Nasi przodkowie Słowianie 21 marca obchodzili Jare święto, które było hołdem dla Bogini Matki- Ziemi. Powodów mieli wiele: rozkwitać zaczęły pąki drzew, zaczęły powracać ptaki, gleba odmarzła i można było ją na nowo zasiać. Jednakże wokół tak oczywistych z obecnego punktu widzenia dla nas przejawów nadejścia wiosny Słowianie, lud przesądny i bogobojny, miał swoje obrzędy i rytuały.
Jednym z nich, który zachował się w niektórych kręgach do dziś, jest topienie Marzanny. Ta słomiana kukła, była ongiś ucieleśnieniem bogini zimy, którą w czasie równonocy podpalano, a następnie wrzucano do wody (dwa istotne żywioły w słowiańszczyźnie). Wierzono, że bóstwa sezonowe przypisane porom roku, są opiekunami ludzi, tylko w określonym czasie. Równonoc była kresem uzasadnionego bytu boginki- składano symboliczną ofiarę w postaci Marzanny, żeby zimę przepędzić i przywitać wiosnę
Dzisiaj święto nie jest celebrowane w tak wyszukany sposób- Marzannę pali się tylko gdzieniegdzie, a pierwszy dzień wiosny stał się w niektórych środowiska odpowiednikiem dnia wagarowicza. Na ulicach spotyka się wtedy kolorowych, roześmianych uczniów poprzebieranych w rozmaite kostiumy. Dużo cenniejszy jest dla nas czas wiosny w wymiarze duchowym niż symbolicznym. Wszak to właśnie wtedy ludzie się najczęściej zakochują- emitując więcej „romansogennych” feromonów, przyciągają i wabią-okres tzw. godów u człowieka przypada właśnie wiosną. Oczywiście nie można pominąć największego daru tej pory roku, czyli słońca (także prasymbol słowiański). Emitowanie ciepła oraz dostęp do światła ożywia człowieka i czyni go szczęśliwym- produkowane są w większych ilościach endorfiny (wydzielane dzięki uśmiechowi i zwiększonemu wysiłkowi fizycznemu), czyli hormony szczęścia odpowiedzialne za dobre samopoczucie i pogodny nastrój.
„Coś na ząb”, czyli wiosenna dieta odnawiająca
Według medycyny chińskiej ciało i dusza są jednością i wszelkie procesy zachodzące w jednej połówce, mają swoje odzwierciedlenie w drugiej. Problemy życiowe, stres, depresja czy zabiegany styl życia są widoczne w naszym ciele, z kolei wszelkie zaburzenia czy problemy zdrowotne rzutują także na naszą „duszę”, czyli nastrój i samozadowolenie. Rodzaje potraw spożywanych według medycyny chińskiej, są silnie uzależnione od pory roku: i tak na wiosnę spożywane są potrawy zwiększające energię, latem dominują potrawy delikatne, chłodne, obniżające temperaturę ciała, jesienią przygotowywane są potrawy płynne, a zimą zalecane są potrawy nieostre, nierozgrzewające nadto organizmu.
Wiosna jest czasem „przemiany drewna”, a organem najważniejszym, na który należy zwrócić uwagę w tym okresie jest wątroba. Lekarz medycyny chińskiej katar sienny czy suchość oczu będzie wiązał właśnie z nierównowagą jing/ jang w wątrobie- wszelkie zaburzenia, szczególnie te, które wiążą się z oczami, mięśniami, skórą, włosami i paznokciami są wynikiem złej gospodarki naszej wątroby. Co zatem jeść? Przede wszystkim zalecane są produkty lekkie, nieobciążające- zaliczać się będą tu warzywa zielone (kolorystyka także jest silnie ugruntowana i związana z porami roku w medycynie chińskiej.) tj. brokuły, sałaty, brukselki, także świeże zioła- w szczególności szczypiorek; z mięs najbardziej aprobowany jest kurczak. Jarska kolacja jest lekiem na wszelkie dolegliwości zdrowotne i gwarantem rześkiego poranku (organizm odpoczywa, zamiast trawić). Jako panaceum wymieniany jest także sok z brzozy. O uzdrawiających właściwościach tego drzewa przeczytać można w zielarskich poradnikach i medycynie ludowej; jeden z najwybitniejszych uzdrowicieli polskich ojciec Klimuszko w swoich książkach także zwraca uwagę na szczególne właściwości brzozy (m.in. działanie odtruwające + bogaty zestaw witamin i minerałów ). Oczywiście na miejscu są wszelkie owoce i warzywa sezonowe (np. rzodkiewka). W tym czasie powinno się ograniczyć spożywanie alkoholu i tłustych mięs- to właśnie te potrawy najczęściej wywołują uczucie przesycenia i nadmiernej ciężkości, co zaburza równowagę energii w ciele według lekarzy chińskich.
Sport to zdrowie
Stare powiedzenie niesie ze sobą prawdę niepodważalną. Oczywiście nie chodzi w tym przypadku o wyczynowy sport (bo ten owszem od kontuzji nie stroni), ale o wzmożoną aktywność fizyczną. Długie spacery, biegi czy popularny ostatnio nordic walking. W Trójmieście jest pełno przecudownych miejsc, w których w promieniach słońca aż się chce poruszać. Park Oliwski, deptak sopocki no i… nieocenione morze. Można także zapisać się na aerobik, fitness lub gimnastykę – klubów sportowych nie brakuje, a po zajęciach zastrzyk energii gwarantowany.
Zatem pomimo, że do wiosny pozostał jeszcze niecały tydzień, pierwsze powiewy możemy poczuć już dziś. Należy jednak być ostrożnym- ze względu na szybką zmianę pogody często ubieramy się nieodpowiednio, a to skutkuje falą wiosennych przeziębień. Wtedy najlepiej postawić na naturę i jej ziołowe skarby.
„Leki” na przeziębienie:
Nalewka (lub syrop) z czarnego bzu - działa wzmacniająco i obniża gorączkę
Herbata z lipy: działania napotne, przeciwgorączkowo
Płukanka z szałwii - odwieczny lek na kaszel, często mieszana m.in. z rumiankiem
Olejek eukaliptusowy – na katar (do kubka wrzącej wody wlać ok. 3 kropli olejku i przykryć głowę ręcznikiem, aby para nie wyleciała. Wdychać nosem)
Z przepisów kuchennych to gorące mleko z miodem i… czosnek: roślina – antybiotyk (tylko w niedużych ilościach, bo jest ciężkostrawny i nie przed ważnymi spotkaniami, z powodów wiadomych).
Karolina Tomaszewska
- 22/03/2010 17:04 - Więcej dzieci niż miejsc w przedszkolach
- 22/03/2010 16:34 - Galeria Bałtycka powitała wiosnę pokazem mody
- 22/03/2010 10:54 - Zabytek do dyspozycji prezydenta
- 22/03/2010 09:29 - Ty, Twój stylista i wielkie zakupy w Mediolanie!
- 21/03/2010 17:50 - Festiwal Europejski Poeta Wolności rozpoczęty
- 21/03/2010 15:19 - Wiosenne bańki pod Neptunem
- 21/03/2010 14:25 - Martyna Wojciechowska na krańcu Polski
- 20/03/2010 20:01 - Komorowski przekonywal pomorską PO
- 20/03/2010 19:54 - Vivat Uniwersytet Gdański!
- 20/03/2010 17:21 - Młodzi o demokracji