Zaostrza się sytuacja na Litwie. Zamieszkujący tam Polacy postanowili bronić prawa do szkolnictwa w języku polskim. Po wprowadzeniu w marcu b. r. nowej ustawy o szkolnictwie nasi rodacy poczuli się bowiem zagrożeni utratą prawa do kształcenia dzieci w rodzimym języku. Ustawa ta ich zdaniem uderza w prawa mniejszości narodowych. By ratować sytuację na Litwę przybył premier Donald Tusk. Rozmawia z premierem tego kraju Andriusem Kubiliusem. Jeśli ta misja zakończy się fiaskiem Polacy na Litwie ogłoszą powszechny strajk szkolny. W piątek w Wilnie miał miejsce kilkutysięczny wiec, który zapoczątkował w 70 ze stu polskich szkół strajk szkolny.
Mimo, że Polska i Litwa to dwa kraje, które łączy jedna historia i sześć wieków wspólnej kultury trudno w Unii Europejskiej znaleźć dwa kraje tak poróżnione i pełne animozji.
Zdaniem Bogdana Borusewicza, marszałka Senatu i przewodniczącego wspólnego przedstawicielstwa parlamentów Polski, Litwy i Ukrainy jest szansa na rozwiązanie problemów na drodze dialogu.
- Trzeba do tego co nas różni podchodzić spokojnie. Na szczęście kierunków polskiej polityki zagranicznej nie nadają siły skrajne. Nie robi się tej polityki przez pryzmat konfliktu na Wileńszczyźnie. Na nieszczęście uznanie na Litwie uzyskały siły skrajne – ocenia Borusewicz.
Zdaniem marszałka Senatu te skrajne postawy zaznaczyły swoją pozycję już na początku Litwy niepodległej.
- Po pierwsze ruch „Sąjūdis” z Vytautasem Landsbergisem na czele, a konkretnie i sam Landsbergis, odtwarzając niepodległą Litwę odtworzył ją wraz z przedwojenną antypolską ideologią, sięgającą początków XX wieku. Ta ideologia nasiliła się w okresie międzywojennym. O ile przed wojną ta ideologia mogła mieć jakieś uzasadnienie, ponieważ był konflikt o Wilno. Litwini chcieli odzyskać Wilno. Dzisiaj nie ma konfliktu o tereny, a jednak ta ideologia się odrodziła. Przewidywałem takie bieg zdarzeń, ale nie sądziłem, że to pójdzie tak daleko – ocenia w rozmowie z portalem wybrzeze24.pl Borusewicz, a oceniając obecną sytuację Borusewicz zauważa w rozmowie z nami:
- Obecny rząd Andriusa Kubiliusa jest zdany na balansowanie na krawędzi większości i to niewielkie poparcie w Seimasie zapewnia mu nacjonalistyczna grupa poselska Gintarasa Songaili. Premier Andrius Kubilius jest człowiekiem rozsądnym, człowiekiem środka, ale w sprawach polskich ma ograniczoną możliwość działania.
Do dialogu namawia też poseł Tadeusz Aziewicz, przewodniczący grupy parlamentarnej Polska – Litwa i członek Zgromadzenia Parlamentów Polski i Litwy
- Przede wszystkim trzeba rozmawiać. Po obu stronach są ludzie dobrej woli, którzy mają świadomość, że więcej nas łączy niż dzieli. Przez ostatnie dwadzieścia lat udało się zrobić naprawdę dużo dobrego. Potem przyszedł gorszy czas. Myślę, że częściowo można to tłumaczyć kryzysem ekonomicznym, który dotknął Litwę w większym stopniu niż Polskę. Nie jestem zwolennikiem bicia się w cudze piersi, ale piłka jest po stronie litewskiej. Zbyt duży wpływ na świadomość zbiorową w tym kraju uzyskali politycy, którzy swój interes widzą w eskalacji konfliktu. Władze litewskie w pewnym momencie stały się zakładnikami nacjonalistów, mam tu na myśli takie ugrupowania jak Związek Litewskich Narodowców Gintarasa Songaily. W polityce tak jak w ekonomii „pieniądz gorszy wypiera lepszy”, w Polsce również są ludzie, którzy swoją szanse na istnienie w mediach widzą w eskalacji konfliktu. Spirala się nakręca – uważa Tadeusz Aziewicz.
Ten polityk PO, podobnie jak Borusewicz, mający rodzinne związki z Litwą także ma nadzieję, że ciągle jest szansa na powrót do poprzedniej dekady, gdy oba kraje zajmowały podobne stanowisko na najważniejszych międzynarodowych spotkaniach, czy też w Tbilisi w czasie tragicznych wydarzeń z sierpnia 2008 roku, kiedy rosyjskie czołgi stały kilkadziesiąt kilometrów od stolicy Gruzji.
- W demokracji tak bywa, że czasami duży wpływ na rzeczywistość uzyskują ludzie nieodpowiedzialni, w Polsce też mieliśmy takie doświadczenia. Poradziliśmy sobie, wierzę, że z czasem poradzą sobie też Litwini. Litwa dobrowolnie znalazła się w Unii Europejskiej, a przecież szacunek dla mniejszości narodowych to jeden z jej fundamentów. Jestem przekonany, że większość obywateli Polski i Litwy chce normalnych relacji pomiędzy naszymi krajami – powiedział w rozmowie z portalem wybrzeze24.pl Aziewicz.
ASG
{youtube}gq7IofOtL4o{/youtube}
Korespondencja z Wilna - portal wilnoteka.lt
Strajk szkół z polskim językiem nauczania i wiec przed Pałacem Prezydenckim jednocześnie na rozpoczęcie roku szkolnego - tego jeszcze w najnowszych dziejach Litwy nie było. Podobnie, jak nie było tak drastycznego zamachu na polskie szkolnictwo Wileńszczyzny - nowelizacja ustawy o oświacie zabrała litewskim Polakom prawo do nauki w języku ojczystym od pierwszej do ostatniej klasy i zmusza ich do nauki języka litewskiego jako ojczystego. Pozornie chodzi tylko o nauczanie po litewsku historii i geografii Litwy oraz ujednolicenie matury z litewskiego w szkołach litewskich i nielitewskich, jednak Polacy nie wierzą, że rząd działa "dla dobra" ich dzieci - uważają, że nawet najmniejsze naruszenie historycznie ukształtowanej tradycji uszczupla ich prawa, a przede wszystkim otwiera drogę do dalszej lituanizacji. Na zasadzie - damy palec - utną dłoń, a potem i rękę. Władze Litwy na wiec nie zareagowały, w odróżnieniu od władz Polski.
Akcja była dość spontaniczna, ale - jak zwykle w przypadku mobilizacji polskiej społeczności - dobrze zorganizowana. Kilka tysięcy uczniów z ponad 70 (ze 120 działających na Wileńszczyźnie) litewskich szkół z polskim językiem nauczania nie poszło 2 września na lekcje (lub: rodzice nie puścili). Dla wielu z nich nie był to jednak okazyjny Dzień Wagarowicza, bo dołączyli do rodziców i nauczycieli, którzy zgromadzili się przed Pałacem Prezydent Litwy, by zaprotestować przeciwko zmianom, jakie już od poniedziałku odczują polskie szkoły.
Forum Rodziców Szkół Polskich na Litwie - formalny organizator wiecu - dostało pozwolenie na udział 600, góra 700 osób, bo tyle ponoć mieści się na przewidzianej połowie placu przed pałacem. Realnie jednak protestowało około 2-3 tysięcy zaniepokojonych Polaków. Jeżeli się uwzględni młodzież starszych klas, która stawiła się na wiec, ale już wkrótce wypełniła okoliczne uliczki, by w zaciszu rozluźnić się przy papierosie lub po prostu zająć się sobą - być może da się uzbierać kolejny tysiąc osób.
Po drugiej stronie ulicy, pod ścianą Uniwersytetu Wileńskiego rozwinęli swe plakaty także uczestnicy antywiecu - kilku młodzieńców ze Związku Narodowej Młodzieży Litwy. Hasła "Tutejszy, odkryj w sobie Litwina!" czy "Żeligowski 1920 - Tomaszewski 2011?" co najmniej dziwnie wyglądały w towarzystwie hasła "To może się dogadamy?"
Próbę "dogadania się" podjęli także Polacy - skoro do protestujących nie wyszedł nikt z Pałacu Prezydenckiego, więc delegacja rodziców wybrała się do kancelarii i przekazała Pani Prezydent rezolucję wiecu. Po kilku tradycyjnych już w tej sytuacji pieśniach, jak "Rota" czy "Wileńszczyzny drogi kraj" protestujący udali się do Ostrej Bramy, by także Matkę Miłosierdzia prosić o obronę polskich szkół na Litwie. Tłum Polaków po drodze kurczył się i blokował wąskie ulice starówki...
Uważni obserwatorzy sytuacji litewskich Polaków odnotowali przy okazji wiecu wyjątkową aktywność nie tylko litewskich, ale i polskich mediów. Wozy transmisyjne pod Pałacem Prezydenckim ustawiły nawet polskie telewizje. Co ciekawe - nie TV Trwam, często goszcząca na Litwie, czy też publiczna TVP (np TVP Polonia), ale prywatne - Polsat i TVN. O ile ta pierwsza nie od dziś interesuje się sprawami Polaków na Litwie, o tyle aktywność tej drugiej stała się zrozumiała dopiero wieczorem: wiec litewskich Polaków nie pozostał jednak bez echa. W piątek wieczorem premier RP Donald Tusk zapowiedział, że już w niedzielę przybędzie do Wilna, by spotkać się z władzami Litwy i litewskimi Polakami.
Czyżby polski rząd znalazł wreszcie sposób na dialog z rządem Litwy i rozwiązanie problemów, z jakimi borykają się rodacy na Wileńszczyźnie? A może polska prezydencja w UE nada tej wizycie inną rangę? Czy też usłyszymy kolejne słowa troski i otuchy na miesiąc przed wyborami w Polsce?
Relację wideo przygotował zespół "Wilnoteki": Edyta Maksymowicz, Walenty Wojniłło, Jan Wierbiel, Paweł Dąbrowski, Rajmund Rozwadowski, Dariusz Malinowski.
- 05/09/2011 13:41 - Potulski: SLD wypychany z publicznej debaty
- 05/09/2011 12:11 - Gigantyczny operator przejmie gdańskie śmieci
- 05/09/2011 11:37 - Donald Tusk w Wilnie [obejrzyj relację VIDEO]
- 05/09/2011 11:29 - Nowa odsłona Gdańskich Miniatur
- 05/09/2011 09:08 - Festiwal "Wilno w Gdańsku"
- 03/09/2011 16:02 - Jarosław Kaczyński: Możemy w różnych okolicznościach uczestniczyć w tworzeniu nowego rządu.
- 02/09/2011 17:26 - Jarosław Wałęsa miał poważny wypadek na motocyklu
- 02/09/2011 12:40 - Straż Pożarna: mecz Polska - Niemcy warunkowo
- 01/09/2011 18:32 - Jarosław Kaczyński w Gdańsku: Polacy zasługują na więcej. Wszyscy Polacy, a nie tylko niektórzy
- 01/09/2011 11:09 - Rozpoczał się nowy rok szkolny