Dwie ofiary śmiertelne, osiem osób w stanie ciężkim, w sumie 30 osób, w tym 20 pacjentów i 10 osób personelu, zostało rannych podczas wybuchu prawdopodobnie butli z gazem. Do tego groźnego w skutkach wypadku doszło na terenie Oddziału Ortopedii Szpitala Specjalistycznego im. św. Wojciecha w Gdańsku sp. z o.o. Wszystko to w ramach ćwiczenia o kryptonimie "Katastrofa – SOR Zaspa 2014".
Dwóm z poszkodowanych z trudem udało się wydostać na zewnątrz budynku ortopedii, w którym doszło do wybuchu i zdołali oni powiadomić służby ratownicze. Do akcji niemal natychmiast przystąpiły szpitalne służby medyczne, a po chwili dołączyli ratownicy z Państwowej Straży Pożarnej, medycy z Pogotowia Ratunkowego w Gdańsku i Sopocie oraz FALCK Medycyna.
To strażacy narażając własne życie jako pierwsi w maskach gazowych weszli do budynku, aby na zewnątrz wynieść rannych. Dla przybyłego personelu medycznego najtrudniejszym zadaniem było opanowanie paniki i dokonanie właściwego rozpoznania stopnia zagrożenia zdrowia u osób rannych.
Tymi pracami koordynował internista dr Rafał Cudnik, zastępca dyrektora SORu, który jako pierwszy ze służb medycznych dotarł na miejsce wypadku. O wybuchu i przebiegu akcji ratowniczej powiadomił ordynatora i dyrektora medycznego Szpitala Specjalistycznego św. Wojciecha. To pozwoliło na podjęcie szeroko zakrojonej akcji ratowniczej, w której wzięło udział 20 strażaków i 15 ratowników medycznych.
Kilkunastu pacjentów znajdujących się w szpitalu musiano wywieźć wózkami na korytarze z sal, w tym i operacyjnych, robiąc miejsce dla ciężko rannych (zdjęcie powyżej).
Na miejscu katastrofy ze wstępnych oględzin wynikało, że niestety dwie osoby znajdujące się najbliżej miejsca wybuchu od jego siły rażenia utraciły życie. Tym dwóm osobom, według medycznej procedury, na przegub dłoni nałożono czarne opaski. Osiem osób znajdowało się w stanie krytycznym i one wymagały natychmiastowej pomocy. Celem ich szybszego rozpoznania w powypadkowym rozgardiaszu na dłonie nałożono im opaski koloru czerwonego. Kilkunastu rannych wymagało pilnej pomocy i im nałożono opaski koloru żółtego.
Rannych wymagających natychmiastowej, jak i tych wymagających pilnej pomocy, wyniesiono z zagrożonego budynku na zewnątrz, a następnie na czas przyjazdu karetek pogotowia, na noszach i wózkach przeniesiono i przewieziono obok do dużego rozstawionego namiotu. Tutaj w warunkach polowych lekarze próbowali udzielić rannym pierwszej pomocy.
Ponadto kilkanaście osób zostało tylko lekko rannych i im - celem rozróżnienia po nałożeniu na nadgarstki opasek koloru zielonego - podano specjalne płachty izolacyjne, aby ich ciała zbytnio nie wystygły. W większości przypadków okazały się one mało przydatne, bo ranni w panice zamiast spokojnie najlepiej leżąc oczekiwać na dalszą pomoc, to stojąc przyglądali się akcji ratowniczej. Ponieważ były silne podmuchy zimnego wiatru, to falujące płachty na niewiele się zdały. Kilku „zielonych” rannych lekko ubranych przemarzło niemal na kość. Dopiero – w naszej ocenie - po zbyt długim czasie oczekiwania podjęto decyzję, aby lekko rannych pod strażacką i medyczną eskortą skierować do pomieszczeń pobliskiego szpitala.
W szpitalu na izbie przyjęć, pod kierunkiem ordynatora Szpitalnego Oddziału Ratunkowego dr Romualda Tomczaka, po wstępnej diagnozie podejmowano decyzje na jakie oddziały dalej kierować rannych. Ratownicy medyczni wypisywali rannym karty przyjęć i służyli niezbędną pierwszą pomocą. Istotnym było też, aby nie dopuścić do paniki wśród wielu pozostałych pacjentów szpitala.
Zapytaliśmy jednego z lekarzy, czy w tej akcji nie przypadało by się użycie śmigłowca ratowniczego, na którego przy szpitalu wybudowano specjalne lądowisko. Usłyszeliśmy odpowiedź, że katastrofa miała miejsce w pobliżu szpitala i nie zachodziła potrzeba wzywania do pomocy śmigłowca ratowniczego. Ale niewykluczone, że trzeba będzie go wezwać, gdyż może się okazać, że któraś z rannych osób jest zbyt mocno poparzona i trzeba ją będzie przetransportować do specjalistycznego szpitala w Siemianowicach Ślaskich.
Cała akcja niesienia pomocy przy jak i w Szpitalu Specjalistycznym św. Wojciecha na gdańskiej Zaspie zakończyła się po dwóch godzinach, w południe.
Były to przeprowadzone ćwiczenia o kryptonimie "Katastrofa – SOR Zaspa 2014". Ćwiczenia miały bardzo szeroki zakres i realizowane były we współpracy z Państwową Strażą Pożarną, Pogotowiem Ratunkowym w Gdańsku i Sopocie oraz FALCK Medycyna. Chodziło o jak najszybszą ewakuację i udzielenie pomocy poszkodowanym oraz sprawdzenie koordynacji służb. Uczestniczyli w niej też specjalni obserwatorzy, którzy dokonają wspólnej oceny przebiegu akcji.
W ramach wymogów europejskich ISO są one organizowane co najmniej raz na rok.
Wła-49
Zdjęcia: Włodzimierz Amerski
Inne artykuły związane z:
- 29/05/2014 22:16 - XII Konferencja Polskiego Muzealnictwa Morskiego i Rzecznego
- 29/05/2014 16:10 - Gdańskie ciepło tuczy Lipsk
- 29/05/2014 15:13 - Uwaga skarbnik Gdańska na drodze!
- 28/05/2014 20:16 - Dzień Samorządowca pracowników Urzędu Miasta Gdańska
- 28/05/2014 14:16 - Jak głosowało Pomorze w eurowyborach?
- 28/05/2014 08:06 - 15.Jubileuszowy Gryf Gospodarczy Pomorza
- 27/05/2014 15:38 - Eurowybory: PO:PIS - remis ze wskazaniem. Upadek Kwaśniewskiego
- 26/05/2014 16:14 - XX-lecie Stowarzyszenia „Nasz Gdańsk”
- 26/05/2014 16:00 - Stanisław Gierszewski biznesmenem roku 2013
- 25/05/2014 19:52 - Lewandowski, Wałęsa, Fotyga do Brukseli - wstępne wyniki eurowyborów