Dwie historie. Dwa życiorysy. Stanisława Bogacka była wychowanką Janusza Korczaka i jego zasady realizowała w Przedszkolu nr 4, którego była przez wiele lat kierowniczką. Halina Massalska, sopranistka Chóru Opery Bałtyckiej, wdowa po Michale Massalskim – twórcy i dyrektorze ZOO w Oliwie. Połączył te dwie niezwykłe kobiety projekt Katarzyny Korczak pt. „Ślad”, czyli reportaże i spotkania ukazujące losy mieszkańców Wrzeszcza po 1945 roku, którzy przybyli tu z różnych stron Polski i rozpoczęli tutaj nowy etap życia.
Za nami pierwsze takie spotkanie. W Gdańskim Klubie Biznesu w miejscu centralnym zasiadły bohaterki opowieści. Po krótkiej części artystycznej w wykonaniu uczniów Szkoły Muzycznej II st. im. Fryderyka Chopina w Gdańsku-Wrzeszczu mogliśmy usłyszeć fragmenty ich historii spisane przez Katarzynę Korczak.
Republika dziecięca u Janusza Korczaka
Kto by pomyślał, że tak tragiczne zdarzenie jakim jest śmierć mamy w wieku zaledwie 11 lat, umożliwi jej spotkanie z człowiekiem, który zaszczepi w niej szacunek, nowe wówczas podejście do dzieci i sprawi, że zajmowanie się najmłodszymi stanie się powołaniem i jej misją życiową.
Do Zakładu Wychowawczego „Nasz Dom” Janusza Korczaka Stanisława Bogacka trafiła mając 9 lat.
W reportażu pt. „Republika dziecięca u Janusza Korczaka” autorstwa Katarzyny Korczak czytamy o świadomości śmierci matki pani Stanisławy, która pewnego dnia przyniosła dla córki przystępującej do komunii białą sukienkę, mówiąc do jednej wychowawczyń: „Do ślubu już jej ubierała nie będę”. Stanisława Bogacka opowiada nam o ostatnim pożegnaniu z matką, ale też o wychowawczej metodzie „Starego Doktora”.
– Wszystkie dzieci były równo traktowane. Tworzyliśmy republikę dziecięcą, przede wszystkim obowiązywały miana obywatelskie: jeśli się ktoś dobrze sprawował, nosił miano: „towarzysz”, jak gorzej: „obojętny mieszkaniec”, a jeśli był urwisem: „uciążliwy przybysz”. Gdy ktoś się poprawił, mógł dostać wyższe miano, raz w roku była rehabilitacja. Ja, jako dziewczyna spokojna, byłam „towarzyszką” zawsze – słuchaliśmy wspomnień pani Stanisławy.
Ale i późniejsze jej perypetie zostały nam zaprezentowane. Była łączniczką AK, w konspiracji poznała męża, Zbigniewa, absolwenta podchorążówki, studenta ekonomii na tajnym uniwersytecie, działacza w Armii Krajowej pod pseudonimem „Zbyszek”. Gdy po wojnie, już jako małżeństwo przyjechali do Gdańska musieli się ukrywać, zmienili nazwisko na Rogaccy. Już po ujawnieniu Zbigniew Bogacki został aresztowany i przebywał w więzieniu dla politycznych w Koronowie. Od początku lat 50. do przejścia na emeryturę była kierowniczką Przedszkola nr 4 w zabytkowym dworku w Królewskiej Dolinie we Wrzeszczu. Jest mamą Joanny Bogackiej, wybitnej aktorki, która umarła niedawno po długiej chorobie oraz Iwony, kobiety biznesu.
– Czy Pani własnoręcznie malowała obrazki w przedszkolu? – pytała podczas spotkania Katarzyna Korczak.
– Tak, sama – potwierdziła bohaterka.
– Cieszę się, że mogę Panią poznać – mówiła jedna z uczestniczek wydarzenia – Jestem obecną kierowniczką przedszkola nr 4 – mówiła wyraźnie wzruszona.
Bohaterki reportaży zaszczyciły swoją obecnością spotkanie. Stanisława Bogacka (druga od lewej) oraz Halina Massalska (trzecia od lewej)
Jak się okazało w spotkaniu uczestniczyło więcej wychowanków Stanisławy Bogackiej, które czas tam spędzony wspominają z dużym sentymentem.
– Razem z pani córką Iwoną chodziłyśmy do jednej grupy a potem do jednej klasy w szkole podstawowej. Chciałabym Pani podziękować za tak rodzinną i domową atmosferę, którą stworzyła Pani w przedszkolu – mówiła była wychowanka pani Stanisławy.
Mnie interesowały ogrody zoologiczne, a jego opery
Pani Bogacka, wyciszona, a Halina Massalska, ożywiona i rozgadana, opowiadała nam ze słyszalnym litewskim zaśpiewem o swoich przeżyciach. O tym, jak to ją Rydz-Śmigły w czoło pocałował i... o zdarzeniu ściskającym gardło... kiedy to, po tak okrutnej wojnie, podczas której runęło w gruzach człowieczeństwo – w 1949 roku wystawiono pierwszy spektakl w Studiu Operowym we Wrzeszczu. I była to „Halka” Stanisława Moniuszki.
Halina Massalska, pochodzi z domu Rozen. Całe zawodowe życie pracowała w Chórze Opery Bałtyckiej. W 2012 roku pani Halina Massalska obchodziła 90. urodziny. W tym samym roku minęła 10. rocznica śmierci pana Michała Massalskiego, który był założycielem i pierwszym wieloletnim dyrektorem Ogrodu Zoologicznego w Oliwie. Historię ich wspólnego życia możemy przeczytać również w reportażu Katarzyny Korczak pt. „Mnie interesowały zwierzęta, a jego opery”.
Oboje pochodzili z Kresów, połączyła ich wojna i później już byli nierozłączni, Pięćdziesiąt cztery lata temu zamieszkali w domu przy ul. Mickiewicza we Wrzeszczu, gdzie pani Halina mieszka do dziś.
Zanim się jednak poznali pani Halina mieszkała w w majątku Gaczany, w powiecie Rakiszki, na Litwie. Uczyła się w Polskim Gimnazjum w Poniewieżu, które po klęsce wrześniowej w 1939 roku włączyło się do pomocy internowanym żołnierzom. Młodzież szkolna przygotowywała paczki dla najmłodszych, tak zwanych „synków wojennych” i właśnie wtedy poznała młodego mężczyznę z ręką na temblaku Michała Massalskiego, przyszłego męża. To było w Wigilię Bożego Narodzenia 1939 roku. Pani Halina miała szesnaście lat, a on – dwadzieścia dwa.
Na spotkanie przybyło wielu byłych wychowanków Stanisławy Bogackiej (pierwsza z lewej)
Ślub wojenny, w pełnej konspiracji, wzięli w kościele w Wilnie we wrześniu 1943 roku. Do końca wojny pracowali w szpitalu gruźliczym „Skóry i kości” na Zwierzyńcu w Wilnie, pani Halina na początku jako pomocnik buchaltera, natomiast jej mąż był intendentem. W marcu 1945 roku zaczęła się repatriacja. Całym ich majątkiem był rower i przywiązane do niego toboły, po jednym kocu i małej poduszeczce. W kwietniu trafili do Gdańska.
– Moja mama w gazecie przeczytała, że ma się zakładać Studio Operowe, z którego potem będzie opera, na razie szukali śpiewaków. A ja na mamę popatrzyłam, czułam się już babą, tyle obowiązków, mówię: „Mamo, ja? Przecież to dla młodych”. Myślałam, że jestem stara. I mama się uparła: „Masz jechać i koniec. Zdasz, to zdasz, nie, to nie”. (…) Dostałam się. Zaczęliśmy pracować. Jako pierwszą wystawiliśmy „Halkę” Stanisława Moniuszki, śpiewali: Stachurski, Ślezak, Cejrowski. Jak kurtyna poszła w górę wszyscy ludzie na widowni wstali, wzruszeni, a nam ścisnęło gardła, trudno było głos wydobyć – wspomina Massalska.
Pomysłodawczynią przedsięwzięcia i autorką reportaży jest Katarzyna Korczak (pierwsza z prawej)
Natomiast Michał Massalski, w 1946 roku pracował przy odwodnieniu Żuław. Potem zaczął pracować w magistracie jako kierownik wydziału rolnictwa i leśnictwa. W 1953 roku zaproponowano mu stworzenie Ogrodu Zoologicznego w Oliwie. I choć początki były trudne, wkrótce pojawili się nowi lokatorzy, którzy potrafili się odwdzięczyć za okazywaną im miłość. Orlik bielik witający dyrektora, kozy wybiegające na jego spotkanie czy maskotka ogrodu szympans Wobo, który na widok jednego z ważnych urzędników zaczął się pukać w głowę.
– Żyliśmy pracą jedną i drugą. Mnie interesowały ogrody zoologiczne, a jego opery – Bogu dziękuję, że miałam takiego męża – mówi pani Halina.
Urszula Abucewicz
fot. Urszula Abucewicz
W tekście wykorzystano fragmenty reportaży spisanych przez Katarzynę Korczak. Pełną ich można znaleźć na stronie: www.wrzeszcz.info.pl.
- 19/04/2013 16:56 - I Forum Transportu Intermodalnego Fracht
- 19/04/2013 16:52 - Tymczasowa sygnalizacja świetlna na ulicy Słowackiego
- 19/04/2013 16:50 - Zawężenie jezdni na ul. Jaśkowa Dolina
- 19/04/2013 11:09 - Proces Grudzień 1970: Kociołek niewinny
- 18/04/2013 19:11 - Tunel dla pieszych na ul. Słowackiego zamknięty dla ruchu
- 18/04/2013 18:22 - W Sopocie będzie bezpieczniej
- 18/04/2013 18:11 - Mieszkanie jest prawem, nie towarem
- 18/04/2013 16:08 - Paczos: Deweloperzy budują pomimo szadółkowego smrodu
- 18/04/2013 15:18 - Do 10 maja utrudnienia w ruchu na ul. Subisława
- 18/04/2013 15:17 - Zawężenie ul. Kartuskiej do jednego pasa ruchu