Na koniec 2010 roku prezydent Adamowicz zaplanował w budżecie zadłużenie w wysokości około 1, 080 mld złotych, a poza nim 1, 222 mld złotych poprzez spółki miejskie. To razem daje 2, 302 mld złotych długu. Jeżeli podzielimy to na wszystkich mieszkańców w wieku produkcyjnym to wypadnie ok. 7600 zł na mieszkańca. Jeżeli podzielimy to na gospodarstwa domowe (ok. 180 tys.) to wypadnie 12 800 zł na każde gospodarstwo domowe. Musimy również liczyć że odsetki są na poziomie ok. 15 % i na pewno nie spadną.
Zdaniem opozycji, Paweł Adamowicz zbudował pozabudżetowy wehikuł finansowy złożony ze spółek komunalnych, który ma poruszać podobno inwestycje. - Na razie rezultatów nie widać poza wysokimi wynagrodzeniami w zarządach. Wehikuł jest pozabudżetowy, więc nie widać go w budżecie miasta. Jest poza kontrolą Radnych - alarmuje Kazimierz Koralewski, radny PiS. - Ponieważ okres spłaty będzie wynosił przynajmniej 15 lat to kwota oddana będzie przynajmniej dwa razy wyższa od pożyczonej. Tak więc oprócz własnych kredytów będziemy musieli spłacić kredyty Prezydenta Kredytowicza, przepraszam Adamowicza - dodaje.
Sytuacja budżetu miasta jest bardzo trudna. Z jednej strony kryzys finansowy spowodował spadek dochodów do miejskiej kasy, z drugiej wzrastają wydatki związane z finansowaniem nowych inwestycji takich jak PGE Arena, ECS, Teatr Szekspirowski, czy przebudowa ulicy Słowackiego.
- Powodem trudnej sytuacji budżetowej miasta jest podjęcie się wielu inwestycji, które przekraczają jego możliwości finansowe. Nie chodzi tu tylko o ilość, ale też o kierunek wydawania tych pieniędzy. Takie inwestycje jak Europejskie Centrum Solidarności (ECS), PGE Arena, czy Teatr Szekspirowski, to projekty, z których będzie korzystać od kilku do kilkunastu procent mieszkańców. Tylko te trzy inwestycje pochłoną blisko 1 mld złotych. Czy nie lepiej w trudnej sytuacji finansowej miasta przeznaczyć te pieniądze na infrastrukturę, mieszkania komunalne, czy poprawę bezpieczeństwa obywateli? – pyta retorycznie Sylwester Wysocki, radny niezrzeszony.
Obciążenie finansowe Gdańska, to nie tylko długi budżetowe, ale również zobowiązania jakie mają zależne od miasta i firmowane przez nie tzw. spółki okołobudżetowe.
- BIEG, GIKE, ZKM – to tylko niektóre spółki przez które współfinansowane są inwestycje miasta. Ten mechanizm już kiedyś nazwałem wehikułem finansowym Pawła Adamowicza. Chodzi tu o zespół spółek, które się zapożyczają, nie obciążając swoimi zobowiązaniami budżetu miasta. Takie działanie to omijanie ustawy o finansach publicznych, trzeba też pamiętać że tworząc takie spółki prawa handlowego miasto się zadłuża. Według danych, które przekazała mi pani skarbnik zobowiązania tych spółek osiągną w tym roku 400 mln złotych, a prognozy na następny rok sięgają 1,2 mld złotych. To dodatkowe obciążenia dla budżetu miasta – uważa Kazimierz Koralewski, radny PiS.
Ucieczka przed zarządem komisarycznym
Według byłego wiceprezydenta Gdańska Mariana Szajny, takie działania to próba ucieczki przed wprowadzeniem zarządu komisarycznego, po przekroczeniu dozwolonej 60% granicy zadłużenia.
- Chodzi o to, żeby ukryć zadłużenie miasta. Na ostatniej sesji rady miasta skarbnik Teresa Blacharska przekazała informację że zadłużenie osiągnęło w tym roku 47,7 % dochodów Gdańska. Tylko dzięki działalności spółek okołobudżetowych, które mają oddzielne budżety nie przekroczono 60-ciu procent progu – dodaje Marian Szajna, były wiceprezydent Gdańska.
Według radnych opozycyjnych niebezpieczeństwo zacieśnienia spirali zadłużenia niesie też ze sobą przekazane prezydentowi przez Radę Miasta uprawnień do zaciągania kredytów pod hipotekę.
- Według art. 18 ustawy o samorządzie terytorialnym kompetencje do zaciągania kredytów pod hipotekę ma Rada Miasta. Czemu rada ceduje te uprawnienia na prezydenta? – pyta radny Wysocki.
Prezydencki mandat
Z zarzutami opozycji nie zgadza się Jerzy Borowczak, radny Platformy Obywatelskiej.
- Niebezpieczeństwo popadnięcia w spiralę zadłużenia jest znikome. Uważam, że prezydent, jako osoba wybrana w wyborach bezpośrednich, ma mocniejszy mandat do zaciągania zadłużenia niż radni. Mogliśmy to zostawić radzie, ale przy żmudnych negocjacjach z bankami lepiej sprawdzi się urząd prezydenta. Gdybyśmy nie mieli zaufania do fachowości i kompetencji prezydenta to byśmy takich uprawnień mu nie przyznali. Jeżeli chodzi o zadłużenie spółek okołobudżetowych, to nie jest to nic szczególnego. Wszędzie dzieje się podobnie. Przestępstwem nie jest branie kredytów na inwestycje i ich racjonalne wykorzystywanie przez te firmy, natomiast przestępstwem jest nadmierne zadłużanie budżetu miasta i doprowadzenie do zarządu komisarycznego – uważa radny Borowczak.
Tomasz Wrzask
- 10/04/2010 09:57 - Nie mogę uwierzyć w śmierć moich przyjaciół
- 10/04/2010 09:29 - Lista ofiar katastrofy w Smoleńsku
- 10/04/2010 09:09 - Wyrwa taka jak Katyń
- 07/04/2010 18:46 - Kolejarze blokowali tory
- 01/04/2010 16:48 - Od pierwszego kwietnia oddzielamy mokre od suchego
- 30/03/2010 18:29 - Prawybory w Gdańsku: PO żałuje przedwczesnych decyzji, PiS wykorzysta pomysł
- 26/03/2010 20:34 - Wyspa Spichrzów - płonący parking!
- 26/03/2010 16:35 - Lista ściganych bandytów
- 25/03/2010 12:52 - Platforma dzieli i rządzi, czyli bojowa sesja rady Miasta
- 23/03/2010 16:05 - Szmajdziński na AWFiS