewien sposób w historię, gdyż jako jedyni ligowi spikerzy zostaliśmy wybrani przez UEFA do prowadzenia meczów podczas Euro 2012. Teraz ten duet. No ale przecież hasło „My tworzymy historię” znane kibicom Lechii nie jest pustym frazesem. To kolejny dowód na to, że tak jest!
- Jakie były opinie kibiców i ludzi z Lechii i Śląska po meczu?
Marcin Gałek: Z obu stron wyjątkowo pozytywnie. Nie chcę przeceniać tego wydarzenia, ale wierzę, że przedstawiciele obu klubów byli na swój sposób dumni z tego połączenia sił.
- Co najbardziej utkwiło ci w pamięci z z tamtego meczu?
Marcin Gałek: Z trybun to flagowisko. Z boiska…dobra gra Krzyśka Bąka na nietypowej dla niego pozycji – defensywnego pomocnika.
- Czy w przyszłym sezonie przy okazji meczu Lechia - Śląsk na PGE Arenie dojdzie do powtórki?
Marcin Gałek: Mam taka nadzieję. Andrzej jest w Gdańsku mile widziany, podobnie jak fani wrocławskiego zespołu.
- Czy według Ciebie jest to możliwe, aby w Ekstraklasie częściej były takie inicjatywy?
Marcin Gałek: Możliwe jest wszystko. Nie zapominajmy jednak, że ten mecz był meczem przyjaźni, gdy obowiązują jednak ciut inne standardy od tych, które towarzyszą innym meczom. Jako ukłon w stronę Przyjaciół wyjątkowo w tym meczu specjalnie entuzjastycznie nie celebrowaliśmy goli dla swoich zespołów (taka była umowa między nami). Zamiast wykrzyczeć nr i imię strzelca bramki, co zwyczajowo skutkuje wykrzyczeniem przez kibiców nazwiska zdobywcy gola, ograniczyliśmy się tym razem do krótkiego, spokojnego komunikatu.
- Czy wyobrażasz sobie, abyś komentował mecz Lechii z Arką wspólnie z gdyńskim spikerem?
Marcin Gałek: Czemu nie? Wyobraźnię mam bardzo bogatą. To wszystko kwestia umowy. Zresztą na kursie spikerów poznałem spikera z Gdyni i nie zialiśmy względem siebie jakimiś negatywnymi emocjami. Wszystko jest możliwe.
- 11/05/2013 19:41 - Przyjedź na mecz Lechia - Ruch kolejką SKM
- 11/05/2013 15:53 - Gra o punkty i zaufanie kibiców
- 10/05/2013 17:53 - Kucharski kontra Grubba przy pingpongowym stole
- 10/05/2013 17:48 - Bartosz Frankowski zagwiżdże w Gdańsku
- 10/05/2013 17:45 - Rezerwy Lechii odpadły z Pucharu Polski
- 09/05/2013 17:26 - Dawidowicz i Frankowski zagrali z Białorusią
- 09/05/2013 09:47 - Grabowski przechodzi do Łodzi?
- 08/05/2013 20:50 - Surdykowski zapewnił Arce punkt w Legnicy
- 08/05/2013 19:40 - Trzy upadki Pieszczka
- 08/05/2013 17:39 - Sprzedaż wejściówek na mecz z Ruchem Chorzów