Sopoccy malarze, grupa wcale nie mała, od trzeciej dekady XIX wieku tworzyli charakter miasta, ich dzieła pozostały rozproszone, ale są i tworzą zagmatwaną historię miejscowej społeczności, tak wrażliwej na sztukę. Sztukę, która również wpisywała się w historię pruską, polską, niemiecką, żydowską. Historię okrutną, ale i szlachetną, różną. Zła nie możemy zaakceptować, ale w pamięci pozostają też dobre chwile. Chwile, które budują obraz dzisiejszego Sopotu, ale czy miasta sztuki jak kiedyś? Miasta gdzie swoje oparcie znalazła grupa polskich kolorystów wykształcona w Paryżu, gdzie rozwijała się Państwowa Wyższa Szkoła Sztuk Pięknych i jej wydziały malarstwa, rzeźby, grafiki, ceramiki, tkaniny. Olbrzymia grupa wykształconych wówczas artystów powoli odchodzi. Pojawiają się nowi, tworzą nowe malarstwo, czy jeszcze lepsze? To dopiero historia oceni. Jedno jest pewne sztuka w Sopocie trwa i trwać będzie, musimy o nią dbać i zachowywać dla przyszłych pokoleń jej dorobek.
Towarzystwo Przyjaciół Sopotu już po raz piąty zaprasza na kolejną edycję wystawy z cyklu „Ci, którzy odeszli są wśród nas” tym razem zaprezentowane zostaną prace również malarzy różnych narodowości mieszkających tu przed wojną. Autorką koncepcji prezentacji wystawy jest Rosvita Stern, też malarka, działaczka sopocka, z wielką historią tradycji swojej polskiej rodziny. Rodziny mieszkającej tu od końca XIX wieku, walczącej o utrwalenie polskości w okresie Wolnego Miasta Gdańska do którego Sopot też należał. Tu bywały znakomitości zarówno polskiego jak i europejskiego malarstwa.
Rainhold Bahl, Sopockie Kasyno, 1913, Wizerunek oliwskiego malarza R. Bahla zamieszczony na zaproszeniu do Sopockiego Kasyna (Historia obrazu jest nieznana)
W okresie międzywojennym osiedliło się w Sopocie kilku znanych artystów, do najznakomitszych należeli Felix Meseck, Albert Lipczynski, Fritz Heidingsfeld, Marian Mokwa, Robert Zeuner czy Herbert Wentscher. Latem kurort odwiedzali również malarze chcący tu wypoczywać, ale również przyjeżdżający dla wspaniałych sopockich plenerów, miejsc usytuowanych między wzgórzami morenowymi i piaszczystymi plażami.
W Sopocie przynajmniej trzykrotnie na początku XX wieku bywał i malował pochodzący z Prus Wschodnich Lovis Corinth jeden z najwybitniejszych niemieckich malarzy przełomu XIX i XX wieku. Zaliczany obok Maxa Libermanna i Maxa Slevogta, do czołówki niemieckiego malarstwa impresjonistycznego. W Sopocie powstało kilka jego plenerowych obrazów i rysunków. Warto dodać, że jeden z najznakomitszych polskich marynistów pierwszej połowy XX wieku Stanisław Chlebowski był w Berlinie jego studentem. Sam również malował w Sopocie. Niestety wiele jego obrazów z tamtego okresu zaginęło podczas działań wojennych, zniszczeniu wraz z całym dorobkiem uległa jego pracownia. Wiele przedwojennych obrazów artysta odtworzył na początku lat 50., na wystawie jeden z takich sopockich obrazów będziemy mogli również zobaczyć.
Sopocki Pawilon Sztuki wybudowany w 1912 roku (dzisiejszy Sfinks)
Kurort jeszcze przed I wojną światową odwiedzał Wojciech Kossak. W 1913 roku malował w Gdańsku Wrzeszczu portret młodego Kronprinza na koniu, najstarszego syna cesarza Niemiec Wilhelma II. Malarz popołudnia spędzał w Sopocie na kortach tenisowych lub na wyścigach konnych. Wśród europejskich elit towarzyskich miejsce zaczynało być modne. Jak donosiły ówczesne gazety, … ”Ostseebadowi tonu i szyku nadawała Warszawa, a na recepcyjnych listach w hotelach i pensjonatach przeważały polskie nazwiska. Wszyscy starali się mówić choćby kilkanaście słów po polsku. Menu restauracji najbardziej ekskluzywnego wówczas hotelu „Werminghoff” w Sopocie, zawierało również polskie dania. Na kortach tenisowych polskie towarzystwo, w psich konkursach nagrody trafiały do rodzimych właścicieli czworonożnych pupili. W najładniejszych kostiumach paradowały oczywiście Polki, ale Ukrainkom też nic nie brakowało. Orkiestra rano i popołudniu do repertuaru również dodawała polskie „kawałki”. W takiej atmosferze warszawskie towarzystwo, często nad morzem kawy, koniaków i likierów, doczekiwało wspaniałego sopockiego wschodu słońca.”*
Lovis Corinth, Zatoka Gdańska, pocztówka, Wickmann-Verlag, Monachium
Pod koniec 1919 roku do Sopotu z Anglii przybył Albert Lipczynski. Poniekąd zmuszony do opuszczenia terytorium Wysp Brytyjskich powrócił do swojej ojczyzny i zakotwiczył w Sopocie. Ukształtowany artysta osiadł w miejscu wydawać by się mogło przyjaznym, gdzie malarstwo miało swoją wartość, było doceniane. Niestety jego talent i duże umiejętności malarskie starczyły jedynie do końca wojny. Kiedy nastała nowa władza wszystko się załamało, znalazł się na marginesie godności artystycznej, niszczony przez władze zmarł w zapomnieniu. Losy sopockich artystów układały się różnie, klimat kurortu sprzyjał twórcom. Tu wykształciło się wielu polskich znakomitych artystów, ale też ich losy w wielu przypadkach układały się tragicznie. Mam nadzieję, że ta dość naprędce złożona wystawa choć w kilku ciekawych przypadkach opowie o nich. Bardzo dziękuje osobom prywatnym które wypożyczyły obrazy, przede wszystkim oliwskiemu kolekcjonerowi Andrzejowi Walasowi.
Eugeniusz Dzierzencki, Sopoccy rybacy, olej, płótno
* - Adolf Nowaczyński, ” Odkrycie Gdyni” , Wiadomości Literackie nr.13 (540) 1.04.1934
Stanisław Seyfried
Wystawa „Ci, którzy odeszli są wśród nas” - 6.11.2019 Sopot, Dworek Sierakowskich
- 15/11/2019 16:24 - Henryk Cześnik: Odkrywanie ducha
- 14/11/2019 18:44 - Prof. Henryka Cześnika z Nagrodą im. Kazimierza Ostrowskiego
- 11/11/2019 16:43 - Pani Ewa z sopockiej Willi Klara
- 03/11/2019 16:08 - Ryszard Kowalewski – Moje góry
- 03/11/2019 14:42 - Zmarła Ewa Hoffman-Rosińska
- 22/10/2019 11:05 - Pragnę rozmawiać z widzem - prof. Marek Model
- 14/10/2019 16:42 - Mariusz Hoffman - poeta, grafik, malarz
- 08/10/2019 20:34 - Boguchwała Bramińska – ostatnia gdyńska kolorystka
- 07/10/2019 12:41 - Tadeusz Ramik - po prostu malarz
- 05/10/2019 07:48 - Odeszła Boguchwała Bramińska (1922, Starogard Gdański – 3.10.2019, Gdynia)