Paczos: Deweloperzy budują pomimo szadółkowego smrodu

Rozmowa z Jarosławem Paczosem, prezesem Stowarzyszenie Sąsiadów Zakładu Utylizacyjnego Gdańsk Szadółki.

- Mapę uciążliwego zapachu dla okolic gdańskiego wysypiska śmieci tworzy Stowarzyszenie Sąsiadów Zakładu Utylizacyjnego Gdańsk Szadółki. Na sądową rejestrację Stowarzyszenie czekało jednak ponad cztery miesiące. Dlaczego tak długo?
Jarosław Paczos, prezes Stowarzyszenia: Dlatego tak długo, bo wydział spraw obywatelskich w gdańskim magistracie miał wiele uwag co do naszego statutu i bardzo drobiazgowo go analizował. Odpuszczono, kiedy zasugerowałem Miastu, aby szerszą kontrolą objęli Zakład Utylizacyjny, a nie nasze Stowarzyszenie działające na rzecz dobra mieszkańców. Powstaliśmy w tym celu, aby emisja gazów i toksyn nie zagrażała mieszkańcom Gdańska oraz okolic, gdzie występujący fetor jest coraz większy.


- W jaki sposób działacie?
Jarosław Paczos: Działając jak podobne organizacje obywatelskie w zachodniej Europie, będziemy regularnie wizytować i kontrolować proces technologiczny i sprawdzać, czy wszystkie inwestycje, które zrealizowano w Szadółkach, są zgodne z projektem technicznym i eksploatowane ze zdrowym rozsądkiem.

- Uruchomiliście w marcu mapę smrodu Szadółek. Jakie są aktualne wnioski? Ile było dotychczas internetowych wejść i rzetelnych komunikatów?
Jarosław Paczos: W poczuciu odpowiedzialności za rzetelność wyników, nie będziemy analizować marcowych danych. Był to pierwszy miesiąc funkcjonowania mapy. Kilkanaście wskazań wydaje się mało prawdopodobnych. Ponadto niektóre inne wskazania wydają się być źle ustawione pod względem czasu. Pojawienie się tej formy komunikacji spowodowało, że wielu internautów chciało zamanifestować swój dyskomfort związany z ZUT w Szadółkach, nie bacząc na szczegóły. Pomimo więc, że większość wskazań jest dobra, marzec odrzucamy. Kwiecień będziemy dokładnie analizować, ale dopiero wówczas jak się ten miesiąc skończy. To wymaga dużo pracy, bo będziemy analizować wskazania w kontekście danych meteo. Zgrubne podsumowanie wyników pierwszej połowy kwietnia, to ponad sto wskazań, brak wskazań nieprawdopodobnych czy wstawionych dla żartu. Odory pojawiły się głównie od Otomina do południowych dzielnic miasta, w pasie wyznaczonym ulicami Świętokrzyską i trasą WZ.

- Czy fetor sięga poza takie osiedla, jak Chełm, Morena, Górna Orunia, okolice ulicy Kartuskiej? Czy powiększył się 8-km obszar smrodu?
Jarosław Paczos: Odory w wymienionych miejscach były mniejszym problemem. Trzeba jednak pamiętać, że był to okres wyjątkowo chłodnej pogody.

- Gdzie ten fetor występuje najczęściej i o jakich godzinach w ciągu doby?
Jarosław Paczos: - Nie mamy jeszcze takich analiz na podstawie mapy smrodu.

- Czy w opinii członków Stowarzyszenia, firmy deweloperskie budujące domy i osiedla mieszkaniowe w pobliżu Szadółek, w swoich ofertach nie powinny przestrzegać przyszłych mieszkańców o takiej zapachowej groźbie?
Jarosław Paczos: - Wielokrotnie prosiliśmy deweloperów o poparcie naszej inicjatywy. Prośby kierowaliśmy do firm POLNORD, KOKOSZKI, EKOLAN. Żadnego zainteresowania. Jest to dziwne gdyż w przypadku pozytywnych zmian w ZUT i ograniczenia odorów, to oni odniosą największe finansowe korzyści z tego faktu. Albo więc nie wierzą, że coś można zmienić, albo nie widzą problemu, albo nie chcą psuć swoich relacji z miastem. Warto o to ich zapytać bo czwartej opcji nie widzę. Reasumując, nie informują o ZUT, nie pokazują na wizualizacjach hałd śmieci, nie chcą nic pomóc, aby to zmienić.

- Czy Zakład Utylizacyjny Szadółki nawiązał ze Stowarzyszeniem jakąś współpracę i czy was informuje o podejmowanych przedsięwzięciach co do m.in. zniwelowania fetoru?
Jarosław Paczos: ZUT w sporym stopniu współpracują, co z tego wyniknie zobaczymy w ciągu najbliższego półrocza.

Rozmawiał: Włodzimierz Amerski