- Po konsultacjach możliwe są zmiany w projekcie ustawy o podatku od sklepów wielkopowierzchniowych - powiedział szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk (PiS) w rozmowie z PAP. W grę wchodzi więc uzależnienie podatku od obrotów sklepu, a nie od powierzchni. Wcześniej zapowiadano, że do Sejmu trafi projekt przewidujący 2-procentową stawkę od przychodów sklepów o powierzchni powyżej 250 metrów kw.
- Niech wreszcie zaczną płacić podatki i nie drenują naszego kraju – komentuje opodatkowanie wielkich sieci handlowych prof. Witold Modzelewski.
Forum Gdańskich Organizacji Kupieckich i Rzemieślniczych rekomenduje projekt takiego rozwiązania, które z jednej strony będzie przeciwdziałało unikaniu płacenia podatku dochodowego przez sieci zagraniczne, z drugiej - nie dotknie działających lokalnie i płacących podatki w kraju polskich handlowców.
Dla PiS ważny jest priorytet fiskalny. Polscy kupcy nie ukrywają, że ich zdaniem unikające podatku sieci zagraniczne powinny płacić podatek o większej stawce.
- Nie popieramy propozycji podatku, który był pierwotnie w projekcie, czyli powiązanego z powierzchnią handlową. Trójmiejskie środowiska kupieckie są za tym, że jeśli już ma być podatek, to powinien być progresywny, chroniąc tych, którzy mają niskie obroty i fatalną na dzisiaj rentowność. Powierzchnia sprzedaży nie zawsze ma duży wpływ na rentowność i właściwy obrót. Najpewniej ten podatek nie będzie uzależniony od powierzchni, a od obrotu - powiedział Marek Theus, prezes zarządu Grupy MerCo oraz członek Forum Stowarzyszeń i Organizacji Kupieckich i Rzemieślniczych.
Naliczanie podatku obrotowego może odbywać się progresywnie lub liniowo. Byłby on zależny od obrotu miesięcznego np. powyżej 12,5 mln zł. Nadwyżka ponad ten próg byłaby objęta półprocentową stawką, powyżej 35 mln zł miesięcznej sprzedaży stawka podatku miałby wynosić 2 procent. W wersji liniowej, przy jednolitej stawce 2 proc., obowiązek zapłaty podatku obrotowego powstałby przy miesięcznej sprzedaży przekraczającej 15 mln zł.
- Napływają uwagi do projektu. Konsultujemy projekt z polskimi stowarzyszeniami handlu hurtowego i detalicznego i polskimi przedsiębiorstwami. Także ja rozmawiałem z przedstawicielami środowisk kupieckich. Polscy kupcy przekazują uwagi, które wydają się być zasadnymi więc niektóre wcześniejsze propozycje będą skorygowane w stronę opodatkowania obrotu, nie zaś powierzchni. Wkrótce, w ciągu kilku tygodni, będzie opublikowane, mam nadzieję – wspólne - stanowisko PiS i naszych partnerów – zaznaczył w rozmowie z nami poseł PiS Andrzej Jaworski, stwierdzając, że jest opór części firm, które były dotychczas „traktowane jak święte krowy”.
Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji podnosi larum. Jest ona polska z nazwy, bo skupia takie „rodzime” firmy jak Auchan, Carrefour, Castorama, Jeroniomo Martins, Kaufland, Lidl, Metro, Tesco, Selgros.
Tymczasem w środę 2 grudnia br. odbyło się w Sejmie spotkanie zorganizowane przez parlamentarny zespół ds. przedsiębiorczości i patriotyzmu ekonomicznego pod przewodnictwem posła Adama Abramowicza, w którym uczestniczyli przedstawiciele firm kupieckich prowadzonych przez polskich obywateli m.in. Marek Theus.
Jak poinformował min. Kowalczyk: „uwagi polegają na tym, by albo całkowicie odejść od kryterium powierzchni sklepu wielkopowierzchniowego i uzależnić podatek tylko od wysokości obrotów. A jeśli zostaje powierzchnia, to powinna być wyższa - np. od 400 metrów kw.”
Kolejną kwestią jest odejście od jednolitej stawki 2-proc. na rzecz stawki progresywnej. To też pozostaje do uzgodnienia.
Z uzasadnienia projektu ustawy wynika, że w 2013 r. 175 sieci handlowych, które działały w sektorze sprzedaży detalicznej, wpłaciło łącznie podatki dochodowe w wysokości 440 mln zł. Kwota ta stanowi 0,47 proc. przychodów.
Autorzy projektu ustawy podkreślają, że ma ona ograniczyć potencjalny transfer zysków osiąganych ze sprzedaży detalicznej przez duże koncerny. Zagraniczne sieci handlowe, dysponujące środkami i know-how podporządkowały sobie rynek handlu detalicznego w Polsce. Według autorów projektu udział podatku dochodowego w przychodach małego i średniego biznesu zajmującego się handlem detalicznym jest dwukrotnie wyższy niż w sklepach wielkopowierzchniowych.
- Sieci słabo płacą, wielkie zyski transferują za granicę. Są zaprzeczeniem pięknej bajki o kapitalizmie. Kapitalizm budują małe firmy rodzinne, a nie zagraniczne molochy, które nie mają interesu w rozwoju polskiej gospodarki, chcą jedynie zarobić na sprzedaży towarów. Ich inwestycje, blaszaki, nie mają żadnej wartości. Niech wreszcie zaczną płacić podatki i nie drenują naszego kraju – mówi prof. Witold Modzelewski, finansista i specjalista prawa podatkowego w rozmowie z portalem wSensie.pl i dodaje, że miałby być to 2 proc. podatek od obrotów netto.
Przypomnijmy, że zachowania patriotyczne w biznesie nie są anachronizmem, ale stanowią o sile gospodarki. Patriotyzm gospodarczy nie sprowadza się tylko do kupowania polskich produktów, co wspiera rodzimych producentów i chroni miejsca pracy. To także długofalowa polityka gospodarcza państwa wspierająca rodzimych wytwórców, promocja polskich marek, polityka podatkowa, uściślenie i ujednolicenie systemu finansowego.
ASG
Inne artykuły związane z:
- 07/12/2015 13:32 - Apel: Fałszowanie rzeczywistości pod hasłem rzekomej obrony demokracji, utrudnia i opóźnia niezbędny proces naprawy życia publicznego w Polsce
- 07/12/2015 13:29 - Roman Pionkowski delegowany do objęcia funkcji Prezesa Zarządu Energi
- 07/12/2015 07:25 - Gdański program 3x5
- 07/12/2015 07:23 - Grudzień w GTF
- 03/12/2015 20:02 - Weterynarz na wezwanie – co wolno na urzędzie?
- 03/12/2015 19:43 - Nie jest sztuką zatrzymać tramwaj, kiedy strajkujący odłączą prąd
- 01/12/2015 20:26 - Gdańsk w obiektywie osób głuchoniewidomych - wernisaż nr 2
- 30/11/2015 23:17 - Spokojne spotkanie obywatelskie na Przymorzu Wielkim
- 29/11/2015 20:10 - Ulica, skwer, zaułek Jana Kwiatkowskiego?
- 25/11/2015 21:35 - Strzelczyk: Adamowicz, człowiek renesansu