Wicepremier Mieczysław Jagielski jest dziś nieco zapomnianą osobą z czasów PRL. A to właśnie on przewodniczył komisji rządowej, która podpisała porozumienia sierpniowe w 1980 roku. Czy nadaje się na patronat jednej z gdańskich ulic jego imię.
Strajk stoczniowców rozpoczął polską drogę do demokracji, tak zaczęła się droga do upadku komunizmu w całej Europie wschodniej. Warto przypomnieć sylwetkę człowieka, bez którego być może tych porozumień by nie było.
- Zmiana na stanowisku przewodniczącego komisji rządowej, z wicepremiera Tadeusza Pyki na wicepremiera profesora Mieczysława Jagielskiego, nastąpiła na nasz wniosek. Wicepremier Jagielski wraz z nami, w przeciwieństwie do Pyki, nie rozmawiał w Urzędzie Wojewódzkim, ale na terenie stoczni. Wicepremier Pyka unikał MKS-u, natomiast profesor Jagielski nie różnicował strajkujących zakładów. Od razu negocjacje nabrały tempa, aż do finału – podpisania porozumień w dniu 31 sierpnia 1980 – mówi Tadeusz Fiszbach, I sekretarz KW PZPR w Gdańsku w 1980, jeden sygnatariuszy gdańskich porozumień sierpniowych.
Jagielski cieszył się wtedy dobrą sławą. Zażegnał już wcześniej strajki kolejarzy w województwie lubelskim i na pewno jego obecność w Gdańsku mogła pomóc rozwiązać patową sytuację. - Jagielski posiadał kwalifikacje merytoryczne, jak również uzdolnienia negocjacyjne do prowadzenia trudnych rozmów, czego świadectwem były jego wcześniejsze negocjacje w Lublinie. Znał się na polskiej gospodarce (był wcześniej ministrem rolnictwa i przedstawicielem Polski w RWPG), ale przede wszystkim potrafił słuchać, również opinii różniących się od jego poglądów. Dostosowywał się nie tylko do stanowiska kierownictwa partii, ale także uwzględniał warunki, w których wydarzenia miały miejsce – zauważa Fiszbach. Warto również przypomnieć, że kierownictwo województwa gdańskiego, w rozumieniu politycznym, gospodarczym i administracyjnym składało się z ludzi o wysokich kwalifikacjach i szerokich horyzontach myślowych. - Między innymi właśnie z tego powodu Gdańsk korzystnie różnił się od innych miast. Jagielski to rozumiał, doceniał i szanował ten fakt – mówi dalej Fiszbach.
Spacer życia
„Obrazek”, który można zobaczyć między innymi w „Człowieku z żelaza” Andrzeja Wajdy – autokar ze stroną rządową podjeżdża pod bramę stoczni, wita ich Wałęsa, szpalerem między strajkującymi udają się do sali BHP, gdzie prowadzone są rozmowy. Jagielski mówił później, że był to najdłuższy spacer jego życia. Krótko po ciężkim zawale musiał przejść między wrogo nastawionymi strajkującymi, ponadto wypadało iść godnie, z głową podniesioną do góry.
Negocjacje nabrały tempa, Jagielski z resztą strony rządowej powoli, ale nieodwołalnie przyjmowali postulaty strajkujących załóg. Wicepremier w przerwach latał do Warszawy, gdzie konsultował się ze ścisłym kierownictwem partii – Biurem Politycznym Komitetu Centralnego. Mało kto rozumiał tam wtedy, co tak naprawdę dzieje się w Stoczni Gdańskiej, na czym polegają strajki na Wybrzeżu. Jagielski na początku również nie zgadzał się na postulat powstania wolnych związków zawodowych. Międzyzakładowemu Komitetowi Strajkowemu proponował reformę Centralnej Rady Związków Zawodowych, ale nie własne organizacje. Dopiero z czasem zaczął ustępować, przekonał się o determinacji strajkujących. Jednak musiał do swoich odczuć przekonywać Komitet Centralny PZPR.
- Pamiętam, jak poprosił mnie, żebym poleciał z nim na posiedzenie Biura Politycznego w celu przedstawienia sytuacji z przebiegu gdańskich strajków. Czekał już samolot. Jagielski liczył, że w tej trudnej rozmowie będę dla niego wsparciem. Przedstawiłem tam opinię naszego gdańskiego środowiska, które rozumiało problemy strajkujących – wspomina Fiszbach.
31 sierpnia podpisano porozumienia. Wałęsa z wielkim długopisem, ze zdjęciem Jana Pawła II, który przeszedł do historii. Jagielski ze słowami, które też przeszły do historii: Nie ma przegranych ani wygranych, nie ma pokonanych ani zwyciężonych, grunt żeśmy się porozumieli i że rozmawialiśmy jak Polak z Polakiem powinien rozmawiać. Zakończył się strajk. Coś się w Polsce zmieniło. Władza straciła swój monopol na związki zawodowe. Wkrótce narodziła się „Solidarność”. Mimo, że stan wojenny wstrzymał drogę do demokratyzacji kraju, to jednak pierwszy krok został postawiony. Jagielskiego wkrótce odsunięto od władzy, ale po dziesięciu latach wrócił na obchody rocznicowe do stoczni. Znowu maszerował tą samą drogą, tym razem otaczali go uśmiechnięci, zadowoleni ludzie, którzy pamiętali jego zasługi.
Dobre samopoczucie jest uzasadnione
Mieczysław F. Rakowski, wieloletni naczelny „Polityki”, ostatni I sekretarz KC PZPR zasłynął tym, że jako premier, wspólnie z ministrem przemysłu Wilczkiem, wprowadził ustawę, która otwierała w Polsce drogę do wolnego rynku umożliwiając handel drobnym, prywatnym przedsiębiorcom. Rakowski w swoich dziennikach, momentami bardzo krytycznych wobec przedstawicieli komunistycznej władzy, opublikowanych dopiero w 2001 roku pisał również o Jagielskim: „Mietek powraca do pamiętnego dnia i w szczegółach opowiada jak przebiegały rozmowy. Słyszę już nie pierwszy raz, jak go niechętnie przyjęto, a gdy już zbliżano się do podpisania porozumienia, traktowano go z szacunkiem i powszechnie chwalono. Jest bardzo zadowolony ze swojej działalności w tamtych dniach. Mietek lubi się chwalić, ale w tym przypadku jego dobre samopoczucie jest uzasadnione. Kto wie, jak potoczyłyby się sprawy, gdyby na jego miejscu był ktoś mniej elastyczny, słowem – jakiś młot. Przecież sytuacja rozwijała się w bardzo niebezpiecznym kierunku. Decydowały godziny.”
Dzisiaj praktycznie o Jagielskim się nie mówi. Istnieje spór wśród historyków, czy był on człowiekiem, który przejawiał własną inicjatywę, czy był tylko zwykłym aparatczykiem, który działał tylko i wyłącznie zgodnie z poleceniami Biura Politycznego. Wspomnienia Tadeusza Fiszbacha, człowieka, który aktywnie uczestniczył w opisywanych wydarzeniach, wskazują jednak na ten pierwszy pogląd. Może dla uczczenia pamięci Mieczysława Jagielskiego warto by zastanowić się nad nazwaniem jednej z ulic w Gdańsku jego imieniem? Co myślą o tym inni?
Piotr Skiba (radny Rady Miasta Gdańska z ramienia PO): – Jagielski to na pewno osoba, która jest już na stałe wpisana w historię Gdańska, ale przede wszystkim całej Polski. Pytanie o nadanie jego imienia jednej z gdańskich ulic należy zadać historykom. To oni powinni odpowiedzieć, czy był to człowiek, który działał z własną inicjatywą, czy tylko wykonywał polecenia centrali w Warszawie.
Longin Pastusiak (amerykanista, członek Rady Krajowej SLD): – Ulica Jagielskiego w Gdańsku to dobry pomysł. Jest to przecież jeden z sygnatariuszy porozumień sierpniowych. Ma ponadto spory wkład w rozwój gospodarki polskiej, był ministrem rolnictwa, reprezentował nasze interesy gospodarcze na forum międzynarodowym, między innymi w trakcie rozmów ze Stanami Zjednoczonymi. Był to człowiek zdroworozsądkowy, zasługuje na swoją ulicę właśnie w Gdańsku, gdzie podpisano porozumienia. Byłoby to ponadto wsparcie dla kompromisu politycznego, którego brakowało wtedy, ale którego brakuje również i dzisiaj.
Maciej Ciemny
- 02/01/2010 08:49 - POLNORD zagospodaruje Wyspę Spichrzów
- 24/12/2009 09:29 - Rok wspaniałych sukcesów
- 24/12/2009 09:25 - Wokół hali gdańsko-sopockiej
- 23/12/2009 21:51 - Skandal na portalu aukcyjnym!
- 23/12/2009 17:57 - Nie dajmy się obżarstwu w te Święta!
- 23/12/2009 17:32 - Najważniejszy jest rozwój i innowacje
- 23/12/2009 10:42 - Przybywa bezrobotnych
- 22/12/2009 21:15 - Świąteczna "Gazeta Gdańska"
- 22/12/2009 16:10 - Domosławski odwołany
- 22/12/2009 15:41 - Trójmiasto stoi w korku