Rozmowa z Anną Kiełbasińską, lekkoatletką, wicemistrzynią świata w sztafecie 4x400, zawodniczką SKLA Sopot i Grupy Sportowej ORLEN
- Czy na nie całe sześć miesięcy przy igrzyskami można jeszcze o nich nie myśleć, można mieć dystans? Czy już jednak żyje pani tą najważniejszą w tym roku imprezą?
Anna Kiełbasińska: Można zachować dystans. Jestem osobą, która stara się żyć teraźniejszością, a nie przeszłością i przyszłością. Oczywiście wszystkie przygotowania i wszystkie działania robione są z myślą o igrzyskach, ale to nie jest tak, że mocno przeżywam ten moment. Na razie jestem myślami tu i dzisiaj.
- To będą pani kolejne igrzyska. Emocje są takie same jak przy pierwszym starcie czy jest teraz większy dystans?
Anna Kiełbasińska: Nigdy nie starałam się robić sobie ze startu na igrzyskach jakiejś presji. Zawsze starałam się to traktować jako kolejny start. Wiadomo, że jest ważny i ta świadomość we mnie jest. Występ na igrzyskach to jest upragniony cel każdego sportowca więc jest to niesamowite przeżycie. Teraz na pewno będzie inaczej. Będę w nich startowała ze świadomością, że są to ostatnie igrzyska w mojej karierze sportowej, trzecie jeśli oczywiście pojadę, ale nawet nie zakładam innego scenariusza. Może to będzie nadawało im większą wagę, większy wydźwięk.
- Start w Tokio będzie różnił się od poprzednich tym, że tym razem pani razem z koleżankami ze sztafety 4x400 będziecie bardzo poważnymi kandydatkami, jednymi z faworytek, do medalu. Na pewno większe oczekiwania wobec pań startu będą mieli kibice.
Anna Kiełbasińska: Oczywiście, że tak. Wielokrotnie podkreślałam, że zdajemy sobie sprawę, że są takie szanse, ale nie możemy do tego startu podchodzić w jakiś specjalny, inny sposób niż do tej pory. Jeżeli jest znaleziony przepis na sukces, który działa, to my zgodnie z nim się zachowujemy. Nie lubię głośno mówić o medalach, nie lubię o tym myśleć. Chcę po prostu pójść i jeśli będę miała występu w tym biegu wykonać swoją pracę najlepiej jak potrafię. Myślę, że pozostałe dziewczyny mają takie same podejście. A jaki będzie efekt, jaki to będzie poziom, a do tej pory jest bardzo wysoki, to będziemy oceniać po wszystkim. Nie lubię mówić o tym głośno, bo pompuje się balonik, presja rośnie, a w przypadku niepowodzenia wszyscy są boleśnie rozczarowani.
- Z Japonii mają panie bardzo dobre wspomnienia. W Jokohamie na nieoficjalnych mistrzostwach świata udało się pokonać Amerykanki. Japonia się więc dobrze kojarzy.
Anna Kiełbasińska: My nie mamy żadnych negatywnych myśli. My myślimy tylko i wyłącznie pozytywnie. Ale będąc w sporcie wszystkie wiemy jaki jest ten sport. Jest nieobliczalny i dlatego jest piękny. Nie chcę zakładać żadnego scenariusza. Szczerze mówiąc nie chciałabym o tym rozmawiać. Chciałabym mieć swobodę pójścia i wykonania swojej pracy najlepiej jak potrafię.
- W ubiegłym roku rozwiązał się u pani worek medalowy, przede wszystkim w sztafecie.
Anna Kiełbasińska: Tylko w sztafecie. Jeszcze na igrzyskach wojskowych zdobyłam medal na 200 metrów, ale to troszeczkę innej rangi impreza. Pozostałe medale są w sztafecie. Było super. Co mam więcej powiedzieć. Chyba każdy sportowiec by się cieszył.
- W pani wypadku jest chyba drobny niedosyt, że w Doha występowała pani w eliminacjach, a nie miała okazji na start w biegu finałowym.
Anna Kiełbasińska: Zgadza się. Zawsze powtarzam, że lubię czuć, że wykonuję jakiś plan. Zawsze chcę biegać, a nie obserwować rywalizację z trybun. Mam nadzieję, że to był tylko jednorazowy przypadek i więcej w takiej sytuacji nie będę. Uważam, że i tak miałam mocne wejście w tą sztafetę 4x400 metrów. Myślę, że wiele osób nie spodziewało się, że to wszystko tak szybko się potoczy. Jestem zadowolona i szkoda tylko, że na ten bieg nie weszłam do głównego składu, ale w pozostałych byłam i jakieś doświadczenie złapałam. To było dla mnie najważniejsze w tamtym roku żeby móc to doświadczenie łapać, żeby na rok igrzysk mieć nie tylko formę, ale jeszcze jakąś wiedzę na ten temat.
fot. polskieradio24.pl
- Zmieniła pani dystans z biegów sprinterskich na 400 metrów. Dlaczego?
Anna Kiełbasińska: Sam pan powiedział, że otworzył się worek z medalami. Ma pan już odpowiedź (śmiech). Wytrzymałość łatwiej wypracować niż szybkość. Jeśli chce się biegać szybko na 100, 200 metrów to nie jest kwestia tylko chęci, ale również predyspozycji ciała. Albo się z tym urodzisz, albo nie. A wytrzymałość zawsze można zrobić. Ja byłam typem sprinterki bardziej na 200 niż na 100 metrów i zawsze lepiej biegałam końcówki. Biegałam 400 metrów jako juniorka i do tej pory mój rekord Polski w tej kategorii wiekowej jest nie poprawiony. Było więc wiadome, że wrócę do tego dystansu prędzej czy później. Ta decyzja tylko ze względów zdrowotnych była przekładana w czasie. Z trenerem dwa lata temu podjęliśmy decyzję że czas najwyższy na zmianę. Trener umiejętnie dobrał trening tak, żebym nie straciła na szybkości, a zyskała na wytrzymałości. Jak na razie, tfu, tfu, nie zapeszając wszystko dobrze wychodzi. No i jestem na 400 metrów.
- Ważnym rokiem w pani karierze był rok 2012. Igrzyska w Londynie, a później wstąpienie do wojska. Co dało pani wojsko?
Anna Kiełbasińska: Tu już w tylu wywiadach mówiłam. Wie pan jak to jest po raz setny opowiadać tą samą historię (śmiech). Przede wszystkim dało mi możliwość kontynuowania kariery sportowej. Nie miałam możliwości finansowych żeby móc kontynuować karierę i poważnie zastanawiałam się czy kończyć czy nie, co robić. Sport to nie jest tylko kwestia czy ja chcę czy nie chcę, ale też czasem po prostu czy mogę sobie na to pozwolić. Wojsko dało mi przede wszystkim to, że przez czteromiesięczne przeszkolenie, które musiałam przejść, aby zostać zawodowym żołnierzem, troszeczkę odetchnęłam od lekkoatletyki. Mogłam sobie przemyśleć czego chcę. Mogłam sobie przemyśleć dalszy rozwój kariery, jakbym to widziała. Wojsko pozwoliło mi się zdystansować, dało świeże spojrzenie na sport.
- Pani buduję formę częstymi startami czy raczej biorąc udział w wybranych mityngach?
Anna Kiełbasińska: To wszystko zależy od sezonu, od stanu zdrowia. Często jest tak, że kolejne starty, mityngi nakręcają lub rozkręcają. Bywa tak, że startami dochodzę do formy. Nie ma reguły na to (śmiech). Wszystko zależy w jaki sposób trenujemy, jak się układa sezon, jakie są możliwości startowe. Jeśli nie ma możliwości startowych to odpowiednio dobieramy jednostki treningowe, żeby organizm dostał takie bodźce jakie są podczas startów, na zawodach. To jest skomplikowany proces (śmiech).
- Na mityngu Copernicus Cup, który odbył się w minioną niedzielę pokazały panie dobrą formę. Justyna Święty-Ersetic ustanowiła nowy halowy rekord Polski.
Anna Kiełbasińska: To jest tak, że jak się wskakuje na jakiś poziom to starasz się go podtrzymywać. Jak znajdujesz przepis na sukces to się go trzymasz, wprowadzasz lekkie korekty, lekkie zmiany. To jest tylko sport. Jest bardzo ciężki trening i ciała nas wszystkich są na najwyższych obrotach. Najważniejsze dla nas jest, aby w zdrowiu utrzymać się do igrzysk i w takiej samej formie, albo lepszej jak się da. Dla każdej z nas hala to jest tak naprawdę przerywnik w ciężkiej pracy.
- Jak pani się relaksuj, odpoczywa do sportu? Spacer, książka, film?
Anna Kiełbasińska: Tak naprawdę wszystkiego po trochę. Pasjonuję się fotografią. W Trójmieście jest społeczność fotograficzna zrzeszająca fotografów amatorów. Co weekend w różnych miejscach Trójmiasta są organizowane spotkania. Jak tylko mogę to biorę udział w tych spotkaniach, żeby móc poćwiczyć fotografię, porozwijać w tej dziedzinie, poznawać ludzi, którzy mają te same zainteresowania. To jest dla mnie sposób na relaks, na oderwanie się od sportu.
- Ważną rolę w uzyskiwaniu dobrych wyników spełniają przygotowania. Pani jak zawodniczka SKLA i członkini Grupy Sportowej ORLEN może skupić się tylko na treningach.
Anna Kiełbasińska: Sopocki klub i miasto Sopot bardzo mi pomagają. Zawsze mogę liczyć na ich wsparcie. Jako zawodniczka SKLA mogę trenować na Stadionie Leśnym. Dla mnie jest to jeden z najpiękniejszych stadionów, położny w otoczeniu przyrody, którą kocham. To sama przyjemność na nim trenować. Wsparcie ORLEN-u, SKLA i wojska sprawia, że czuję się dobrze zaopiekowana. Dzięki temu mogę skupić się na jak najlepszym bieganiu.
- Czego pani życzyć na najbliższe miesiące?
Anna Kiełbasińska: Przede wszystkim zdrowia. Reszta przyjdzie sama.
Rozmawiał Tomasz Łunkiewicz
- 23/02/2020 22:17 - Trefl zgarnął w Bydgoszczy pełną pulę
- 22/02/2020 22:25 - LOTOS PKH nie zdobył Oświęcimia, w ćwierćfinale 0:2
- 22/02/2020 16:18 - Spóźniona Arka zalicza pierwsze zwycięstwo na wiosnę
- 21/02/2020 20:18 - LOTOS PKH przegrał pierwszy mecz ćwierćfinałowy w Oświęcimiu
- 16/02/2020 20:22 - LOTOS PKH po raz piąty nie znalazł sposobu na Podhale
- 14/02/2020 22:10 - Arka odpadła z Pucharu Polski w koszykówce
- 14/02/2020 21:22 - Trzecia tercja dała LOTOS-owi PKH wygraną w Jastrzębiu
- 14/02/2020 20:54 - Trefl rozkręcał się z seta na set
- 14/02/2020 20:03 - Arka wróciła z Zabrza bez punktów
- 09/02/2020 09:44 - Arka rozpoczęła wiosnę od spadku do strefy spadkowej